![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr6lJVljPHVkcPV-wYOxxIMEykiY9dR0wOS9dIOoAvVNmgT6zat80tzpn8heOC4SnmmWv0Pa1OgNkV2eb9JsHwNkbuMjz8xWV8zyi5toqM71j8G1CcD_Dmhqn4Kw-7lQjbjsck7SsLFeKi/s400/radiokupujac.jpg)
Płyta zaczyna się naprawdę obiecująco, atakując uszy przebojowym Tak bardzo przypominasz mi, który pulsującym rytmem ładnie nawiązuje do debiutu, potem następuje tytułowy Kupując czerń, niesiony intensywnym pochodem basu i offspringowym refrenem. Również dynamiczny utwór Nieudaczni eksponuje wszystko to, co w muzyce Radia najlepsze – brawurowo łącząc kowbojski riff gitary akustycznej w zwrotkach z hałasującymi refrenami. Przyjemnie łechce trąbkę Eustachiusza Krótka z głupotą rozprawa, brudna, punkowa, zgrzytliwa. Później para wyraźnie ucieka z zespołu, pomysły się kończą, mnożą się piosenki bezbarwne i słabo zapamiętywalne. Grupa robi krok wstecz, cofając się do epoki archaicznego punk rocka. Może to wpływ legendarnego studia Rogalów Analogowy, znanego z produkcji dla wytwórni Obuh? Trzeba przyznać, że brzmienie wszystkich instrumentów jest świetne, takie „lampowe”, jednak wydaje mi się, że chłopaki nie wykorzystali szansy, jaką dawało zderzenie archaicznych analogowych technologii z nowoczesnym, tanecznym podejściem do kompozycji. Zamiast eksperymentować, nagrali quasi-hołd dla znienawidzonej przeze mnie ery polskiego punk rocka.
Nie to żeby wszystkie piosenki były nieudane. Kilka nawet udaje mi się zanucić z pamięci. Chcę się narodzić na nowo, Giną jak we mgle, nieco inaczej pod względem harmonii wokalnych i gitar pomyślany Czar się skończył – to wszystko całkiem przyjemne melodie. Ale tak naprawdę słuchając płyty mam poczucie niespełnienia. Potęgują je irytujące wpadki, jak choćby ten koszmarny cytat z Give Peace A Chance Lennona w Naiwnej piosence pacyfistycznej. W ogóle cała Naiwna piosenka pacyfistyczna jest jedną wielką irytującą wpadką. I tu docieramy do tekstów. Denerwuje mnie, że są takie słabe. Znacznie gorsze od Słodkich koktajli Mołotowa. Sprawiają wrażenie wymęczonych, napisanych na siłę. Pomijam już ich ostentacyjnie naiwny wydźwięk – jakby Sielak postanowił uświadomić młodzież, jaki ten świat jest zły i cyniczny – gorzej, że po prostu słowa się w nich nie kleją. Brakuje im lekkości i swady znanej z debiutanckiej płyty. Możliwe, że w tamtym przypadku atrakcyjna forma muzyczna przykryła część ich niedostatków. Te na Kupując czerń w połączeniu z oldskulowym brzmieniem zalatują naftaliną. Przykład: Elitarny TV show/ Prezenter pięknie się zgiął/ Każdy patrzy w stronę Twą/ To jest ten stan!/ Poza wizją drugi show/ Gdzie knajpiany blichtr i swąd/ Każdy patrzy w stronę Twą/ To jest ten stan! Jakieś takie słabe, aż mi się włącza automatyczny odruch obronny.
Album zamyka adaptacja wiersza Edwarda Stachury Noc albo oczekiwanie na śniadanie, która dobitnie ukazuje pewną prawdę: a) do śpiewania poezji trzeba mieć bardzo dobrą dykcję, a tej Sielak nie posiada i b) nie każdy wiersz nadaje się na materiał na piosenkę rockową.
W sumie więc rozczarowanie. Płyta nie jest zła, mogę wręcz przyznać, że jest przyzwoita, ale brakuje tego błysku, tego „ach!”, które towarzyszyło Koktajlom. Radio Bagdad zjechało z górnej półki „odnowiciela polskiego rocka” na ciasno zasiedloną półkę „typowy polski zespół”. Na szczęście z „syndromu drugiej płyty” można się wyleczyć i w tym upatruję nadzieję, że Radio Bagdad nie dołączy do silnej grupy pod wezwaniem Happysad-Coma-Strachy na Lachy, tylko swoją trzecią płytą sprzeda jej solidnego kopa, a ja znowu rozdziawię buzię i zawołam: no żesz kurwa, pięknie! [m]
Chcę się narodzić na nowo:
Strona zespołu: http://www.radiobagdad.art.pl/start.html