17 kwietnia 2008

Czesław Śpiewa: Debiut (Mystic, 2008)

Czesław Mozil, urodzony iks lat temu w Zabrzu, reemigrant. Uprowadzony w wieku lat pięciu, spędził w Danii całe swoje dotychczasowe życie. Pod skrzydłami tego opiekuńczego kraju ukończył edukację, także muzyczną, kończąc Królewskie Konserwatorium Muzyczne w Kopenhadze w klasie akordeonu. Odwdzięczył się państwu duńskiemu za te lata zakładając zespół Tesco Value. Teraz wraca do starego kraju, przypomina sobie szeleszczącą mowę rodziców i nagrywa płytę. Płytę niemal genialną. Niemal, bo jak zawsze znajdzie się w rydzach kilka ziaren piasku, które niespodziewanie zgrzytną w zębach.

Ta płyta pokazuje wszystkim polskim indiedzieciakom, jak mogliby grać, gdyby mieli trochę więcej wyobraźni i odwagi, by wychylić się przed odrysowany od linijki szereg. Czesław, kontynuując w nieco złagodzonej formie wątki zapoczątkowane na płytach Tesco Value, bez żadnego wysiłku, z humorem i dziecięcą radością grania – gra, po prostu gra indie, takie jakiego u nas nie ma. Na Debiucie słychać muzyczny eklektyzm tak charakterystyczny dla dekady zero-zero. To beztroskie i śmiałe przechodzenie od tematów ludowych, czy nawet ludycznych, przez punk i gitarową alternatywę, aż do kabaretu Kurta Weila i piosenki autorskiej Toma Waitsa. Zanim jeszcze powstało The Arcade Fire, było już Tesco Value. Jak długo przyszło nam czekać na takie piosenki zaśpiewane po polsku.

W otwierającym płytę utworze Ucieczka z wesołego miasteczka słychać „bałkański” Beirut. W końcówce Kradzieży cukierka Gogol Bordello. Wpływy muzyki ludowej, przefiltrowanej przez wykształcony muzycznie umysł Mozila, dominują za sprawą snutych przez akordeon tematów – czasem tęsknych i smutnych, czasem zawadiackich i rubasznych. Te kompozycje huśtają się od szalonych gitarowych rajdów (Mieszko i Dobrawa...) do dramatycznych uderzeń w fortepian i hałaśliwych instrumentów dętych (Efekt uboczny trzeźwości). A obok tych bogato zaaranżowanych indiehymnów znajdujemy też zwykłą gitarową piosenkę (Tyłem do przodka), z klaszczącymi dłońmi i przesterowanym basem. Niesamowita jest wyobraźnia muzyczna Czesława. Posłuchajcie tylko tych chórów, chórków, backing vocals nadających piosenkom absolutnie zjawiskowego piękna (Maszynka do świerkania, Żaba tonie w betonie, Pożycie małżeńskie, Ucieczka...). Ta szalona mieszanina stylów – zadziwiające, ale prawdziwe – komponuje się ze sobą, jakby nie było nic bardziej oczywistego. Przełykamy nawet obciachowe solówki gitarowe (hi, I’m Joe Satriani, can I play with you?), na które Czesław – jak mówi w jednym z wywiadów – miał po prostu ochotę w danej chwili, więc je nagrali. Płyta składa się z dziesięciu piosenek i właściwie dziewięć z nich to absolutne mistrzostwo. Z wyłączeniem Mieszka i Dobrawy jako początku państwa polskiego, który to utwór jednak zbyt zalatuje czymś czego bardzo nie lubię – gnojówką. Te koszmarne gitary – błeee! Na szczęście to tylko półtorej minuty. Najbardziej lubię chyba Wesoły kapelusz i Efekt uboczny trzeźwości – ten numer po prostu wgniata w ziemię.

Druga ważna sprawa to teksty. Do tej pory Czesław śpiewał – z małym wyjątkiem – tylko po angielsku. Nie miał odwagi sam napisać tekstów po polsku (ma też problemy z wymową niektórych słów, ale ten zabawny akcent tylko dodaje jego śpiewaniu uroku), w sukurs pośpieszył więc Michał Zabłocki, poeta znany ze współpracy z Grzegorzem Turnauem. Zabłocki prowadzi ciekawy projekt, nazwany Multipoezją. Np. podczas czatów, na żywo, wspólnie z internautami tworzy wiersze. Czy raczej rymowanki – o tym za chwilę. W ten sposób powstało wiele z tekstów zaśpiewanych przez Czesława. I tu docieramy do wspomnianych na wstępie ziaren piasku. Otóż teksty są... płytkie. To chyba najlepsze słowo. W wyniku happeningów Zabłockiego powstały zabawne, często ironiczne opowiastki, które jednak rzadko kiedy prowadzą do czegoś więcej niż tylko słownych gierek. Apogeum kiczu multiautor osiąga w tandetnych moim zdaniem rymowankach Żaba tonie w betonie (cholerna szkoda takiej melodii dla tego tekstu dla przedszkolaków) i wspominanym już koszmarku, czyli opowiastce o Mieszku i Dobrawie. To są momenty, o których chce się zapomnieć. Na szczęście w pozostałych piosenkach jest lepiej. Trafiają się nawet prawdziwe perełki, takie jak – boskie! – Zwinęła w ciup usteczka i poszła precz z miasteczka czy Swoje ciało umieszczam w sukience i Tylko odchudzić się muszę, bo zejdę ze względu na tuszę. Ciekawe, że najbardziej przekonująco brzmi Czesław śpiewając teksty z perspektywy kobiety, w Wesołym kapeluszu i Pożyciu małżeńskim. Dzięki jego dziecięco naiwnej interpretacji proste zdanie Będziemy piękni jak dawniej, będziemy działać sprawniej nabiera znaczenia hymnu pokoleniowego. Taka jest właśnie ta płyta – teksty, które na papierze wyglądają jak infantylne wierszyki, w ustach Czesława nabierają magii. Co nie zmienia faktu, że wolałbym, aby niosły jakiś przekaz. Chciałbym, żeby na kolejnej płycie tego projektu – jeśli powstanie – były już teksty bardziej osobiste, bliższe życia. Pożyjemy, zobaczymy.

I tak oto dochodzimy do słowa końcowego. Debiut to bez wątpienia płyta wyjątkowa i zjawiskowa. Pokazuje, że można grać muzykę alternatywną czerpiącą z wielu różnorodnych źródeł, pełną melodii, humoru, ale także patosu i dramatyzmu. Że indie nie musi się kojarzyć z przaśnością i surowizną garażu. Że... i tak dalej. Myślę, że warto też po zakochaniu się w Debiucie poznać płyty Tesco Value, które są jeszcze bardziej szalone i nieobliczalne. Dziękujemy ci, Danio, za Czesława Mozila.

Strona artysty:
www.myspace.com/czeslawspiewa

10 komentarzy:

  1. dziwne, piszesz na początku jakby z sarkazmem "Ta płyta pokazuje wszystkim polskim indiedzieciakom, jak mogliby grać, gdyby mieli trochę więcej wyobraźni i odwagi, by wychylić się przed odrysowany od linijki szereg", czyli raczej oceniając ich negatywnie, a przecież sam rozpisujesz się o wielu zespołach tego typu i je zachwalasz. sprzeczność?

    OdpowiedzUsuń
  2. sprzeczność, tak masz rację, ale pozorna. staram się być życzliwy dla wszystkich artystów, wychwalać i promować tych najbardziej interesujących i nie robić krzywdy tym, którzy błądzą. spzreczność pojawia się wtedy, gdy nagle wypłynie coś tak nieszablonowego i kolorowego jak projekt Czesława - wtedy okazuje się jak szara i mało urozmaicona jest nasza scena i jaka mogłaby być, gdyby więcej artystów przejawiało taką muzyczną wyobraźnię i bezkompromisowość. ale nie zapominajmy, że Czesław wywodzi się z innej kultury muzycznej - nasi muzycy powinni się od niego uczyć, brać przykład:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry tekst.
    Ciekawe jest to, co piszesz o indiedzieciakach, szczególnie w kontekście zawartości bloka...
    Ale od początku - zauważyć się da dychotomiczny podział, wśród (mocno uogólniając) indie środo. Na tych co Czesława i Tesco uwielbiają, to zwykle ci, którzy znają go z koncertów z własnych miast lub już z większych miast, do których przyjechali na studia, i tych, co wołają: łodafok, gnój, bregowicz jakiś, co to za Rosiewicz. Zwykle ci drudzy nie znali wcześniej Tesco, ani Czesława, i oczywiście nie byli na koncercie. Jakaś potrzeba lansu, bycia takim fajnym, zdystansowanym i cool wyziera z takiego podejścia. Afrokolektywowe "czy bawicie się źle? to wspaniale". Czesław jest zupełnie inny - cieszy się z grania, cieszy się jeszcze bardziej jeżeli publika się cieszy z jego grania. Jest ludycznie, jest beztrosko i jest po prostu zabawa. Szczera radość i zabawa, bez póz, żarcików i błysczenia przypinką lub mówienia o nowej płycie M83 tak żeby wszyscy słyszeli...
    Tak więc zatkało mnie, aż że piszesz, że Czesław to muzyka indie i indeidzieciaki się uczyc powinny. No i dobrze:) Fajny postulat.

    A w ogóle to jak jest Czesław odbierany przypomina mi dyskusje o The Complainersach, gdy wydali druga płytę i zaczęli koncertować. Tyle, że Wojtka i Asi nie można było usłyszeć w Trójce:)

    Pozdry

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowa Czesława Mozila z wywiadu - Empik, 4.04.2008 (źródło)

    "nie myślę za bardzo o gatunkach muzycznych, bo w tym nie jestem silny, i po prostu niedobrze mi się robi, jak czuję, że tworzą się kliki muzyczne, takie jak powiedzmy polska scena indie, która jest bardzo konserwatywna w swoich poglądach na muzykę. To jest tak proste, kiedy chodzi o muzykę, o piosenkę! Podoba ci się to słuchaj i nie wstydź się, że pewnego dnia piosenki Dody latają ci w głowie, a dzień później idziesz do sklepu po najnowszą płytę Behemotha bo czujesz, że ta muzyka daje ci właśnie to, czego potrzebujesz"

    dużo w tym racji

    OdpowiedzUsuń
  5. swoją drogą - w recenzji płyty lao che, sankowski napisał w wyborczej, że "mają więcej pomysłów niż cała polska scena indie razem wzięta"; przydałaby się tu recenzja ich płyty ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. będzie lao che, ale trochę to potrwa, bo kilka gorących premier czeka w kolejce

    OdpowiedzUsuń
  7. Teksty kiepskie? Bo niezbyt wyszukane i wysublimowane? Bzdura! Właśnie wspaniałę, inne. Mam dosyć "wielkich", "wyniosłych" tekstów w stylu "jak żyć", "jak mi źle" itd. Nie wspominam już o tych "o miłości" haha. Byłem na jego kilku koncertach, również na Tesco Value, wspaniałe przezycie, szczególnie podczas maleńkich, kameralnych, klubowych koncertów. Jest ganialny, a caly występ.. brak słów by to opisać.. przedstawienie pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znakomita recenzja. Zgadzam sie niemalze w 100%. Tylko prostoty tekstów nie oceniałbym tak surowo. Bo w wiekszosci przypadkow (pominmy nieszczesna Zabe...) jest to szlachetna prostota. Czy kazdy musi spiewac o cierpieniu za miliony? Teksty sa bardzo zreczne, dowcipne, idealnie komponuja sie z muzyka. Jesli na drugiej plycie beda teksty porownywalne z Kapeluszem, Pozyciem i Maszynka, moge juz skladac zamowienie.
    "Ale glowe zostawiam na stole
    Bo bez glowy na miasto isc wole
    [...]
    Wiec zakladam na szyje kapelusz
    Po nim poznasz mnie dzis, przyjacielu"

    OdpowiedzUsuń
  9. Przecież te piosenki posiadają drugie dno, a "żaba tonie w betonie" szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Teksty nie są banalne (oprócz Mieszka i Dobrawy). W większości przypadków opowiadają w sposób metaforyczny o ogólniejszych problemach, bardzo trafnie ujmując niektóre sprawy - trzeba przyznać, że autor miał psychologiczną intuicję

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni