4 stycznia 2009

Dagadana: Wygadana EP (wyd. własne, 2008)

Z chwilą wstąpienia Polski do struktur Unii Europejskiej zaczął się masowy wyjazd młodych ludzi do krajów członkowskich. Fakt ten musiał się odbić także w muzyce. Polskie zespoły z większym bądź mniejszym powodzeniem próbują zaistnieć za zachodnich rynkach (The Poise Rite, Twilite), lub odwrotnie - dla obcokrajowców Polska staje się drugim domem i w efekcie powstają ekipy próbujące działać na naszym trudnym rynku muzycznym (Alien Autopsy - UK, Let Me Introduce You To The End - USA). Coraz częściej Polacy zasilają międzynarodowe składy. Czesław Mozil okazał się czarnym koniem minionego roku, daliśmy się ponieść urokowi zimnej Skandynawii na EP-ce Kyst, na kolana rzuciło ostatnie wydawnictwo holenderskiego Tres.B!

Gorzej sytuacja wygląda z naszą wschodnią granicą. Mimo wspólnego słowiańskiego ducha, cierpka historia i polityka wciąż mocno dzieli, nie pozwalając na swobodny przepływ myśli i uczuć. Tym większa przyjemność zaprezentować przykład niezwykle urodziwej kolaboracji polsko-ukraińskiej pod szyldem Dagadana.

Przygoda dla pochodzącej ze Lwowa Dany Vynnytskiej zaczęła się ponad trzy lata temu wraz z otrzymaniem półrocznego stypendium Gaude Polonia ufundowanego przez polskiego Ministra Kultury (program ten ma na celu wspierać młodych twórców kultury z krajów Europy Środkowo-Wschodniej). Dziewczyna m.in. wzięła udział w warsztatach International Summer Jazz Academy organizowanych w Krakowie. Tam poznała pochodzącą z Poznania Dagmarę Gregorowicz. Jakaś chemia musiała między nimi zaistnieć, gdyż mimo odmiennych stylistyk, po których się wokalistki poruszały, postanowiły utworzyć duet przybierając nazwę będącą zlepkiem imion założycielek. W maju zeszłego roku do składu dołączył częstochowianin Mikołaj Pospieszalski (nie wiem czy z tych Pospieszalskich), pod koniec roku światło dzienne ujrzała debiutancka EP-ka.

Muzyka zawarta na Wygadanej jest wprost wymarzona do zadymionego klubu odwiedzanego przez typów z kart powieści Chandlera. Półmrok na sali, mała scena, a na niej dwie elegancko ubrane postaci oświetlone przez niewielkie białe światło. Gdzieś w tle udziela się pianista, obok gość w kapeluszu przy kontrabasie. Bordowo uszminkowane usta śpiewają swoje tęskne, przepełnione seksapilem pieśni. Mężczyźni wstrzymują oddech. Szczególne wrażenie wywołują wersy śpiewane po ukraińsku. Mają w sobie egzotykę i dzicz stepów akermańskich; coś bliskiego, a jednocześnie dalekiego. Apogeum emocji przynoszą wzajemnie uzupełniające się wokalizy...

Pejzaże jazzowe to tylko jedna strona tego wydawnictwa. Druga to elektroniczny minimalizm. Panie równie dobrze radzą sobie przy akompaniamencie drum'n'basowych dźwięków i elektronicznych wstawek. Parę lat temu na podobnych patentach zrobił furorę Gotan Project. Wygadana jednak nie jest płytą do tańczenia, mimo kilku szybszych rytmów. Artystkom chodzi bardziej o oddanie zmysłowości Sade i głębi głosu Khadja Nin. Celowo nie wymieniałem żadnego tytułu utworu. Całością delektuję się niczym białym winem. I składam kolejne puzzle do układanki według barwnego świata Dagadany.

Ponieważ EP-ka jest w całości dostępna do odsłuchu na myspace (oraz udostępniona do pobrania na last.fm), proszę włączyć swój ulubiony wygaszacz ekranu, zapalić nocną lampkę, położyć się wygodnie i... pozwolić sobie na nicnierobienie przez najbliższe pół godziny. Zaczarowani? [avatar]

Tango (A teraz kiedy śpisz):



Strona zespołu: Myspace

3 komentarze:

  1. Z tych Pospieszalskich, z tych... Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość paskudna okładka, moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. DAGADANA wkręca... i to mocno :)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni