Koncert tej pięcioosobowej załogi z Sosnowca na tegorocznym Off Festivalu wywołał żywiołową reakcję niedużej, ale wyraźnie zaznajomionej z tematem grupki słuchaczy. Było na tyle dobrze i widowiskowo (w zespole gra dwóch gitarzystów i dwóch basistów), że postanowiłem sprawdzić, jak brzmi ich muzyka w wersji studyjnej. A brzmi naprawdę dobrze, choć może nie aż tak drapieżnie jak na żywo.
Inspiracje zespołu są dość wyraźne, SFC gra emo core wzorowany – na szczęście – raczej na klasykach gatunku typu At The Drive-In niż na popowym odłamie reprezentowanym przez My Chemical Romance czy 30 Seconds To Mars. Chwilami dają się też słyszeć pretensje do ambitniejszych form, bardziej progresywnych konstrukcji, nawiązujących do stylu The Mars Volta. Nie ma tu nic, czego byśmy wcześniej nie słyszeli: są i eksplozje hałasu, i wrzaski wokalisty Michała Maślaka, i wyciszenia, i sporo melodii, a nawet wycieczki w stronę jazzowych kombinacji rytmicznych. Ale to zupełnie nie przeszkadza, bo w tej konwencji Searching For Calm porusza się całkiem zręcznie, a co najważniejsze, potrafi wciągnąć. W utworach sporo się dzieje, słuchacz nigdy nie ma pewności, co czyha „za rogiem”, w jakim kierunku pójdą muzycy. I tak otwierający płytę kawałek End Of Silence rozpoczyna się bardzo łagodnie, by jednak po chwili dowieść trafności tytułu. Hałaśliwy, ale melodyjny refren łamią nibyjazzowe wycieczki gitarzystów i sekcji, jednak mimo tych szaleństw całość zaskakująco dobrze trzyma się kupy. Kilka kawałków zdecydowanie szarpie wnętrzności, a należy do nich przede wszystkim Neurotic Cycle, z najbardziej przebojowym refrenem płyty Say anything/ I’ve got a feeling/ I’m not the only one, który podczas mysłowickiego koncertu krzyczało kilkadziesiąt gardeł. Świetny numer! I jeszcze It’s Coming, który przyciąga motorycznym, niemal tanecznym rytmem zwrotek i umiejętnym stopniowaniem napięcia. I Smoke In The Middle Of Urban Desert, z tym szybkim rockandrollowym początkiem i ciężkim riffem kojarzącym się z Rage Against The Machine w dalszej części. A także zamykający płytę Silent Miracle – to naprawdę pojechany numer, melodyjne łagodne zwrotki zderzone z totalnym czadem refrenów. System Of A Down?
Wstydu nam SFC nie przynosi. To solidna dawka porządnego łojenia, brzmiącego zadziwiająco dojrzale, zarówno pod względem kompozycyjnym, jak i brzmieniowym. Fani prawdziwego emo, a nie tego z MTV, powinni poszukać tej płyty.
Band site: http://www.searching4calm.com/
ver.: polish / english
media: free mp3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Pensão Listopad to trio z Wrocławia. Choć nie do końca. Współzałożycielem formacji jest Portugalczyk Joao Teixeira de Sousa. Historia właści...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zap...
-
Co by było, gdyby punk rock wymyślono na długo przed Sex Pistols. Na przykład w międzywojennej Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz