30 listopada 2007

Kawałek Kulki: Kawałek Kulki (Luna Music, 2007)

Wyszliśmy zza pieca na mróz/ I tacy byliśmy zagubieni w miasta sieni/ Gdzie czas raz jednoczył, dwa oddalał/ Serce drżało w dymu oparach – tak zaczyna się debiutancka płyta Kulek. Słowa symboliczne, bo oto zespół opuszcza ciepły wieprzycki zapiecek, kończy z graniem dla przyjaciół i rodziny – i stawia pierwsze, niepewne jeszcze kroki „w wielkim świecie”. Jak zareaguje rynek? Kto padnie na kolana i zapieje z zachwytu, a kto będzie zrzędził i wytykał palcami błędy, tego jeszcze nie wiemy. Ale płyta jest. I bardzo dobrze, że jest!

Kawałek Kulki to zdumiewające zjawisko. Żyją we własnym małym świecie, są jak dzieci, które nie chcą dorosnąć, zanurzone w sennym oparze wspomnień z podwórkowych zabaw, chłoniętych błyszczącymi z podniecenia oczami książek i filmów. Ich liryki prezentują wyjątkowe spojrzenie na tę zamgloną, dziwnie zniekształconą rzeczywistość. Teksty powtarzane w kółko jak dziecinne rymowanki-wyliczanki, zabawne gry słowne – czasem bezsensowne, czasem odkrywające całe pokłady znaczeń – humorystycznie, ale i bez ogródek, celnie, jednym strzałem definiujące ich podejście do życia tu i teraz. Warto się w tym świecie zanurzyć, instynktownie poddać się grze absurdalnych skojarzeń, by ułożyć z nich swój osobisty wzór z kolorowych szkiełek zabawkowego kalejdoskopu. Niektóre teksty to prawdziwe perełki. Palec do budki/ Radości i smutki / Kieliszki do wódki. Albo: Przez zaciśnięte zęby słyszę wcale nieźle/ Całuj się we mnie, całuj się we mnie! I: Anioły stróże na niebieskich łabędziach latają nad nami/ Twój tata jest z nimi, jesteśmy uratowani. Urokliwe, prawda? Na oblodzonych dachach ślizgamy się na łyżwach/ Palimy fajki marki Nowotwór & Haj. Magiczne. Z czasem z tych dziwnych ciągów spontanicznych skojarzeń wyłaniają się przenikliwe obserwacje dzisiejszego konsumpcyjnego życia: Świat zasypie cię, świat zasypie mnie/ Nowymi gadżetami, słońcami oślepi/ Będziemy ślepi albo: Cola moją wolą jest/ To ego człowieka z Lego / Wino - usta - kino / I śmiech. Atutem tekstów KK jest to, że kto chce może je traktować po prostu jak zbitki niepasujących do siebie kawałków zdań, a kto inny poszukiwać w nich sensu i drugiego dna.

Było o tekstach, teraz o muzyce. Na początku byłem nieco rozczarowany. Płyta brzmi bardzo jednorodnie, bardzo akustycznie. W efekcie może się wydawać monotonna i nie każdy będzie w stanie doczekać do ostatniej, czternastej piosenki. Mam trochę za złe Kulkom, że tak konsekwentnie – i lekkomyślnie - odstawili gitarę elektryczną. Oczywiście ona czasem pobrzmiewa i z punktu widzenia „przebojowości” to są właśnie najbardziej chwytliwe fragmenty płyty. Szczególnie Kolegi tata oraz Burdy. Jednak z kolejnymi przesłuchaniami było coraz lepiej, te pozornie podobne do siebie kompozycje odkrywały swoje małe sekrety. A to zadziorny riff w finale Ust z kory, a to jakby smoothjazzowe smaczki w Pamiętniku, a to wreszcie pojedynek skrzypce vs. gitara w Pasjansie. Płyta moim zdaniem opiera się na kilku utworach ze środka tracklisty, które stanowią filar nie do ruszenia. Zaczyna się od Cola Lego, utworu o sile hymnu wrażliwej młodzieży, potem dopada wzorcowy wręcz indie-przebój Kolegi tata (kogo ten numer nie rusza niech podniesie rękę), Tak wcześnie, który – tu wtręt natury osobistej – zaszywa się w głowie i za cholerę nie da się go z niej usunąć. I jeszcze Pociąg, rzecz w klimacie Sons And Daughters, prowadzony przez banjo i neofolkowy temat skrzypiec, z genialnym, roztańczonym finałem. Jest jeszcze kilka fajnych piosenek (Burdy, Usta z kory, Ulica po ulicy, Świat zasypie, Światło cieniem) i kilka słabszych (Pamiętnik, Wyszliśmy, Koniec świata). Wszystkie łączy charakterystyczne brzmienie skrzypiec i gitary akustycznej oraz dwugłosowe wokale w wykonaniu Błażeja Króla i Magdy Turłaj.

Jak na mój gust mogłoby być więcej Burd i Kolegów taty, ale i tak jest świetnie. Rodziny i znajomi już pewnie mają tę płytę. Tych, którzy chcą do tego kręgu dołączyć, zachęcam do posłuchania. Warto.

Band site: http://www.kawalekkulki.pl/

4 komentarze:

  1. 'koniec swiata' to slabszy numer?:) jak dla mnie mega pomysłowy i w pewnym sensie kredo kulek; sprzeczalbym sie tez z argumentem ze plyta jest monotonna, bo jednak w tych piosenkach bardzo duzo sie dzieje i choc tez poczatkowo zawiedziony bylem ze zamienili elektryka akustykiem, ale ale plyta spojna i ma swoj klimat; no i nie da sie powiedzec ze na koncertach graja jak na plycie:) zalecam sluchanie w samochodzie podczas jazdy przez osniezone krainy- odlot

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie słyszałem takiej przyjemnej muzyki.Teksty są przezabawne i wyjątkowa pomysłowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyta powaliła mnie z nóg, od dłuższego czasu u mnie nr 1!!! Czekam z niecierpliwością na nastepną!!!
    A na koncertach dają radę dają, fantastycznie jest ich posłuchać na żywo, gorrrąco polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym sie z autorem nie zgodzil co do gitary elektrycznej. Wg mnie jej brak dodaje niespotykalnosci piosenkom KK. a "kolegi tata" nudzi sie znacznie niz "usta z kory" badz "caluj sie" ;)
    a plyta jako ogol to jedna z lepszych polskich plyt wydanych przez ostatnie kilka lat :)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni