10 września 2009

Blisko Pola: Blisko Pola (Samszum Records, 2009)

Podobno cudów nie ma, a objawienia to wymysł szarlatanów podszywających się pod duchowych przywódców. To nieprawda. Cuda się zdarzają. Każdemu na inny sposób. U mnie objawiają się w postaci takich płyt jak Blisko Pola. To prawda, miasto Łódź leży blisko pola. Właściwie otacza je jedno wielkie pole. Ale muzyka tego zespołu nie ma nic wspólnego z przaśną ludowością. To dźwięki na światowym poziomie. To minimum ekspresji kumulujące się w maksimum emocji.

Osią, wokół której nawija się spiralna konstrukcja muzyki Blisko Pola, jest perkusja i cała masa instrumentów perkusyjnych, zwanych potocznie przeszkadzajkami. To rytm steruje wszystkimi kompozycjami zespołu, choć nie jest to muzyka ani taneczna, ani głośna, ani marszowa. Za tym hipnotycznym rytmem rusza bujający jazzowo kontrabas. Potem głos lidera, Miroslava z Pola i ascetyczne brzmienie jego gitary. Wreszcie altówka, czasem analogowy syntezator. Muzyka zagęszcza się, narasta, by nagle ucichnąć jak ucięta nożem. Czasem płynie łagodnie, czasem dziko wierzga, atakując zupełnie nieoczekiwanymi dźwiękami.

Sambaczaczabossanova od pierwszych uderzeń perkusji i tąpnięć basu wciąga w ciemną otchłań bez dna. Delikatny motyw gitary i powłóczyste tony altówki, do tego niesamowity głos Mirosława, który – to będzie mocne – jawi mi się jako wokalna rewelacja tego roku. Ten przejmujący śpiew w I’m Shaken Towords wywołuje całą armię mrówek na kręgosłupie. Zresztą, posłuchajcie sami:




Drugi na liście Dive to majstersztyk w budowaniu klimatu. Motoryczny rytm i leniwe zwrotki, które przechodzą w pełen emocji, hałaśliwy finał. I pełne bólu zakończenie z chropawym pociągnięciem smyczka po strunach wiolonczeli. Mocne. Każdy z utworów ukrywa jakąś magiczną niespodziankę. Długi, prawie siedmiominutowy Drowning, przepiękną smyczkową końcówkę – idealny temat do smutnego filmu. HC z kolei kojarzy się z muzyką do słuchowiska radiowego, a wieńczy ją bajkowe solo na altówce z nierealnym akompaniamentem pianina. W Panu Koziele niespodziewanie atakują świdrujące uszy klawisze, a jeśli wsłuchamy się uważnie, usłyszymy dwa głosy śpiewające jednocześnie po polsku i angielsku. W Blisko Pola zaskakuje neurotyczny klimat rodem z Radiohead, który z upływem czasu zmienia się diametralnie i dryfuje ku muzyce kameralnej. Za to Just Keep Me In The Bottom to regularny… blues. Bardzo tradycyjnie zagrany i zaśpiewany, gdyby nie bezdusznie miarowy bas, który nadaje piosence współczesne oblicze. W Deade muzycy perfekcyjnie operują ciszą, z której wylania się cudowna melodia. I jeszcze taki drobiazg: perkusista gra tu na kotłach, których brzmienie dosłownie wgniata w glebę.

Ciągle jestem oszołomiony tym małym cudem.[m]

Pan Kozieł




Strona zespołu:
http://www.myspace.com/bliskopola

2 komentarze:

  1. A ja znalazłem coś takiego: http://www.myspace.com/miroslavzpola

    To chyba jakieś prace domowe muzyka z omawianej formacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a tu świeżutki clip Blisko Pola:
    http://www.youtube.com/watch?v=4QU81Abkcmw

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni