Wiele zespołów decyduje się umieścić swoje nagrania w sieci do darmowego ściągnięcia. Słuszna decyzja! Dzięki temu fani mają szansę zapoznać się z ich muzyką i zadecydować, czy pójść na ich koncert, zaglądać na ich stronę w poszukiwaniu newsów itd. Często utwory z jednej sesji nagraniowej zespół nazywa skromnie demo. A dlaczego by nie nazwać ich EP-ką? Co za różnica – zapyta ktoś – demo czy EP-ka, i tak sprowadza się do tego samego. Błąd. Korzyści z posiadania przez zespół EP-ki – nawet jeśli istnieje ona tylko w niematerialnej, internetowej postaci – są znaczące. Jest to pierwszy tytuł w dyskografii, podnosi tym samym rangę kapeli. Poza tym, można liczyć na recenzję w serwisach/blogach muzycznych. Ponadto taka „płyta” może liczyć na miejsce w rocznym podsumowaniu (jak w przypadku Panikarzy, gdzie jest kategoria EP-ka roku). Ponadto taką EP-kę można w pewnym momencie wydać na fizycznym nośniku (CD) i sprzedawać na koncertach. Mało?
Ważną sprawą takiego wydawnictwa jest okładka. Sprawa jest dość prosta i nie wymaga praktycznie żadnych nakładów finansowych. Generalnie spotyka się okładki plastyczne i fotograficzne. Pierwsza typ to np. rysunek, grafika, obraz, kolaż. Jeśli jednak Bozia poskąpiła nam zdolności artystycznych, nie mamy też żadnego znajomego rysownika, którego moglibyśmy poprosić o drobną przysługę, pozostaje rozwiązanie drugie, czyli zdjęcie. Zrobienie zdjęcia to żaden problem.. Jak mówi jedna z popularnych na Flickerze zasad: rób jak najwięcej ujęć, któreś musi być dobre. Oczywiście dotyczy to raczej amatorów. Najważniejszy jest pomysł, dobrze by było, żeby zdjęcie w jakiś sposób pasowało do muzyki znajdującej się na płycie, oddawało jej klimat, charakter zespołu. A potem już tylko trzeba to zdjęcie zrobić...
Jak widać na powyższej ilustracji, sesja zdjęciowa do jednej z alternatywnych okładek We Are From Poland Vol. 2 nie wymagała specjalnie dużych nakładów pracy. Do wykonania zdjęć wykorzystałem: 2 lampy doświetlające, papierowe ręczniki (w roli tła), model samochodu Porsche, chłopka z Kinder Niespodzianki, figurki zwierząt, dżem z czarnej porzeczki (w roli fragmentów mózgu) oraz świąteczną ćwikłę z buraków (sok imitował krew). Do tego potrzebny był zwykły kompakt z trybem makro.Efekt:
Gotowe zdjęcie można obrobić w najprostszym z dostępnych za darmo programie do przeglądania zdjęć, np. Irfan View. Za jego pomocą można zdjęcie odpowiednio skadrować, przyciąć, ewentualnie poprawić kolory lub/i ostrość. Jeśli ktoś lubi, może nałożyć któryś z filtrów lub efektów. Pozostaje tylko dodać napis informujący o tytule płyty i nazwie zespołu. To również można załatwić tym samym programem. Wystarczy zaznaczyć obszar na zdjęciu (klik myszką i rozciągnięcie), a następnie w zakładce Edit wybrać opcję Insert text into selection. W tej sekcji można wybrać czcionkę, jej wielkość, kolor, styl (kursywa, pogrubienie itp.), a także kolor tła lub przezroczystość. I to wszystko! Efekt zapisujemy, okładka gotowa! Oczywiście, kiedy będziecie tworzyć okładkę do wersji CD, trzeba będzie dostosować ją do formatu pudełka. W tym celu wystarczy posłużyć się programem typu cover creator (jest taki np. w pakiecie Nero), który oferuje kilka szablonów popularnych na rynku formatów pudełek (np. CD standard, CD slim, DVD itp.). Ważna uwaga: wszystkie powyższe operacje wykonujcie na zdjęciu jego maksymalnej rozdzielczości. Dopiero potem zmniejszajcie je dowolnie do wykorzystania w Internecie, zawsze jednak posiadajcie oryginał w „dużej” postaci. [m]