29 lutego 2008

Obserwator: Sen Zu

Warszawski kwartet istniejący od 2004 r. Debiutowali w legendarnym klubie Le Madame, potem zaliczyli roczną przerwę i przetasowanie składu. W sieci udostępniają cztery piosenki demo – i warto ich posłuchać.

Zdecydowanie największym atutem zespołu jest wokalistka, Zuza Pytlińska. Niezły, mocny głos, duża ekspresja i temperament wokalny. Potrafi zaśpiewać delikatnie, wręcz czule, by za chwilę porządnie krzyknąć, jak w świetnym Hitchhike Queen. Te fragmenty śpiewane mocnym, nieco „przesterowanym” głosem, sprawiają, że z rozmarzeniem myślę o tym, jak fajnie byłoby posłuchać polskiego odpowiednika Sleater-Kinney. Ale łatwo nie będzie, bo zespołowi brakuje oryginalności i własnego stylu. Choć nadrabiają energią, to jednak gitarzysta nie zawsze ma pomysł na dobry riff. Lullaby For Kelly broni się klimatem, brudnym, zdławionym charkotem gitary i świetnym wokalem Zuzy w refrenie, ale to jeszcze nie jest to. Za to w Miejskiej story Tom Wojdyga łapie właściwe fluidy i ten świdrujący hałas, jaki wydobywa ze swojej gitary, jest już bardzo, bardzo akuratny. Trzeba przyznać, że numer porywa mimo lekko pretensjonalnego tekstu; trudno się oprzeć wściekłej energii refrenu z krzyczącą Zuzą i twardymi uderzeniami sekcji. Trzy naprawdę niezłe piosenki i jedna słaba, ta Romantyczna. Tak jakoś jest, że trudno jest napisać dobry polski tekst o szczęściu. W tym przypadku niestety pojawia się nieodparte porównanie do zespołu Łzy (hej, oni jeszcze istnieją?).

Sen Zu mają szansę zdobyć wierną grupkę fanów. To „target” podobny do fanów Heya kochających ten zespół za pierwsze płyty. Z młodych – ta sama półka co Sorry Boys. Już wiesz, czy chcesz ich poznać?

Strona zespołu:
http://www.senzu.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni