1 czerwca 2013

Pojedynek: Judy's Funeral kontra Disweather


Dziś pojedynek na hałas. W dodatku w wykonaniu debiutantów.

Judy's Funeral: Four Track Extended Play EP (FYH! Records, 2013)


Gdyby ktoś założył mi opaskę na oczy i puścił te pięć kawałków wyprodukowanych przez Michała Miegonia, powiedziałbym, że to Karate Free Stylers powróciło niczym marnotrawny syn do klimatów z At Least We Are Able To Breathe. Co prawda już nie tak piosenkowi, ale wziąłbym to za kolejny etap w ewolucji zespołu. Jednak to nie KFS, a młode trio z Gdyni rozkochane w zimnym, shoegaze’owym przeciągu. Cechą rozpoznawczą producenckiej ręki Miegonia jest to, że mało słychać - nie inaczej jest i tym razem. Brzmienie Judy's Funeral jest intencjonalnie grobowe, sztywne, bezduszne. I chociaż powiadają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, to w tym przypadku udało się zachwycić jeszcze raz stosując te same patenty co na At Least... 

W skrócie: Four Track Extended Play EP to nieślubne dziecko My Bloody Valentine i A Place To Bury Strangers. Potworkowaty owoc miłości The Jesus And Mary Chain i Black Rebel Motorcycle Club. Przez dwadzieścia cztery minuty między głośnikami przewala się walec napędzany rozstrojonymi gitarami i beznamiętnym, niemelodyjnym wokalem. Gdzieś tam się walają postpunkowe rupiecie (By Night), pojawiają się nawet ścinki po postrockowej legendzie (Before You Fade Away), pobrzmiewa niewykorzenialna scheda po Sonic Youth (The Machine), ale to w 100% rasowy gitarowy hałas, który rozsmarowuje po ścianach.

Bardzo dobry, stylowy debiut. Na razie głośno jest w głośnikach. Czas na klubowy rozpierdol.
 
Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/Judys-Funeral/284979311571073


Disweather: Obsessive Compulsive Disorder Celebration EP (wyd. własne, 2013) 



Z Gdyni przenosimy się za miedzę, do Gdańska. Tam działa okołogrunge'owy Disweather. Zespół na pierwszej EP-ce dał się poznać tym, że wokalista śpiewał jak lider Nirvany. Na szczęście na Obsessive Compulsive Disorder Celebration nie ma już tak nachalnych skojarzeń. Zarówno wokalista, jak i reszta zespołu powoli odchodzą od grunge'owych inspiracji i nowych natchnień szukają trochę dalej. Dzięki temu powoli zaglądają na post-hardcore’owe poletko, nieśmiało witają się z amerykańskim college rockiem, a nawet siłują się z post-punkowymi manierami (wokal momentami zalatuje Curtisem).

O ile na Embrio EP wokal > sound, to na najnowszej EP-ce proporcje ulegają odwróceniu. Wokalista Jan stosuje zbyt sztampowe i przewidywalne rozwiązania głosowe - można łatwo przewidzieć, kiedy facet się wydrze, kiedy zaśpiewa ze ściśniętym gardłem, a kiedy przyjmie typową grunge'ową pozę. Za to reszta składu... tu już zauważalny jest progres. Shoulders Shouldn't Shout to kawałek z solówką trwającą właściwie od początku do końca utworu. 734 to dwie i pół minuty przyjemnego, bezpretensjonalnego grania, a Gender Bleneder próbuje operować kontrastami (dotyczy to też wokalu).
 
Strona zespołu: https://www.facebook.com/Disweather

Zwycięzca? Oczywiście Judy's Funeral. Chyba mają w sobie iskrę talentu, która sprawia, że ich pierwsze nagrania już zachwycają. A Disweather? Może są mniej zdolni, ale niech grają, dużo słuchają poszukując nowych inspiracji i przede wszystkim ćwiczą. Większą rozpoznawalność można zdobyć albo przebojem, albo mozolną pracą. Póki co, w ich muzyce za dużo jeszcze jest liceum. Ale są przebłyski świadczące o tym, że może już w niedalekiej przyszłości stworzą coś mocno rajcującego (734 jest naprawdę OK). [avatar]

10 komentarzy:

  1. Cieszy mnie, że "patronacka" moja płyta nie została aż tak zjechana. O Disweather mówię, naturalnie. A Judy's Funeral zacności w rzeczy samej.

    OdpowiedzUsuń
  2. judy's są słabi jak barszcz

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście i w tej recenzji nie została aż tak zjechana http://musikzine.wordpress.com/2013/06/04/obsessive-compulsive-disorder-celebration/ a nawet doceniona ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba ktoś za brdzo sobie wziął do serca słowo pojedynek w tytule. To wcale nie był pojedynek a 'pojedynek'. I chyba ktoś sobie za bardzo do serca wziął słowo 'zjechanie'. Wytknięcie rzeczy do poprawy to nie zjechanie. Rili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tego samego zdania (już dla pewności zaznaczę, że mój post był ironią poprzedniego). Może nie powinnam, ale cenię również opinie nawet te faktycznie nieprzychylne o ile są konstruktywne, bo to zachęca do pracy i poprawiania błędów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie teksty w stylu "ćwiczcie chłopaki, słuchajcie dużo muzyki" są bardzo protekcjonalne i w ogóle nie powinny się znaleźć w recenzji czegokolwiek. Taka troska bardziej wkurwia niż pomaga. Od razu się nasuwa pytanie o wielkie osiągnięcia autora takich słów. Zresztą pomysł na porównywanie tych dwóch zespołów też jest głupi, bo różnica poziomów jest bardzo duża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie osiągnięcia masz na myśli? gdyby autor tych słów był muzykiem, toby grał muzykę, a nie o niej pisał. nie każdy jest boskim dejnarowiczem. natomiast jeśli chodzi o osiągnięcia związane z pisaniem o muzyce, wystarczy sobie poczytać te kilkaset recenzji, które autor napisał, i ocenić, czy są coś warte, czy nie

      Usuń
    2. Potraktowałeś ten zespół niesprawiedliwie i protekcjonalnie. Po pierwsze, porównując go z zespołem, który ma już wydawcę, ma dobrą produkcję, gra kompletnie inną muzyką, jest na innym poziomie, a po drugie pisząc teksty o "ćwiczeniu". Takie publiczne łajanie, teksty o liceum, niby dobra rada, to jest żenada i nie mam ochoty czytać więcej Twoich recezji (jeśli w ogóle zwracam się teraz do autora tej recenzji?).

      Usuń
    3. Naprawdę zespół publicznie złoiłem i nic dobrego o nim nie napisałem?
      Epka Judy's podoba mi się bardziej, that's all.
      I powtórzę jeszcze raz - to wcale nie jest pojedynek sensu stricto, tylko wrzucenie do jednego tekstu opisu dwóch płyt z określeniem, która płytka jest lepsza. Następna rzecz Disweather może być lepsza od następnej rzeczy Judy's, a może nie - dowiemy się za jakiś czas. Na razie w muzyce Disweather są jeszcze echa licealnego grania, którego zupełnie nie słuchać u JF (wiek podobny) i zdania nie zmienię. Nie znaczy to, że nigdy, przenigdy nie zainteresuję się muzyką Dis - to bardzo rajcujące obserwować jak z płyty na płytę zespół się rozwija i staje się lepszy. Niejednokrotnie ganiliśmy różne kapele i niejednokrotnie wraz z kolejną płytą to odszczekiwaliśmy.

      p.s. A JF wydawcę znalazło po publikacji ep-ki na bandcampie. Panowie z fyh! po prostu chcieli to wydać na cd, nie zmieniając ani jednego dźwięku. A producenta mają wszyscy, którzy nagrywają dźwięki na czymś bardziej skomplikowanym niż laptop w pokoju.

      Usuń
    4. Przecież sam napisałeś w tej recenzji, że Disweather jest mniej zdolne. Po czym dałeś im swoje super rady w stylu "ćwiczcie więcej". To jest określenie, która płyta jest lepsza? Serio, recenzje są od tego, żeby dawać tego typu protekcjonalne rady?

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni