
Wnioski: najwięcej osób jest gotowych zapłacić za płytę mp3 do 10 zł. Ale jest całkiem sporo hojniejszych fanów, skłonnych wysupłać z kieszeni do 15 zł. Stop. Teraz, co zrobić z tą wiedzą?
A może małe wytwórnie, netlabele, sami artyści powinni się skrzyknąć i wspólnie stworzyć internetową platformę sprzedaży muzyki? W takim serwisie byłyby dostępne (pofantazjuję sobie, a co) trzy rodzaje wydań: najtańsze – w mp3, droższe – w formacie bezstratnym (FLAC) i najdroższe – tradycyjne CD w pudełku, wysyłane pocztą. Jeśli towar będzie dobry, pojawią się klienci – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dobry towar, czyli mp3 w porządnym bitrejcie (nie, 128 kb/s to nie jest porządny bitrejt, tego nikt normalny nie kupi), z pełną zawartością książeczki w postaci obrazków lub pdf. Poza tym – odpowiednia obsługa płatności – przelew online i po akceptacji natychmiastowa możliwość downloadu. Odradzam płatności SMS-owe, które są wygodne dla klienta, ale kompletnie nieopłacalne dla sprzedawcy (pośrednicy zabierają ponad 50% ceny SMS-a). Plus: możliwość odsłuchania całej płyty w streamingu przed zakupem, jak to jest np. na megatotal.pl. Dobrze by było również umożliwić sprzedaż pojedynczych utworów za rozsądną cenę.
Może jestem idealistą, może wierzę w cuda na kiju, ale wydaje mi się, że taka platforma (spółdzielnia?) twórców niezależnych ma szansę odnieść sukces. Artyści przestaną być zależni od widzimisię sklepów typu empik czy merlin, które zamawiają tylko płyty mocno reklamowane, będą mieli pełną kontrolę nad sprzedażą swojej muzyki. Nie da się? A może się da, tylko trzeba się wziąć do roboty i zacząć myśleć perspektywicznie? Czego życzę nam wszystkim, dziękując za udział w głosowaniu i ewentualne komentarze pod wpisem. [m]