1 czerwca 2014

Bobby The Unicorn: Utopia (Thin Man Records, 2014)


On ma broń.

Projekt Bobby The Unicorn, czyli solowe wcielenie Darka Dąbrowskiego, objawił się światu w 2012 r. EP-ką The Bravery. Już wtedy słychać było, że coś dobrego może się wykluć w głowie tego chłopaka. I wykluło. Utopia to album, który kilkoma przebojami może powalczyć z nadchodzącą drugą płytą Skubasa. A to już poważna rekomendacja.

Nurt singer/songwriter zwykle kojarzy się ze smutnymi balladami na gitarę i głos. Bobby w nosie ma ten stereotyp i nie tylko tworzy piosenki, którym daleko do folkowego gawędziarstwa, on również, uzbrojony w kolekcję starych instrumentów i mikrofonów, nie zamierza trzymać się „szlachetnego minimalizmu”. Mówiąc wprost: gra na wszystkim (czasem korzystając z pomocy zaprzyjaźnionych perkusistów) i komponuje z rozmachem. Już otwierający album Utopia Theme, mimo swojej skromności, zwraca uwagę kilkoma ścieżkami gitar, dając do zrozumienia, że nie będzie to typowo „sypialniany” projekt nagrany na jeden mikrofon.

Cieszy, że Bobby zaczął pisać piosenki po polsku. To właśnie one są największym atutem Utopii. Ona ma broń jest jednym z tych przebojów, które mają szansę przetrwać próbę czasu i zostać w pamięci aż do wafpowego podsumowania roku w lutym 2015. Specyficzny, garażowy sznyt (obecny we wszystkich nagraniach), ciekawy sposób śpiewania i bezlitośnie chwytliwy refren – oto przepis na alternatywny hit tego roku. Wilk z tą kowbojską melodyką, motoryczną, galopującą sekcją rytmiczną i przesterowanym wokalem jest drugim kandydatem na singla. Półżywy dom pokazuje, że i z balladą po polsku Darek nie ma żadnego problemu. Jest i surowo, i ładnie jednocześnie. Mam pewne wątpliwości w stosunku do Dużych drzew. Z jednej strony to fajna, wyluzowana piosenka, z drugiej amatorskie bębnienie i „wygłupiasty” wokal potrafią zirytować. Gdyby ten kawałek trwał trzy minuty, a nie ponad pięć, pewnie nie zwróciłbym na te mankamenty uwagi, a tak... czasem nie starcza mi cierpliwości by dotrwać do końca.

A jak z „angielskimi” piosenkami? Też dobrze! Heart&Stone, utrzymane w mrocznym altcountry’owym klimacie (swoje robi amerykański akcent gościnnie śpiewającego Macieja Bąka), napędzane minimalistycznym bitem Balance (tu nasuwa się skojarzenie z twórczością Daniela Spaleniaka), pięknie zagrane na trzy gitary Modern Times (uwielbiam finał tej piosenki), przesterowane, hałaśliwe Blood czy wreszcie typowe akustyczne brzdąkanie na gitarze w Cold War tworzą naprawdę udany zestaw, którego słucha się z wielką przyjemnością.

Dziesięć utworów zamieszczonych na Utopii przelatuje w okamgnieniu. Nie ma tu żadnych wypełniaczy, każda piosenka to zamknięta, dopracowana całość. Niebanalne brzmienie i całkiem charakterystyczny sposób śpiewania Bobby’ego sprawiają, że ten album ma szansę zaistnieć na tyle szeroko, co debiut wspomnianego Spaleniaka. [m]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni