5 sierpnia 2016

Pojedynek: Jesień kontra So Slow


Trochę to ryzykowne zestawiać ze sobą dwie płyty, które mają szanse być wysoko w rocznych podsumowaniach najlepszych gitarowych płyt, ale spróbujmy!

Jesień: Jeleń (Music Is A Weapon, 2016)


Toruńskie trio sukcesywnie buduje swoją pozycję czołowego przedstawiciela polskiego gitarowego noise’u. Wiadomo, musi się pojawić odniesienie do Ewy Braun; zespół rozpala dodatkowo wyobraźnię podrzucając nazwy takich kapel, jak Swans, Fugazi, King Crimson czy nawet Brygada Kryzys. Już poprzedni minialbum - O - pokazywał, że nie są to przechwałki na wyrost. A teraz panowie butnie zaprezentowali niemal sześćdziesiąt siedem minut nowego materiału.

I od razu zwrócę uwagę na kompozycję Der Schimmel II. W niej bardzo dobrze słychać, czemu służy +230 V w gitarach. Gdzieś w połowie utworu następuje „pierdolnięcie”, zostaje zwolniona blokada i wręcz czuje się organoleptycznie, jak prąd przenika ze strun i poprzez kable wylewa się z głośników. A jaki jest on ożywczo brudny i chropowaty! Tak - Jesień noisem stoi - zarówno tym żywszym (Czarownik w amoku, Postaw), jak i tym transowym (Der Schimmel I). Co ważne - jedną z pierwszoplanowych ról odgrywa tu bas: ten tłusty i cięty jak w Mistrzostwach Świata, i ten mocno zakręcony (Hawaje). Co zupełnie nie przeszkadza trio w uzyskaniu lżejszej, prawie post-rockowej formy. Która świetnie sprawdza się jako wprowadzenie po finalnego odlotu w Do Bozi czy zamyka album kilkuminutową kodą w Dziewczynach z Kurska. Dlatego wcale nie dziwią mocno jazzowe rozwiązania w Paluszkach. Wszystkie te rockowe połamańce i eksperymenty z formą zawsze były bliskie jazzowemu nieskrępowanemu jamowaniu - Jesień to zbyt niesforny uczeń, by móc się dać stłamsić w zwrotkowo-piosenkowe formy. A panowie energii mają wiele, szczególnie pan za garami.

Aha - czy muszę zaznaczać, że testy są tak samo zakręcone jak muzyka? Takim wyznaniem zaczyna się Jeleń: Przespałem się/ z diabłem się przespałem/ będziemy mieli dom/ będziemy mieli dziecko.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/grupajesien


So Slow: Nomads (Instant Classic, 2016)


Bydgosko-warszawski kwintet muzycznie lokuje się niedaleko od dokonań Jesieni. To także post-hardcore, post-noise, post-experimental. I także mierzy się z syndromem drugiej płyty. Dharavi, debiut sprzed dwóch, był płytą dopracowaną, wypieszczoną wręcz. Począwszy od oprawy graficznej, poprzez quasi concept w warstwie lirycznej, na finezji aranżacyjnej kończąc. Nomads konsekwentnie realizuje obraną wcześniej drogę artystyczną. Przy czym to już nie jest „projekt” - zbieranina może i zdolnych muzyków, ale z zbyt krótkim stażem, by wykształcić coś autorskiego, ale pełnoprawny zespół ze spójną wizją. A ta jest coraz ciekawsza - przekonanie, że post-hardcorowe ramy wydają się być coraz ciaśniejsze, potęguje się z każdą kolejną minutą.

Dość wspomnieć, że na otwarcie dostajemy jedenastominutowego „progresywnego walca”. Poza wszystkimi kręgami, w pewnej odległości I Sevariade II Le Plan dictateur III Synopticon już samym tytułem uprzedza fakty - słuchacz ma się spodziewać trzech rozdziałów, w których środkowy będzie najbardziej hałaśliwy, a pozostałe mają za zadanie przygotować/wyciszyć. Choć akurat bardziej lubię to drugie jedenastominutowe monstrum. Księga Rogera zaczyna się niezłym sprzężonym riffem, ale szybko przechodzi w mroczny trans, z szeptanym na okrągło pojedynczym wersem. Ale to nie nudzi, z każdym „loopem” gitara inaczej załka, perkusja ciut inaczej wybije, bas na chwilę zmieni ilość smoły. Z drugiej strony, jakby dla przeciwwagi do rozbudowanych form, dostajemy instrumentalne i właściwie mało post-hardcorowe Depeceur. Ale i fani rasowego wydarcia buzi dostaną coś dla siebie  - Rzeczy, które wymykają się z rąk automatycznie przywołują z pamięci najlepsze lata wytwórni Dischord, a Źle sformułowane pytania są świadectwem rodzącej się polskiej sceny post-hardcore w latach 90. ubiegłego wieku. W porównaniu do Jelenia, Nomads jest zdecydowanie albumem za krótkim, pozostawiający zbyt duże uczucie głodu!



Strona zespołu: https://www.facebook.com/SoSlowBand

Jeleń brzmi lepiej, bas na płycie brzmi lepiej, bębny również. I warstwa tekstowa nie ginie tak pod naporem instrumentów. Dlatego wygrywa dzisiejszy pojedynek. Niektórzy z was na tegorocznym OFFie mają okazję zweryfikować werdykt w polowych warunkach! [avatar]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni