23 kwietnia 2020

Sawak: Sawak (Resonating Wood Recordings, 2017)


Kraków przyciąga artystów z całego świata. Zamieszkują tu i wspólnie nagrywają świetne płyty. Zdaje się, że pisałem coś takiego już nie raz.

Muzycy pochodzą z różnych stron świata: z Włoch, z Irlandii, ze Stanów. Wcześniej się nie znali, poznali dopiero w Krakowie, gdzie znaleźli swoją kanciapę i wspólnie zaczęli tworzyć gdzieś koło roku 2014. W 2017 nakładem słowackiej wytwórni Resonating Wood Recordings wydali swój pierwszy album nagrany z pomocą wielu przyjaciół z Polski. I jest to piękny album.

En Circling/Schettino/Darkness to 15-minutowe monstrum, od którego łatwo się odbić z guzem na głowie. Większość tego utworu wypełniają dźwięki ambientowo-ilustracyjne. To sygnał, że Sawak nie idzie łatwą drogą i do obcowania z jego twórczością trzeba cierpliwości. Którą szybko wynagrodzą kolejne utwory, już choćby superprzebojowy Hebron. To znaczy, wiecie, przebojowy, ale tak w stylu wczesnych lat 90. Zapamiętajcie sobie nazwę Pavement, może zresztą kojarzycie. Cóż, był to wprawdzie jeden z najważniejszych zespołów lat 90. dla indie rocka, ale ta dzisiejsza młodzież ma takie braki w edukacji… Zresztą, olejcie tę głupią dygresję i posłuchajcie Spider Detective. Toż to esencja takiego ninetisowego grania. Są tu wyluzowane gitary, są tu i depnięcia w przester, jest niechlujny bas i kontrapunktująca perkusja. I jest saksofon tęsknie zawodzący.  I wreszcie wokal wchodzący dopiero w czwartej minucie. Ale jakże zajebisty jest to wokal, jaki refren chóralnie nucący! Zdecydowanie niezapomniany, że tak zmyślnie nawiążę do tekstu.

I już wiecie o tej płycie wszystko. Dominują utwory instrumentalne, fajnie i chropawo wygrywające najlepsze indiemelodie. Są tu ciekawe zabiegi instrumentalne, jak choćby granie na gitarach za pomocą młoteczków (jak na cymbałach), których pewnie bym się nie domyślił, gdyby nie bogaty w detale opis na Bandcampie wydawcy. Jest tu dziwnie znajoma wariacja (The Well) na temat utworu 5 - 4 = Unity wspomnianego Pavementu (albo ja coś mam z głową). Wokale pojawiają się znienacka i bywają bardzo punkowe, bałaganiarskie, krzykliwe. Ale zawsze do przodu, zawsze wpadające w ucho (Stupid Game!). Jakże miła podróż w czasy, które już nie wrócą.

Znam tę płytę od dobrych 2 lat, można więc powiedzieć, że dość długo się czaiłem z tą recenzją. Mogłem się nią nadal cieszyć po kryjomu, ale nie uchodzi ukrywać taką perełkę. Więc teraz wasza kolej, żeby nadrobić tę zaległość! A ja wkrótce wrócę do Sawaka, bo w marcu 2020 ukazał się kolejny (wcale nie drugi) album tej załogi. Bądźcie czujni i wypatrujcie recenzji The Bells! [m]


Strona zespołu: https://www.facebook.com/Sawakband

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni