10 stycznia 2011
Blindead: Affliction XXIX II MXMVI (Mystic, 2010)
Ágaetis Byrjun sludge-metalu.
Poprzednie wydawnictwo zespołu Impulse EP było nieśmiałą i udaną zapowiedzią zmian w brutalnym wizerunku utrwalonym na dwóch pierwszych płytach. Affliction... ma zadatki na dzieło totalne. Najważniejsza rzecz - to koncept album. Opowiadane historie uzupełniają się na trzech płaszczyznach. Pełnego obrazu opowieści o udręczonej chorobą psychiczną małej dziewczynce dopełniają klimatyczne artworki Katarzyny Sójki oraz napisane specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa opowiadanie Piotra Kofty. Chociaż tak naprawdę nie musimy znać podstaw konceptu - muzyka na płycie jest na tyle klimatyczna i sugestywna, że historia opowiada się sama. Wystarczy, że założymy słuchawki, zamkniemy oczy i przenikniemy przez pierwszy krąg. Ten przywita nas odgłosem skrzypiących drzwi i miarowym stukiem kropel kapiących z przerdzewiałego kranu.
Zastanawiające, ale czystego sludge’owego wygrzewu na płycie jest stosunkowo mało. To wciąż makabryczna rzeźnia - w wokalu Nickiego wciąż jest mnóstwo zarazy i brudu, a reszta załogi męczy instrumenty z sadystyczną przyjemnością. Jednak bestialstwo nigdy tu nie stanowi celu samego w sobie. Furia jest albo logicznym rozwinięciem nagromadzonego napięcia, albo stanowi mądrze dobrany punkt kulminacyjny. Tak naprawdę o klasie albumu decydują pozagatunkowe rozwiązania świadczące o ponadprzeciętnej wyobraźni muzycznej. Największe zaskoczenie to partie trąbki w After 38 Weeks. Zwraca uwagę także wokal Nicka. Bełkotliwy, powłóczysty, ale też mocny i wyraźny. Okazuje się, że facet ma całkiem przyjemną barwę głosu - gdy śpiewa. Ciekawy efekt słyszymy w My New Playground Became. Na pierwszym planie wokalista wypluwa płuca, w drugim - atmosferycznie wokalizuje. Dark And Grey to przede wszystkim potłuczona elektronika, mięsisty bas i jazzujący feeling. Zespół świetnie kombinuje. Ambientowe plamy mieszają się z dronowym charkotem. Rozmarzony post-rock w ułamku sekundy potrafi przejść w energetyczny riff dodatkowo ubarwiony blackmetalową stopą perkusyjną. Sample z odgłosami śmiejących się dzieciaków dodają ciepła, ale też przerażają.
Na osobny akapit zasługuje tytułowa kompozycja. To momentalny, pełen patosu utwór z genialną codą. Orientalizmy dosłownie rozsmarowały mnie po ścianach. To te same rozwiązania koncepcyjne, co w pamiętnej wersji All Along The Watchtower Bear McCreary'ego - wgniatają w fotel powodując przyjemne ciarki.
Zgadzam się z zarzutami, że twórczość Blindead to tylko dalekie odpryski twórczości Neurosis. Ale kiedy ostatnio Amerykanie dostarczyli wam takich uniesień? [avatar]
Affliction XXIX II MXMVI:
Strona zespołu: www.myspace.com/blindead
Przeczytaj też Blindead: Impulse EP
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Piszę tę recenzję ku przestrodze. Nesairah to dowód jak łatwo wpaść w pułapkę nadzieizmu. Wybaczcie ten neologizm, usprawiedliwiony, jeśli ...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
We Are From Poland przedstawia: 01. Skowyt : Jest nas dwóch / Jest nas dwóch SP (megatotal) / Singiel sfinansowany przez fanów 02. SuperX...
-
Nie tak dawno temu natknąłem się na angielski serial Aparitions . Obraz opowiada historię księdza egzorcysty, który podejmuje trud walki ze ...
-
Avell wyraźnie jest zafascynowana muzyką skandynawską, słychać to w jej sposobie śpiewania, przypominającym czasem wokalizy Bjork czy styl w...
-
Pamiętacie krakowski zespół Citizen Woman There? Pleasure, my pleasure ? Coś świta? Jeśli tak, przyjemności będzie całkiem sporo.
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
fajnie, że autor zna płytę "Sigur Ros", ale porównanie do jej największego dokonania jest trochę nie na miejscu. Wiadomo nie od dziś, że Blindead fajnie gra, ale ... bez przesady.
OdpowiedzUsuńAby być dobrze zrozumianym: Nie porównuję tych dwóch zespołów ze sobą. Po prostu "wydaje mi się", że Afliction dla sludge'u jest tym samym co druga płyta Sigur Ros dla indie-rocka. Oczywiście, teza jest z tyłka wzięta, ale mi się podoba:)
OdpowiedzUsuń