5 listopada 2008

De Press: Żre nas konsumpcja (MTJ, 2008)

Będę szczery - nie lubię góralszczyzny w mediach. Żołądek robi się zimny, gdy widzę w telewizji publicznej gościa wymachującego ciupagą i zasuwającego gwarą na temat pogody, papieża i jakiegoś święta. Wkurza mnie wszędobylskość stylu zakopiańskiego i przypinania mu łatki "100% Polska". Obowiązkowe góralskie akcenty na weselach doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Ważna osobistość już na lotnisku witana jest rzępoleniem na skrzypeczkach.

Oscypki na krakowskim rynku. Knajpa rodem z Krupówek w centrum Bydgoszczy. Proszę nie zrozumieć mnie źle. Lubię łazić po górach. Liznąłem trochę etnografii i wiem, że nasz kraj nie może narzekać na brak ciekawych grup etnicznych. Czemu barwna kultura Kaszub jest tak słabo propagowana? Dlaczego nie mam pojęcia jak brzmi gwara kurpiowska? Dlaczego świątecznych życzeń nie składa mi hoża mazowszanka? Albo Łemkini? Kto wie, że w Polsce są Tatarzy? Czemu jesteśmy skazani wyłącznie na katowanie stylem podhalańskim?

Z takim nastawieniem zapoznałem się z najnowszą płytą De Press, a tam... a tam 18 piosenek, w których roi się od baców, juhasów, ślebod, dziewuch, oscypków, strzech i studzienecek. Lider grupy, Andrzej Dziubek nagrał chyba najbardziej góralski album w swojej karierze.

Żre nas konsumpcja została nagrana w nowym składzie. Dziubek zrezygnował ze swoich norweskich kolegów; obecnie w zespole grają muzycy ze Śląska. Dość młodzi, co słychać. Jest więc głośno, energetycznie i do przodu. Podobnie łomoce wiele topowych polskich kapel, by wspomnieć o KSU, Irze czy Comie. Wydawać by się mogło, że zasłużony dla polskiego punk-rocka Dziubek, ale już dość wiekowy, nagra album pozbawiony pary i ikry charakterystycznej dla młodzieńczego buntu. Zmęczony hałasem i wędrówką pod prąd osiądzie na swojej Orawie i pójdzie w stronę klasycznego folku. Tym bardziej należy sie szacunek za decyzję odmłodzenia składu. Zaprezentowany w tym roku na opolskich debiutach Juhas ma małe szanse na uznanie u czterdziestolatków. W koncertowym wydaniu stanowi idealny podkład pod opętańcze pogo wśród woodstockowej publiczności.

Nie ma co na tym albumie doszukiwać się nowatorskości. To klasyczne, soczyste rockery. Bodajże tylko dwie ballady. Nawet oklepany i śpiewany po pielgrzymkach Idzie dysc w depresowym wydaniu zawiera echa protest songu. To zbyt głośna i charkotliwa muzyka dla większości stacji radiowych. Również zwolennicy indie-rocka nie znajdą tu nic dla siebie. To dziecko Jarocina, Kostrzyna i akademików.

Odstawiając na bok muzykę. De Press to przede wszystkim (a może tylko i wyłącznie?) Dziubek. Gość dysponuje potężnym i dźwięcznym głosem, który przekłada na przebojowe melodie. Jest coś dziwnego w jego liniach melodycznych, coś egzotycznego tkwi w tej gwarze góralskiej, które nadają piosenkom charakterystyczny klimat. Czy słuchając Matki Bolesnej nie macie przed oczami sędziwego Franciszka Pieczki modlącego się przed wspomnianą figurą? Chórek w Kto pije jest z tych przyjemnie zadziornych. Taki folklor to ja rozumiem. Żadnych prób mieszania rocka z kulturą ludową. Nic w stylu Kapeli Pieczarków i Brathanków. Nie ma tradycyjnych instrumentów, które były podstawą twórczości Golec uOrkiestra. Skrzypki pojawiają się przez parę sekund. Folklor to Andrzej Dziubek. Nieważne w jakim wydaniu. Prawie jak stygmaty. Korzenie nawet są widoczne w Touch Me, anglojęzycznym i kompletnie niepasującym do płyty utworze (te wokalizy!). Facet nawet gdyby chciał, to chyba nie potrafi od tego uciec :)

Dlatego wybaczy mu się ewidentne słabizny. Chociaż... gdakania kur i szczekanie psów pogrążają przyjemną Zosię Paniusię. Disco-polo (Oj rada) jest nie do strawienia. Bo tak tam na Podhalu jest. Może i jest, ale tym razem nie wyszło. Tak jak nie wyszedł dobór tekstów. Dwa traktujące o emigracji, jeden przejmująco liryczny, tytułowy socjologiczny - reszta to "opowieści, w których jest miłość i honor". Nie wiem czemu postanowiono zatytułować płytę Żre nas konsumpcja. Gdyż płyta nie jest wyrazem kondycji współczesnego społeczeństwa, a barwną reklamówką jak sielskie i prawdziwe jest życie polskiego górala. W tym kontekście wydawnictwo nabiera trochę dwuznacznego wyrazu. [avatar]

Strona zespołu: http://www.depressconcerts.pl

1 komentarz:

  1. Jestem goralem, i tez mi sie niepodobaja oscybki w krakowie, a tworczosc dziubka to nie muzyka goralska z gitarami, ale orawiak tworzacy rocka.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni