27 marca 2014

Ostatki 2013 : Chłopcy Kontra Basia, TER, Divines, Aimless Driving, Bipolar Bears, Beyond The Event Horizon


Powracamy do płyt pominiętych w roku 2013.

Divines: Minor Crimes EP (wyd. własne, 2013)


Kiedyś Games People Play, od niedawna Divines. Wielkiej rewolucji stylistycznej nie ma; to wciąż porąbane electro, czy - jak sami się określają - freak pop. Z tym duetem jest taki problem, że ciężko podać racjonalne argumenty, czemu ich muzyka nie przekonuje, mimo iż ma wszystko w sobie, by rajcować. Zadebiutowali nieźle. All Is Temporary jeszcze pod starą nazwą ukazywał dwójkę bezkompromisowych muzyków, którzy nie bali się wydziwiać i szastać dźwiękami. A potem się pogubili.

I to zagubienie słychać do dziś. Piotr Uaziuk kręci modne, nowoczesne bity, ale teraz co drugi electro band może się takimi pochwalić. Lulu de Varsovie to wypadkowa Coco Rosie, Peaches i Missy Elliot i jest tym czymś, co wyróżnia Divines od innych ekip. Więc dlaczego żadna z trzech kompozycji na EP-ce nie żre? Nie wiem, naprawdę nie wiem.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/divinesmuzik


Chłopcy Kontra Basia: Oj tak! (Art2, 2013)


Dwóch chłopców i jedna dziewczynka grają sobie muzykę ento-jazzową, ale na sposób iście punkowy. Nie, nie jak Kapela Ze Wsi Warszawa, gdzie dawne instrumenty potraktowano ze współczesnym zacięciem i zupełnie nie jak „riffowa” R.U.T.A. Barbara Derlak, głos tria, jest miłośniczką starych, ludowych pieśni, a na debiutancką płytę napisała dwanaście opowieści mocno zakorzenionych w słowiańskiej etnografii. I niech nie zwiedzie was wiszące nad albumem „oj dana dana”. To często bardzo smutne i okrutne w wymowie teksty. Kontrast tym większy, że Basia ma ciepły, niewinny głos, a sama treść - jeśli słuchamy pobieżnie - wydaje się być sielanką, pełną kwiecistych obrazów staropolskiej wsi i ówczesnej obyczajowości. Leci kukułeczka w górze/ Śmierć czy życie dziś wywróżę. Słowa takiego Boćka wyśpiewane są ustami pełnymi miodu, ale gdzieś podskórnie czai się strach. Tytułowy utwór również nie kończy się happy endem.

A co z chłopcami? A ci się bawią. To wyraźnie słychać. Lubią poeksperymentować z tempem; kontrabas Marcina Nenko na szczęście nie ma tylko smutnej twarzy, a Tomasz Waldowski to zdolny bębniarz - niby często stosuje miękkie miotełki, ale i tak roznosi go energia. Oj tak, to dobra płyta. Taka surowa - Dagadana nigdy taka nie była.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/chlopcykontrabasia


T.E.R.: Fingerprints (cat|sun, 2013)


Stosunkowo późno dowiedziałem się, że za jedną z moich ulubionych płyt 2013 roku Heading South nie stoi jedynie Tomasz Mirt, ale także kobieta ukrywająca się pod pseudonimem T.E.R. Mirt w zeszłym roku wydał jeszcze jeden album Rite of Passage, jednak nie przekonał mnie do siebie tak jak wydawnictwo z Chewbakką na okładce. Fluidy panujące na Heading South odnalazłem za to na solowym albumie towarzyszącej mu pani (choć ze śladową ilością Mirta) - Fingerprints.

Owszem, to wielominutowe dronowe ambienty wytwarzane przy pomocy syntezatorów modularnych, ale T.E.R. lubi melodię i ciekawie ją przemyca. Czasami przyjmuje ona formę ciemnej materii rozproszonej po zimnym kosmosie (Untitled 1), podwodnych ameb (Untitled 3) czy życia seksualnego płazów (Untitled 6), ale umiejętne wypełnienie włosowatymi strukturami mikroornamentów powoduje, że Fingerprints słucha się cichą nocą bez znudzenia i doszukiwania w muzyce postmodernistycznego i bezcelowego kształtowania formy.




Beyond The Event Horizon: Event Horizon (wyd. własne, 2013)


Inspiracje kwintetu z Poznania: Long Distance Calling, Isis, Russian Circles, Cult of Luna, Pelican, Porcupine Tree, Intronaut, Neurosis, Metallica, Mogwai, Tool, Aereogramme, Mono, Panzerballet, The Gathering, God is an Astronaut.

90% wymienionych kapel słychać na debiutanckim wydawnictwie. Kto lubi surowy, gitarowy post-rock miło spędzi te pięćdziesiąt sześć minut. Kto nie lubi surowego, gitarowego post-rocka odepchnie płytę znużony już po jednym kawałku. Co więc można powiedzieć o BTEH bez standardowych o tym gatunku ogólników? Fajnie, że w muzyce zespołu słuchać zimnofalowe elementy. Takie 4CE czy Shanitia mocno na tym zyskują. I to w końcu polskie post-rockowe wydawnictwo, na którym ktoś miał pomysł na wykorzystanie klawiszy, które nie utonęły w procesie produkcyjnym. Trochę słyszę tu wspólnych elementów z niewiele młodszym dziełem Ampacity, ale trzeba postawić sprawę jasno: kosmos świecił tam jaśniej, a żaden riff nie zbliżył się do tych, które szalały na debiucie Tides From Nebula. Ale, przy odpowiednich warunkach, zespół da się odróżnić od innych.



Strona zespołu: http://bteh.net


Aimless Driving: For Love Of Our Kids And Cats (Pawlacz Perski, 2013)


To solowy projekt Tomasz Wegnera, udzielającego się niegdyś w Hotel Kosmos. Płyta wyszła w barwach toruńskiego netlabelu Pawlacz Perski, wydającego awangardowo-eksperymentalno-improwizowane dźwięki. Wydawnictwo byłoby głównie skierowane do miłośników field-recordingu, gdyby nie gościnny udział Macieja Jabłońskiego (m.in. Bauagan Mistrzów). Jego freejazzowe partie trąbki nadają kompozycjom potrzebnej głębi i łączą w zwartą całość iluzoryczne, rozproszone elektroniczne trzmiele Wernera.

W utworach We’re off for holiday, but then we get back czy For love of our kids and cats bardzo schludnie pobrzmiewają ulotne dźwięki gitary akustycznej umaczane w zadymionym klimacie starych filmów noir. Trochę szkoda, że pozostałe rzeczy, już bez wyraźnego udziału pana Jabłońskiego, nie potrafią przyciągnąć uwagi. Deriving Profits jeszcze próbuje, ale końcowy moloch Supplement Of The Spirit jest już ambientową sztuką dla sztuki. Experimental jest przecież gatunkiem ewoluującym i szkoda megabajtów na bezcelowe generowanie szumu.


Strona artysty: https://www.facebook.com/Aimlessdriving


Bipolar Bears: 'Aina Makua (Antena Krzyku, 2013)


Wrocławianie wciąż na topie. Po całkowicie polskich Przestępstwach, częściowo powracają do śpiewania w języku angielskim. Poza tym nic się nie zmieniło. Agresywna elektronika, miejscami gitarowa naparzanka, zaskakujący analogowy sound (końcówka PS), niespodziewane zmiany tempa i przepracowany pałker. I przede wszystkim wokal Szymona „d'” Danisa. Pyskaty, gniewny, łkający, wrzeszczący, wypluwający hektolitry tekstu i delikatnie marzący.

Jedyny zarzut wobec płyty, to że jest minimalnie gorsza od Przestępstw. Ale PS, Różowe zabawki, Saliva to kawał porządnej muzy. Bipolar Bears to solidny zespół, u którego w najbliższej przyszłości nie spodziewam się dramatycznego spadku jakości.


Strona zespołu: https://www.facebook.com/bipolar.bears.poland

[avatar]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni