17 marca 2014

Oslo Kill City: A Conspiracy of Cartographers EP (wyd. własne, 2014)


Bez pracy nie ma kołaczy. To przysłowie powszechnie znane i niech nikomu w świecie one-season-stars nie przyjdzie do głowy, by miało się zdezaktualizować. Panowie z Oslo Kill City na dzień dzisiejszy wyrobili sobie dość udany przepis na smaczne podpłomyki.

Kiedy w sierpniu ubiegłego roku zespół pokazał światu trzy kompozycje zgromadzone pod wspólnym tytułem Our Private Safari EP, podpowiadałem im małą inspirację New York Crasnals. Dziś mają kolejne trzy piosenki i - na szczęście - olali rady podobnych mi dobrych wujków, idąc własną drogą. To wciąż chłodny gitarowy indie rock; w tej kwestii nie doszło do radykalnych zmian. Warszawsko-poznańskie trio coraz mniej przypomina inne chłodno gitarowe indie kapele, a same piosenki są już na tyle dobre, że podczas słuchania nie chce się szukać dość czytelnych inspiracji, a cieszyć każdą minutą muzyki.

Chłopakom się nie śpieszy, lubią dać sobie czas na rozkręcenie, dzięki czemu kompozycje oscylują wokół średniej pięć minut. A to już wystarczający czas, by pobawić się przesterowanym i przydługim wstępem, pozwolić słuchaczowi trochę zmarznąć przy dźwiękach kłującego basu, by dopiero ruszyć z pierwszą linijką tekstu. Może to świadczyć jeszcze o zagubieniu, ale nie w tym przypadku. Tu nie ma poczucia marnowania czasu, to dobrze przemyślany wstęp do opowieści wyśpiewywanych przez Bartka Filida. Gdyż, w odróżnieniu od wcześniejszych dokonań, emituje on głos w ciekawy, emocjonalny sposób. To nie editorsowy smutek, to nie cienie emo kalesonów, echo złego dotyku czy rany złej miłości. Ciężko powiedzieć, co to, ale proszę posłuchać Coming To Terms, w jaki sposób Bartek wyśpiewuje słowo ou' w 2:32. Aż nogi miękną od wieloznaczności tego czynu! Podobnie jest w Sour Sunset, gdzie owa gorzkość wręcz wylewa się z krzyku, szeptu czy rachitycznej partii gitarowej. Tytułowy utwór może z początku wywołać mieszane uczucie. Brzmi jak zarejestrowany za żywo, słychać jeszcze ograniczone możliwości techniczne muzyków, ale w drugiej połowie robi się przeciekawie - Filid pokazuje skrzętnie ukrywaną dotychczas charyzmę, a rozłożenie nastrojów nie pozwala krytykowi na zbytnią czepliwość.

Oslo Kill City EP-ką A Conspiracy of Cartographers stają się moją indie-gitarową nadzieją roku 2015. Chyba że chcą o to miano powalczyć jeszcze w tym. Nie mam nic przeciwko! [avatar]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/OsloKillCity

3 komentarze:

  1. Warszawsko-poznański? Oni są z olsztyna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich facebook twierdzi co innego: Warsaw/Poznań

      Usuń
    2. chłopaki migrują. pochodzą z Olsztyna, teraz siedzą w W-wie i w Poznaniu. brawa dla nieustających chęci, pomimo odległości!

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni