23 grudnia 2013

Potrójne uderzenie: J.A.S.S Trio, Tatvamasi, Wolność Ptaków Drażni Drzewa


Instrumentalno-jazzująca inwazja. Rękawiczki włożone, frak otrzepany z drobin kurzu... Publiczność czeka!

J.A.S.S Trio: Kosmodrom (InfraArt, 2013) 


„Muzyka jest sztuką najbardziej demokratyczną” - takie oto motto Karola Szymanowskiego przytacza krakowskie trio na swojej stronie. Słuchając Kosmodromu ciężko się z tym nie zgodzić. To trójka przyjaciół i doskonale rozumiejących się ludzi. Dziesięć kompozycji, które znalazły się na płycie, to dość smaczny post jazz, ale gdyby nie jeden element, byłyby zupełnie niewyróżniające się spośród tysięcy innych rozimprowizowanych dokonań jazzujących bandów. Tym elementem jest Stanisław Słowiński i jego skrzypce (zarówno elektryczne, jak i akustyczne). Ile energii do muzyki może wnieść ten instrument, wie doskonale Michał Jelonek, jak i członkowie Fade Out.

Na Kosmodromie najciekawsze momenty to te, kiedy skrzypce przypominają robotę Stefana Wesołowskiego. A więc nastroje minorowe (Ceti, Orion), filmowe (Nóż w wodzie) czy stricte ilustracyjne (Triangulum). Rzeczy skoczne (Musca) może są i fajne, ale zupełnie nie zapisują się w pamięci.


Strona zespołu: http://jasstrio.weebly.com


Tatvamasi: Parts Of The Entirety (Cuneiform Records, 2013) 


Inny kwartet, tym razem z Lublina, gra wściekły jazz. Tak, „wściekły” to dobre słowo. Właściwie to grają rasowego rocka, ale o mocno jazzowo rozimprowizowanych korzeniach. Chłopaków rozsadza energia, kawałki trwają po siedem minut, a w ich środku panuje soniczny galimatias i pasja dekonstrukcji. Ujadająca gitara, spuszczony z łańcucha saksofon, widowiskowy w swej introwertyczności kontrabas i nadproduktywny pałker wdzięcznie przechodzą od delikatnych, ułożonych dźwięków, przez te kosmate, na totalnym poplątaniu kończąc.

Fusion, szczypta klezmerki i garażowy brud sprawiają, że kompozycje Shape Suggestion czy Astroepos doprawione tymi elementami skrzą się od feerii pomysłów i młodzieńczej witalności. Jedyne, do czego można się przyczepić, to do pewnej przewidywalności w komponowaniu utworów. Czy koniecznie w każdym musi być spokojna partia, w której instrumenty sobie cicho plumkają? Gdy takową słyszy się znów w okolicach piątego kawałka, znika element zaskoczenia.

 

Strona zespołu: http://www.tatvamasi.pl


Wolność Ptaków Drażni Drzewa: Spinacz vs Agravka EP (wyd. własne, 2013) 


Drugim wydawnictwem kwartet z Częstochowy stawia wyraźny krok naprzód. Nie, nie ma na Spinaczu radykalnej zmiany stylu w porównaniu z debiutancką EP-ką - chodzi o aspekty techniczne (jakość nagrań) i lekkość kompozycyjną. W swoim jazzowo-yassowo-psychodeliczno-elektronicznym świecie czują się wybornie i tworzą kompozycje będące ciekawym połączeniem twórczych jamów oraz ściśle sprecyzowanych i dobrze rozplanowanych rozwiązań formalnych.

Niestety dla zespołu - w tym roku na rynku ukazała się Zła krew kiRka. Co prawda Wolność jest bardziej gitarowa niż elektroniczna, ale sugestywna trąbka robi swoje i nie da się uciec od porównań. Na szczęście częstochowski post-jazz-rock ma do zaprezentowania dużo więcej niż oleiste bity z transowym riffem i dęciakiem w roli głównej. Bardzo fajna jest Islandia ze smacznie budowaną noise'ową dramaturgią. W trawie kojarzy mi się z szaleńcami z Kciuk & The Fingers, a Las Angelas mogłoby się znaleźć na kolejnym albumie wesołków z Maria Celeste. Najmniej przekonują mnie dziwne melodeklamacje - nie pasują mi do szlachetnych partii trąbki i już!
 

Strona zespołu: https://www.facebook.com/wolnosc.ptakow.drazni.drzewa

Werdykt? To trzech mocnych i równych zawodników. Wybieram Tatvamasi. Za szaleństwo. Są jak Mike Tyson, gdy dobierał się do ucha Evandera Holyfielda. [avatar]

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni