22 maja 2013

Pojedynek: Pogorzelec Finally RMXD kontra Pirx Remixed


Dziś na ringu dwie składanki, a na nich młodsi bądź starsi adepci konsolet, którzy zmierzą się nie tylko z przeciwnikiem z drugiej strony, ale także z kolegami z sąsiednich krzeseł.

Pogorzelec Finally RMXD (Fundacja Kaisera Söze)


Nigdy bym nie pomyślał, że do przeróbki można wziąć Pogorzelca Sebastiana Buczka. W końcu to tylko kilkanaście minut okropnie zaszumionej muzyki, wydanej na dziwnym nośniku, który nie zapewnia komfortu słuchania. A może to właśnie ten skrawek klarnetowych dźwięków podziałał na wyobraźnię muzyków, którzy postanowili rozszerzyć świat Pogorzelca i nadać historii właściwe rozwinięcie. Dzięki Fundacji Kaisera Söze czternastu mniej bądź bardziej znanych przedstawicieli awangardowej elektroniki ujawniło swe własne wizje skupiające się wokół małej wsi w województwie lubelskim, która została spalona przez Napoleona w furii wywołanej niespełnioną miłością.

Trzaski wypełniające oryginalną ścieżkę tym razem stanowią intencjonalną esencję zbioru. Wszystkie te glitche, szumy, przeskoki, zgrzyty stawiają słuchacza w roli widza obserwującego przekaz na żywo z jakiegoś zapadłego miejsca, w którym odsłaniany horror z przeszłości zlewa się z niedoskonałością obrazu. I - podobnie jak w przypadku większości wydawnictw z muzyką filmową - najbardziej zapamiętywalne są momenty „ze zwrotem akcji”, będące podsumowaniem jakiegoś etapu lub kulminacją danego rozdziału. Robota Bartka Kujawskiego, Bartosza Webera, Zeniala, Konrada Chyla to przykłady ambientowego tąpania, które kreują kruchą strukturę rzeczywistości słyszalną jedynie dla wybranych par uszu. Dla tych mniej wyrafinowanych feeria pisków stanowi dywan dla wersji o bardziej uwypuklonej strukturze. Pogorzelec in Gilderoy's Dream DJ Czarnego Latawca umiejętnie wplata motyw organowy, dzięki któremu dalsze plany nagle zaczynają ożywać. Ciężko też zapomnieć sprawiający ból bit, którym raczą nas RSS B0YS. Tsar Poloz chce z szumów wyplątać bardziej taneczny rytm, ale... zabrakło mu czasu. Dla mnie numerem 1 jest Pogorzelec / Zimnopalenie. Lugozi intrygująco zmutował oryginalną ścieżkę, która miejscami przypomina pieśń kościelną (Dobry Jezu a nasz Panie), ale największe wrażenie w tym utworze robi miks - pajęcza mikromelodia zdaje się wykonywać obrót o 360 stopni dookoła głowy.

Pogorzelec Finally RMXD stawia największy punkt ciężkości na spójność i kompatybilność ideową w eksperymentalnym dziełem Buczka. Klimat, nastrój, katatonia? Tak, to tutaj. Porywająca elektronika? Tu tylko w stężeniu homeopatycznym.

 Do pobrania z: http://kaisersoze.pl/pl/netlabel/pogorzelec-finally-rmxd



Pirx Remixed (InnerGuN/Oficyna Biedota)


W przypadku tego zestawienia artyści mieli łatwiej, gdyż materiału źródłowego było znacznie więcej. Inna rzecz, iż ostatni album Krojca zaskakiwał nie tylko pomysłami formalnymi, ale również samym konceptem. Tylko popuścić wodze wyobraźni, sięgnąć pamięcią kiedy samemu się czytało opowiadania Lema i na własny sposób opowiedzieć tę historię jeszcze raz.

Pirx Remixed to dziesięć kawałków o różnych osobowościach. Od jazz-stepu, dub-stepu, electro, house’u po klik-elektronikę. Trochę ta mieszanka gatunkowa narusza spójność płyty - oryginalne fragmenty wyciągnięte z Pirxa często giną pod nawałnicą nowych dźwięków. Niemniej jednak nikt z zaproszonych do przedsięwzięcia muzyków nie sknocił pierwowzoru i mniej bądź bardziej zgrabnie połączył „retrofuturyzmy” Krojca z potężną mocą obliczeniową współczesnych komputerów. Najciekawsze dźwięki wyszły spod palców Jakuba Noxa Ambroziaka (krótki, aczkolwiek duszny „riff” w Terminusie zrobił swoje). Rozprawa Marcina Cichego to odstający od całości przykład, w którym remiks nabiera ciepłego, analogowego posmaku. Igor Boxx długo się rozkręca - ale to, co dzieje się w okolicach środka utworu katapultuje całość w Lemowski kosmos. Wsadzenie do Polowania gorących, karaibskich kotłów jest prostą, ale sugestywną reinterpretacją macierzystej kompozycji (Think remix).

Pozostałe kompozycje próbują generowanymi akrobacjami zasłużyć na uwagę słuchacza, jednak bez wyraźnych, chwytliwych motywów znikają za coraz to następującymi sonicznymi połamańcami.
 

Kto wygrał? Werdykt bez zaskoczeń - Pirx już na starcie miał spore fory. Artyści przerabiający Pogorzelca wykonali mozolną pracę wyciśnięcia z materiału źródłowego wszystkich soków i przerobienia go w rozbudowane formy. Duże znaczenie ma również krąg odbiorców – remiksy dzieła Buczka są przeznaczone do zdecydowanie węższej grupy odbiorców. Ale żeby pirxowcy nie urośli w piórka - owszem, mogą sobie Pirx Remixed wpisać w CV, ale żaden z remiksów nie stanowi jakiegoś specjalnego novum w polskiej elektronice i wątpię, by w oderwaniu od albumu Krojca któraś z kompozycji mogła poradzić sobie samodzielnie. Bo chociaż nazwiska producentów gorące - remiksy zaledwie letnie. [avatar]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni