28 marca 2010

Niwea: 01 (Qulturap, 2010)


Jeśli ktoś z Was słuchał kiedyś muzyki Karol Schwarz All Stars, chyba pamięta jak dużym poziomem abstrakcji operuje ta grupa. Wydawało mi się, że po Rozewiu nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak.


 Zanęcony nazwiskiem Wojtka Bąkowskiego (lidera formacji Kot) postanowiłem zbadać debiutancki album duetu Niwea. Ten poznańsko-wrocławski projekt, który poza Wojtkiem tworzy też producent Dawid Szczęsny, płytą 01 udowadnia, że w muzyce – a zwłaszcza w tekstach – nie ma właściwie żadnych ograniczeń. Zresztą, to będzie chyba pierwsza moja recenzja, w której więcej uwagi poświęcę tekstom niż dźwiękom. Ale po kolei.

Niwea to zespół czerpiący z boomu na elektroniczne brzmienia. Odpowiedzialny za muzykę na 01 Szczęsny korzysta z analogowych syntezatorów, elektronicznych beatów i perkusji, dokłada gdzieniegdzie linię basu. Całość cechuje się dość minimalistyczną, wystudiowaną fakturą i melancholijnymi nastrojami.

Wszystkie dźwięki podporządkowane są tekstom, które na 01 zdecydowanie wychodzą na pierwszy plan. Wojtek Bąkowski stworzył coś, na co można by poświęcić osobną pracę magisterską. W jego twórczości słychać swego rodzaju fascynację blokowiskiem, nijakimi miejskimi przestrzeniami. Z tekstów wyłaniają się przemyślenia szarego człowieka z wieżowca, ogarniętego rutyną osiedlowego bezsenstrwania.

Ale to tak naprawdę tylko początek. Jeszcze ciekawsze są zabiegi, jakie stosuje poznański artysta. Bąkowski tworzy swój nieformalny język, pełen dziwnych paralel, skojarzeń i pomieszania stylów. Formując zdania pozornie bez sensu i poprawnej gramatyki podkreśla stan otępienia. Weźmy takie Ciemno: Dziura, dwugodzinne mycie rąk/ Pętla w mózgu/ Górczyn, o wu wu/ I znowu się ciągnie/ Billboard... Wyrzucane pozornie bez ładu i składu słowa składają się na schizofreniczny portret mieszkańców „miejskich sypialni”.

Nie bez znaczenia jest też maniera śpiewania. Infantylnie wypowiadanie kwestie, czasem zahaczające o melorecytację, innym razem o hip-hop – narrator rysuje się jako naiwny, niezbyt inteligentny człowiek, którego codzienność zredukowana została do brutalnego, prostego minimum. Przykładem niech będzie Miły młody człowiek, w którym można dostrzec portret matki, oceniającej wszystkich znajomych swojej córki:



Całe 01 jest utrzymane w podobnej konwencji. Teksty będące specyficznym strumieniem świadomości, elektroniczne, tęskne tła muzyczne składają się na obraz osiedlowej, nijakiej ludzkiej masy. Życiowa, niezmienna od lat rutyna staje się schizofrenicznym, uporczywym trwaniem, z którego ciężko się wyrwać.

Ta płyta to bardziej projekt artystyczny niż propozycja muzyczna. Warto jednak jej posłuchać. Ale ostrzegam: po przesłuchaniu dziura w mózgu jest wyjątkowo dotkliwa. [jaszko]

6 komentarzy:

  1. błąd:
    zamiast Karol Schwartz
    winno być Karol Schwarz
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. slightly dandy29 marca 2010 01:41

    czy jest możliwe, żebym "miłego człowieka" słyszała już w Trójce? bo gdzieś słyszałam.
    i o matko! szałowe skarpetki:) oraz ogólnie spodobany klip.

    OdpowiedzUsuń
  3. Schwarz racja, mój błąd, dzięki za czujność ;) A Miły Młody Człowiek rzeczywiście leciał w Trójce, w programie alternatywnym bodajże puszczali ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie "o fu fu"? OWW, Osiedle Wichrowe Wzgórze... Wydawałoby się, że "Górczyn" jest wystarczającą wskazówką, żeby to wyłapać.

    OdpowiedzUsuń
  5. tak jak pisze DKM - o wu wu wyglada smiesznie :) Górczyn - OWW to linia autobusowa. i podzial zwrotki tez chyba nie tak - "i znowu sie ciągnie billboard", po prostu. pozdros

    OdpowiedzUsuń
  6. płyta ciekawa, recka też, a miły młody człowiek miażdży

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni