5 stycznia 2012

[Felieton] Wiele hałasu o „utwory słowno-muzyczne wykonywane w języku polskim”

Pierwszy stycznia 2012 roku przyniósł, oprócz wzrostu stawki VAT na niektóre artykuły i podwyżki akcyzy na paliwo, także znowelizowaną ustawę medialną. Zmiany nakładają na rozgłośnie radiowe obowiązek dostosowania swoich ramówek do nowych przepisów w ten sposób, aby 33% prezentowanych utworów zajmowały piosenki śpiewane w języku polskim.

Co ważne - ponad połowa (dokładnie 60%) tych piosenek ma gościć na falach eteru w porze największej słuchalności, czyli w godzinach 5.00 - 24.00. Ponadto zmiany wyciągają pomocną dłoń ku początkującym artystom - nagrania debiutantów mają być liczone podwójnie. W sieci zawrzało. Dość szybko nastąpiła polaryzacja opinii - od entuzjastycznych (Nareszcie!), po głosy tych dyskryminowanych, śpiewających po angielsku. Nie chcę być złym prorokiem, ale nowe przepisy... w niewielkim stopniu zmienią polską piosenkę. Z wielu powodów.

1. Kto będzie mierzył te procenty? Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? Jak wysokie będą kary za niestosowanie się do tego przepisu i czy aby na pewno wprawią w trwogę prezesów? Czy jeśli jednego dnia ratio obniży się do 32%, to już będzie wystarczający powód, by podjąć jakieś kroki? Czy KRRiT będzie w tym względzie tak samo „skuteczna”, jak w walce z głośnością reklam w TV i przerywania programów reklamami w TVP? Czy naprawdę ktoś wierzy w to, że lokalna rozgłośnia radiowa w Koziej Wólce będzie permanentnie inwigilowana pod kątem stosowania się do nowego rozporządzenia?

2. Co z listami przebojów? Czy żeby nie wypaść z ustawowego przedziału dojdziemy do kuriozalnej sytuacji, że niepolskojęzyczne utwory będą reprezentowane za pomocą werbla, jak Manaam w radiowej Trójce w latach 80. ubiegłego wieku?

3. W nowelizacji jest enigmatyczny zapis o „33 proc. miesięcznego czasu nadawania”. Czy nie można ominąć go poprzez wyemitowanie jednego dłuższego polskiego utworu, a następnie dwóch zagranicznych odpowiednio sformatowanych po pierwszym refrenie? Pole do manewrów jest bardzo szerokie.

4. Na podstawie jakich przesłanek panuje opinia, że polska młodzież kocha polskie piosenki i tylko śpiewanie po polsku daje jakieś szanse na wybicie się? Proszę poczytać komentarze na forach największych portali informacyjnych. Dość często pojawiają się głosy, że polska muzyka to dno. Bardzo wymowne są popularne ostatnio telewizyjne talent-showy. Dlaczego uczestnicy np. X-Factora śpiewają w przeważającej części zagraniczne kawałki? Przecież kochają polską muzykę, czują ją, są z nią zżyci. Znając na pamięć Autobiografię, czemu wolą zaśpiewać Sex On Fire? A jeśli coś polskiego, to Niemena. Bo polska muzyka skończyła się na Kill 'em All, prawda?

5. Czy do tej pory rozgłośnie miały zakaz emitowania piosenek w języku ojczystym? Czemu więc słyszymy Kylie Minogue, a nie Ramonę Rey? Garou zamiast Jarosława Wasika? Skąd bierze się tchórzostwo włodarzy stacji radiowych w szukaniu nowych twarzy będących odpowiednikami zagranicznych gwiazd? Z obawy przed odpływem słuchaczy? Utratą mitycznego targetu? I dlaczego polski pop dzieli się na „radiowy” i „nieradiowy”? Czemu Sylwia Grzeszczak jest OK., a Iza Lach już nie? I co powoduje, że w prime-time hulają sobie single Video, a Rentonem czy eM nikt się nie zainteresuje? Wiadomo, w grę wchodzą pieniądze i powiązania z majorsami, ale chyba nasi potentaci fonograficzni nie blokują emisji wykonawców konkurencji (czytaj: małych i średnich wytwórni)?

6. Radio Wawa. Stacja, która puszcza wyłącznie polską muzykę. Super! Pewnie teraz będzie się szczyciła tym, że była szybsza od ustawy. Ale tego radia nie da się słuchać dłużej niż tydzień. Bajm, Lombard, Lady Pank, Bajm, Dżem, Edyta Bartosiewicz, Lombard, Budka Suflera, Perfect, Dżem, Lombard, Bajm. Za pół roku podobnie będzie brzmiała Eska i RMF. Nie trzeba być wieszczem, by zgadnąć, że rozgłośnie pójdą na łatwiznę i będą katować nas zgraną do granic możliwości klasyką. I nie ma się co spodziewać, że czymś zaskoczą, wydobędą jakieś perełki z archiwów.

7. Artysto, chcesz trafić na playlistę? A pisał o tobie Pudelek? Widziano cię na salonach? Zobaczyli cię w TV? Zaprosili do telewizji śniadaniowej? Nie? Dlaczego więc sądzisz, że spodobasz się słuchaczom?

8. Comy nie ma w radio. Happysadu również. To jakieś zespoliki, których nikt nie chce słuchać i kluby podczas ich koncertów świecą pustkami. Gdyby można było ich posłuchać w Zetce tuż po wiadomościach, pewnie byliby znani.

9. Przyjmijmy, że założenia ustawy zaczną działać po myśli jej twórców. Za rok nominacje do Fryderyków w kategorii Najlepsza Płyta otrzyma nowy Perfect, Kombii i jakiś wskrzeszony po latach ejtisowy band. W kategorii Debiut Roku wygra młode dziewczę będące skrzyżowaniem Sylwii Grzeszczak i Dody. Ktoś tam krzyknie „A gdzie DagaDana, Janek Samołyk i Kobiety?”, ale jego głos zginie w gąszczu oklasków.

10. Jeśli jakaś kapela sądzi, że nowa ustawa otwiera dotąd nieznany skrót do sławy - niech się nie łudzi. Nie otwiera, bo takiego skrótu nie ma.

11. Wykonawcom śpiewającym po angielsku, którzy wpadli w lekką panikę, przypominam, że macie dla siebie 66% czasu antenowego. To dwa razy więcej niż 33%. Ale radio i tak Was nie chce. Czemu? Nie ten target. A ustawy regulującej targety nie ma.

Lubimy polskie piosenki śpiewane w języku Żeromskiego. Chcielibyśmy więcej takich. Ale nie gniewamy się na nikogo, kto śpiewa po angielsku. Jedni i drudzy powinni machnąć ręką na zapisy znowelizowanej ustawy medialnej. Dziś obecność w popularnych rozgłośniach radiowych nie jest żadną nobilitacją. Róbcie swoje, grajcie koncerty, docierajcie do ludzi przez Youtube, Facebooka, blogi i serwisy muzyczne. Te kanały na szczęście nie są jeszcze uszczęśliwiane na siłę. [avatar]

PS. Oczywiście powyższy tekst nie dotyczy Trójki oraz wielu rozgłośni studenckich i internetowych. Was ustawa nie dotyczy - bez niej już dawno znaleźliście swoją niszę. I odwalacie kawał dobrej roboty!

11 komentarzy:

  1. ale ten wpis jest idiotyczny. od kiedy to na koncertach comy i happysadu nie ma ludzi... to pierwsze. po drugie: gdyby wiekszosc tych zespolow co spiewa po angielsku miała chociaz dobre teksty i nie byla odtworcza. na co liczycie? na kariere za granica? przeciez za granica takich zespolow sa miliony. a to, ze pisze sie ciezko po polsku wiadomo nie od dzis. i tylko to jest moim zdaniem przyczyna tego, ze mlode zespoly wola spiewac po angielsku, bo i tak na koncertach nikt nie zaspiewa ich tekstu, bo nikt sie w to nawet nie wsluchal.

    OdpowiedzUsuń
  2. Punkt o Comie i Happysadzie był trochę ironiczny i przekorny. Te zespoły zdobyły sławę niezależnie od obecności w radio. Znaczy - można! Skoro oni potrafili, to mogą i inni.
    Poza tym tu przede wszystkim chodzi o to, że po tych zmianach komercyjne stacje radiowe zaleją eter Bajmami i klonami Gosi Andrzejewicz w większym stopniu niż dotychczas byle dobić do tych 33 %. A kto chce śpiewać po polsku/angielsku/węgiersku - jego wybór. Rynek, czyli słuchacze zweryfikują tą decyzję. Gdyż tak naprawdę liczy się muzyka, która funkcjonuje poza sztucznymi podziałami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się rękami i nogami, a nawet własną głową pod słowami [avatara]. A sama Coma pojawiła się w radiu może dwa, trzy razy w 2006 roku, w Trójce po 23 u redaktora Piotra Kaczkowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze napisane i celne wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki tej ustawie będzie więcej szans dla nowych polskich artystów, również niezależnych, więc nie rozumiem zarzutów avatara.
    Hasło We Are From Poland, póki co nie robi na zagranicznym słuchaczu żadnego wrażenia, ponieważ dla niego bardziej interesująca jest muzyka z Tuvy czy Congo, niż polskie podróby zagranicznych gwiazd.
    Po prostu róbmy swoje, wykorzystujmy polską tradycję i nasze korzenie a wcześniej czy później ktoś to zauważy. Póki co, polska muzyka jest wtórna i nie ma co się nią zachłystywać.
    Być może ta ustawa coś w tym temacie zmieni. Kto wie?
    Przepraszam za to, że generalizuję swoje oceny, ale po prostu nie chcę mówić o wyjątkach, gdyż te zdarzają się zawsze. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Są pieniądze - jest się w radio. Jest się w radio - jest się happysadem i Comą. Stacji studenckich nie słucha prawie nikt, a całej reszcie puszczanie rzeczy niepopularnych się po prostu nie opłaca. Każdemu zależy w pierwszej kolejności na zysku, dopiero gdzieś później myśli się o polskim rynku muzycznym. Do tego dochodzą układy i różne umowy z których wypada się wywiązać. Proste. Ale to nie tylko wina tych "wielkich". Ludzie słuchają muzyki, którą się im podsuwa i najwyraźniej im to wystarcza, skoro na koncert młodego, a dobrego zespołu cudem uda się zebrać 50 osób. I tak pozostaje nam internet, dzięki któremu WAFP, FYH, czy inne blogi/portale są w stanie dotrzeć do ludzi z nową i ciekawą muzyką pochodzącą z naszego pięknego, acz pojebanego kraju. Fajnie jest odgrzewać stare kotlety majorsom, bo im się to opłaca. Przy czymś nowym zawsze jest ryzyko, a kto w Polsce chce robić coś dla innych bardziej niż dla siebie?

    OdpowiedzUsuń
  7. to moze ja wyjasnie.
    procenty mierzy sie za pomoca raportow zaiksowych.
    za niewykonanie 33% moga chyba nawet cofnac koncesje, na pewno placi sie kare. kary sa male dla rmffm, ale dla np. wlasnie radia studenckiego to smierc na miejscu.

    poza tym, czy ta ustawa nie weszla w czerwcu 2011 juz? na pewno znam ja od marca gdzies. dziwne, ze sie teraz swiat obudzil.

    OdpowiedzUsuń
  8. no w sumie ja też działałem jakiś czas w radiu i tam zawsze trzeba było puszczać co trzeci numer polski, a więc wydaje mi się, że ta ustawa działała już wcześniej...

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, trochę przynudzę, bo felieton jest nie do końca ścisły...
    Ustawa weszła w ubiegłym roku, ale te przepisy zaczęły obowiązywać od tego. Jednak nie jest tak, że od razu stacje muszą przestrzegać limitu 60% między 5 a 24. W tym roku jest to 40%, w przyszłym 50%, a dopiero od 2014 minimum 60%.
    I dalej:
    1. Te procenty mierzy się raportami – to nie jest nic trudnego, tak to wygląda od lat i Krajowa Rada da sobie z tym radę :) Monitoring robi się wyrywkowo, więc jeśli jakaś stacja będzie łamać przepisy, to może zostać namierzona właśnie przy monitoringu bądź przy skardze kogokolwiek, kto napisze pismo do Rady. To także działa i jest skuteczne.
    2. Nie będzie problemu z listami przebojów, bo do limitów liczy się okres miesięczny – dziś nie zagram nic po polsku, a jutro czy pojutrze wszystko i jest OK.
    3. Można wyemitować długi polski utwór i dwa krótkie zagraniczne, ale radio tego nie zrobi, bo nie nadaje długich utworów.

    Co do reszty, to ważna jest geneza: tę ustawę trzeba było wprowadzić ze względu na dyrektywę UE. Oczywiście jak to zwykle bywa można to zrobić dobrze lub źle. W przypadku polskiej ustawy pojawiło się mnóstwo rzeczy, których nijak nie można zrzucić na dyrektywę, a jedynie na czyjeś widzimisię, ale akurat w przypadku tego punktu można by się jedynie spierać o procenty, bo sam zapis jest jak najbardziej zgodny z duchem dyrektywy. I teraz skąd to wszystko: otóż język polski jest językiem zanikającym, więc należy go ustawowo chronić. I tyle! A co to dalej będzie oznaczało dla słuchacza, zależy oczywiście od stacji. Czy będą chciały puszczać debiutantów, którzy liczą się podwójnie do limitów, czy jednak pozostaną przy Bajmie i Lady Pank (no offense)? Radio komercyjne moim zdaniem może sobie robić co chce, pod warunkiem wywiązywania się z limitów, a radio publiczne powinno zgodnie z misją wspierać młodą muzykę, bo bez tego kultura zdechnie. Nie ma co się oszukiwać, że internet załatwi sprawę – ludzie (w masie) potrzebują drogowskazów, a potem już sobie poradzą sami. Ciągle jeszcze nadanie utworu przez radio czy telewizję ma olbrzymią moc promocyjną, której sieciowy hajp w Polsce nie dorówna.

    OdpowiedzUsuń
  10. hennwill - dzięki za ciekawą wypowiedź wyjaśniającą wiele kwestii. fakt, że nieznajomość ustawy rodzi wiele powielanych dalej uprzedzeń, które szybko urastają do rangi mitycznych demonów :)

    najważniejszą kwestią pozostaje ciągle dobór muzyki przez stacje publiczne i ich lenistwo w wypełnianiu misji (nawet jeśli chodzi o wielbioną przez nas Trójkę - debiutanci są grani w nocy i rzadko kiedy przebijają się do pasm o największej słuchalności). pal sześć zetkę i rmf, niech sobie grają te bajmy i perfekty.

    pozdrawiam świątecznie [m]

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni