Kolejny zespół – a właściwie duet – działający na odległość. Ona – Małgorzata Dziemitko-Gwiazdowska (Goosia), wokalistka i autorka tekstów - studiuje w Anglii, on - Jakub Czerwiński (Czerwony), twórca muzyki, wcześniej członek formacji ZOO, grającej grunge – mieszka i nagrywa muzykę w Bydgoszczy. Na odległość powstała płyta Kingdom Of Patience. Czerwony gotowe tracki przesyłał Goosi, która w dalekiej Anglii dogrywała partie wokalne. Co z tego wynikło? Całkiem atrakcyjna propozycja na spędzenie spokojnego wieczoru w domu. Wystrój i towarzystwo pozostawiam Waszej inwencji i wyobraźni.
Trudno jednoznacznie określić gatunek, w jakim poruszają się Margareds’. Nie jest to ani trip-hop (chociaż słychać wpływy np. Portishead), ani electropop (ale można wyłapać pewne nawiązania do choćby Hooverphonic), ani muzyka akustyczna (jednak często pojawiają się „żywe” instrumenty). Kingdom Of Patience wymyka się klasyfikacjom, tylko czy to dobrze? Z jednej strony tak, bo czasy kiedy tworzyło się „muzykę gatunkową” już minęły i powrót do takiego modelu byłby krokiem wstecz. Z drugiej strony źle, bo niekiedy doskwiera brak zdecydowania duetu. Są na płycie piosenki, którym dobrze zrobiłoby bardziej stanowcze zdeklarowanie stylu, np. to gramy z mocnym bitem, a to akustycznie. Wadą tej płyty jest też nadmiar. Trzynaście piosenek trwa ponad godzinę, a to zbyt długo, żeby bez znużenia przesłuchać całość za jednym podejściem. Myślę, że album zyskałby na usunięciu trzech najmniej interesujących piosenek. Ale to tylko dywagacje, czas przejść do konkretów.
Otwierająca płytę piosenka Bitch robi bardzo dobre wrażenie. Żywe brzmienie perkusji, pianina, a przede wszystkim intrygujący wokal Goosi zbliżony barwą do głosu Shannon Wright, czasem wchodzący w rejony PJ Harvey – to wszystko sprawia, że do tego nagrania chce się wracać. Kolejnym takim mocnym punktem na playliście jest Lord Shadow. Wstęp zagrany na gitarze odświeża wspomnienie o znakomitych płytach Portishead. Delikatny bit, elegancko wyważone proporcje elektroniki i gitary, wciągająca narracja w wykonaniu Goosi, tak, ten numer ma w sobie coś magicznego. Przydałby się tylko jakiś mocniejszy akcent w końcówce. Slowly wciąga tajemniczą, zmysłową atmosferą. In The Middle za sprawą czystego wokalu ma spory potencjał popowy, chociaż to chyba piosenka za trudna dla radiowych anten. Star And Sky dzięki stylowej orkiestracji kojarzy się z nagraniami Hooverphonic. Na wysokości utworu nr 10 zaczyna się odczuwać lekkie znudzenie niezdecydowanym brzmieniem Kingdom Of Patience, na szczęście na finał dostajemy najlepsze piosenki. Wszystkie trzy robią potężne wrażenie. Puppet Show z tym zimnym, dołującym nastrojem, wypełnione wycyzelowaną elektroniką, wokalnie kojarząca się z To Bring You My Love PJ Harvey. Tribute To Physical Phenomenon – wciąga jeszcze bardziej w otchłań niepokojących dźwięków. I Poker, utwór, dla którego warto tę płytę mieć na własność. Epicki rozmach smyczków, piękne partie gitar i Goosia występująca w roli opowiadającego historię narratora. Świetne!
W słowie końcowym należy podkreślić, że płyta jest nierówna. Są tu zarówno nagrania świetne, niezwykle klimatyczne, zaaranżowane z wielkim wyczuciem i smakiem. Jest też kilka moim zdaniem rzeczy niepotrzebnych (Insomnia, Trap), które tylko odwracają uwagę od tych perełek i wystawiają na próbę cierpliwość słuchacza. W wielu utworach sporą rolę odgrywa saksofon. Przyznaję, że nie darzę tego instrumentu wielką sympatią, zwłaszcza w takim kontekście muzycznym, jaki tworzą Margareds’ (chociaż zagrywka w Lord Shadow jest niczego sobie). Mimo jednak tych niedociągnięć – podkreślam, że to tylko moja opinia - Kingdom Of Patience to płyta dobra i zaciekawiająca. No i może być dobrze przyjętym prezentem dla kobiety, na której nam (to do czytelników płci męskiej) bardzo zależy. Weźcie to pod rozwagę. [m]
Strona zespołu: www.margareds.com/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mówi się, że czas płyty CD przeminął, że to relikt przeszłości. Przecież wygodniej jest kupować pliki i odtwarzać je w wielu różnych urządz...
-
Podobno recenzenci muzyczni to niespełnieni muzycy, którzy brak talentu wynagradzają sobie tonami żółci wylewanej na łamach portali muzy...
-
Kto słuchał kompilacji We Are From Poland Vol.1 , ten wie, czego się spodziewać po Plotkach. Ano bezpretensjonalnych, zabawnych piosenek utr...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
W drugiej części podsumowania roku 2011 przedstawiamy kolejne trzy kategorie, nie mniej ważne od tych z części pierwszej. Poznajcie najleps...
-
Co może dziać się z zespołem, który osiem lat pracuje nad nową płytą?
-
Przez kilka ostatnich miesięcy obserwowaliśmy perturbacje zespołu związane z nagraniem i wydaniem płyty. Wreszcie jest pełnoprawny album...
właśnie słucham p-wszy raz, nie znając się na różnicy ang. zdziwiona ja, że to rodacy, bardzo pozytywnie odbieram jak nic od dawna! 9 na 10! :) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń