Wiemy, że przez grzeczność zaprzeczycie, ale stawmy czoło
faktom – znudziliśmy się wam. Chcecie nowych twarzy, ostrych piór i
kontrowersyjnych opinii. A więc... damy je wam! Poznajcie nowych autorów WAFP!
Borys Dejnarowicz, rocznik 1983, muzyk, były redaktor
serwisu Porcys.com:
Od czasu, gdy na WAFP została zjebana moja płyta
Divertimento, bezustannie dążyłem do konfrontacji z zadufanym redaktorem tego
podrzędnego wówczas „serwisu”. Gdy spotkaliśmy się z tak zwanym [m] w jednym z
warszawskich multitapów, po krótkiej rozmowie zrozumiałem, że ta recenzja była
pułapką, w którą osuwałem się powoli niczym owad w dołek wykopany przez larwę
mrówkolwa. Dziś mogę z dumą potwierdzić – zostałem szefem sekcji Muzyka
latynoska i zamierzam promować wśród polskich czytelników najbardziej
wyrafinowane brzmienia z Meksyku, Panamy i innych krajów Ameryki Łacińskiej.
Nie znajdziecie tego contentu nigdzie indziej. ...To pójdzie 1 kwietnia,
prawda? To teraz serio. W moich tekstach będę rozkminiać najlepszą polską
muzykę pop. Zaczniemy od czegoś wyjątkowego: kto z was zna zespół Papa Dock?
Otóż jestem w posiadaniu pierwszego demo tego pierwowzoru Papa Dance i jemu
poświęcę swe pierwsze słowa na WAFP!
Anna Gacek, rocznik taram-taram, dziennikarka
Polskiego Radia, posiadaczka seksownej wady wymowy:
W polskiej blogosferze muzycznej zdecydowanie zbyt mało
miejsca poświęca się wyglądowi muzyków. Weźmy WAFP – teledyski zepchnięto do
osobnego bloga, na którego nikt nie zagląda, w tekstach brak zdjęć wykonawców,
nawet jeśli dysponują atrakcyjnym wyglądem. A przecież muzyka pop to kopalnia
inspiracji modowych! W moim cyklu „Sweterek w romby” zamierzam skupić się na
tym aspekcie polskiej muzyki alternatywnej. Będą duże zdjęcia i wywiady z
projektantami oraz modelami... muzykami. Pierwszy odcinek o najsłynniejszych
swetrach polskiej sceny electro, w tym rozmowa z Michałem Skórką ze Skinny
Patrini o jego kolekcji damskich sweterków ze sztucznego futra. Już się nie
mogę doczekać, a wy? ;)
Dorota Masłowska, urodziła się nad morzem, pisarka,
ostatnio wokalistka:
O mój Boże, najpierw ta zajebista płyta co ją z Macukiem
zmacherowaliśmy, co to uzyskała szereg pochlebnych opinii, ale i
paletę-przekrój recenzji negatywno-obojętnych, bez zrozumienia całkowicie,
teraz nagle znienacka ten telefon od Redaktora Poczytnego Bloga, gdzie Gwiazdy
i Celebryci zabijają się o to, aby wystąpić przedstawić swój repertuar, siebie
z najlepszej strony w obfitych wywiadach, ze znawstwem pisanych analizach i
całym tym blaskiem fleszy uporczywie mrugających. Redaktor owy skusił mnie
pozytywną recenzją albumu wykonawcy Mister D, który jest stricte rozumianym
muzycznym alternatywnym ego niejakiej Doroty D., czyli mua per se, gwarantując
ocieplenie wszelkich negatywnych komentarzy pod teledyskami Chleb i Hajs
zamieszczonymi na jutube, a także możliwością uzewnętrzniania mych przemyśleń
jako muzyka. W moim cyklu nastąpi demaskacja panujących mitologii o Celebrytach
i Gwiazdach Roka, wspomnę też o tym jak poznałam Andrzeja Krzywego i Zbigniewa
Preisnera na tym samym stending party. Było fajnie, kurwa. Jest to dla mnie bez
mała szok, ale taki pozytywny szok, że będę mogła pisać na WAFP. Zaczynam już
od jutra.
Marek Sierocki, weteran dziennikarstwa muzycznego:
Może zabrzmi to nieszczerze, ale wychowałem się na WAFP i
dzięki tej stronie web kształtowałem swój gust muzyczny. Wiem, że teraz
gwałtownie liczycie, jak to możliwe, ale trudno to wytłumaczyć, bo WAFP jest
stanem umysłu, nie tylko zbiorem pikseli na monitorze CRT. Uwielbiam te
wszystkie skrótowce: WAFP, HDYA, TCIOF, KSAS, HOAP, UL/KR – to takie rajcujące,
nowoczesne, odmładzające. Na łamach We Are From Poland chcę penetrować nowości
alternatywnego rynku. Szybkie njusy, krótkie teleekspresowe rozmowy z muzykami,
wyrwane z kontekstu fragmenty piosenek, na podstawie których zbuduję swoje
opinie – to wszystko w moim cyklu „Uchem Marka (tego bez wąsa)”. Jestem podniecony,
kiedy zaczynamy?
Filip Szałasek, bloger znany jako Fight!Susan, nagrał też kiedyś płytę:
W ramach krytyki muzycznej niektóre przejawy narcyzmu są
tolerowane albo i nawet pożądane, inne – nie. Jak ocenić przez ten pryzmat
spojrzenie z zewnątrz na siebie–słuchającego, zwłaszcza jeśli będzie to
spojrzenie dążące nie do autoafirmacji, lecz obnażenia bez względu na wstyd czy
śmieszność? Jako świadek swojego odbioru krytyk odnotowuje własne reakcje na
daną muzykę i suma tych spostrzeżeń staje się podstawą recenzji czy szkicu, ale
z rzadka przypatruje się zachowaniom jak najbardziej przyziemnym, codziennym
praktykom, które towarzyszą słuchaniu bez względu na materiał i często decydują
o ocenie dzieła, pozostając wobec niego zewnętrzne. Chciałbym więc zwrócić na
siebie wzrok tak, jak Rousseau w Wyznaniach, Roland Barthes w
książce o sobie samym albo Michel Leiris w Wieku męskim. (...)
To także przyczynek do emancypacji słuchacza wobec dzieła i
twórcy oraz głos w sprawie autentyzmu krytyki – nie mniej istotnej od kwestii
szczerości artystycznej. (...) nie jestem jeszcze gotów na krytykę jako
tauromachię (nie jestem choćby w stanie ujawnić, dlaczego w ogóle zacząłem
słuchać muzyki jako nastolatek), ale jestem gotów zasilić szeregi nieudolnych
redaktorów WAFP i zmusić ich do przeczytania całego siedmioksiągu W
poszukiwaniu straconego czasu, by zrozumieli jak bardzo tracą czas
powierzchownie prześlizgując się po sprawach ulotnych, nieistotnych,
quasiprzedmiotowych pisząc hurtowo swoje nędzne, zdawkowe, oparte na banalnych
schematach recenzyjki. Będę dążyć do tego, by Krytyka w czystej postaci wróciła
do łask, by zatriumfowała wiedza, kompetencje i erudycja. To mogę wam
zagwarantować, chyba że mnie ocenzurują.
Zapraszam do czytania naszych nowych autorów! [m]
Super
OdpowiedzUsuńFilip Szałasek <3
OdpowiedzUsuńPadłem. xD
OdpowiedzUsuńPrima aprilis, co nie? ;-)
OdpowiedzUsuń