3 grudnia 2015
JAAA!: Remik (Sadki Rec., 2015)
Czy są tu jakieś sieroty po Flickers?
W 2011 roku, kiedy Antena Krzyku wypuściła debiutancki album formacji How How, Polska na chwilę wstrzymała oddech. Ich album Flickers ze swoją pokręconą muzyką i zabawą w wymyślonym języku przyniósł nową jakość w elektropopowym światku. Płyta została słusznie zauważona - ba! cztery lata później brzmi chyba jeszcze lepiej. Niestety panowie z How How wyewoluowali o wiele szybciej niż ich fani, co objawiło się skręceniem upodobań w awangardę i wyprodukowaniu dwóch atonalnych (i niesłuchalnych) EP-ek. Typowy samobój - grupy chyba już nie ma, a poszczególni członkowie składu zaangażowali się w nowe projekty. Przed nami solowa płyta Mateusza Franczaka, ale wpierw mamy okazję posłuchać nowej odsłony charyzmatycznego wokalisty Mirona Grzegorkiewicza.
Trio JAAA! stylistycznie nie padło daleko od how-how'ej jabłoni. Grzegorkiewicz wznosi na kolejny poziom frazowania swój wyimaginowany język, poziom neurozy sięga najlepszych lat panowania Radiohead, a nowi koledzy na nowo definiują słowo „dziwny”. Definicja freakowatości pada na Remiku dwanaście razy – tyle, ile jest kompozycji na płycie. Nie szkodzi to przez godzinę dać się porwać gęstym dźwiękom, ulotnym melodiom i mrocznej części podświadomości. Jest coś magnetyzującego w tych popsutych oscyloskopach, porwanych sylabach i uspokajająco-drapieżnych, elektronicznych pejzażach. SkyNet, jeśli kiedykolwiek się narodzi, to w obecności Arsenio. I będzie się uczył śpiewać tym nieśmiałym rachitycznym, modulowanym głosem. I zaśpiewa linie melodyczne 507, Lunatic czy Vor. Niesamowite, jakie to dąbkowskie trio kreuje fascynujące światy. Te, oparte na 8-bitowym chrząkaniu (Iwo) i te mające źródło w muzyce rockowej (BAE). Tu wciąż ścierają się przeciwstawne bieguny - zamszowy bit i oszalały fraktal (Bujillo), jak i taneczny rytm i oplątany wokół niego klaustrofobiczny różowy szum. A to wciąż piosenki – intrygujące, wciągające, odkrywające wciąż i wciąż kolejne ukryte warstwy.
Remik idzie z impetem po tytuł jednej z najważniejszych płyt roku. Ale także jednej z najodważniejszych, gdyż poprzeczka mariażu popowych melodii z zeschizowaną elektroniką została zawieszona wysoko przez UL/KR. Ale Błażej Król raczej się nie przyzna, że nocami słucha debiutu JAAA! To przecież byłby samobój. [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/JAAAmusic
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Piszę tę recenzję ku przestrodze. Nesairah to dowód jak łatwo wpaść w pułapkę nadzieizmu. Wybaczcie ten neologizm, usprawiedliwiony, jeśli ...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
We Are From Poland przedstawia: 01. Skowyt : Jest nas dwóch / Jest nas dwóch SP (megatotal) / Singiel sfinansowany przez fanów 02. SuperX...
-
Nie tak dawno temu natknąłem się na angielski serial Aparitions . Obraz opowiada historię księdza egzorcysty, który podejmuje trud walki ze ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Avell wyraźnie jest zafascynowana muzyką skandynawską, słychać to w jej sposobie śpiewania, przypominającym czasem wokalizy Bjork czy styl w...
-
Wiadomo – gołą dupą. Albo chociaż plecami. Uwaga, artykuł zawiera nagość .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz