6 października 2011

Dużo fajek i piwa. Powinno być dobrze - rozmowa z Low-Cut


Z zespołem Low-Cut, powstałym na gruzach rozwiązanego Let The Boy Decide, rozmawiamy o rozstaniu z wokalistką Magdą Nowetą, o przyjęciu nowego wokalisty, o zawartości pierwszej płyty pod szyldem Low-Cut oraz o człowieku-perle. I nie tylko o tym.

- Dlaczego rozstaliście się z Magdą Nowetą? W jakiej atmosferze przebiegł ten „rozwód”?

Łukasz „Fildek” Hoja, klawisze: - Rozstaliśmy się w normalnej atmosferze, jeśli można to tak nazwać. Wiadomo, że po tylu latach wspólnego grania takie decyzje ciężko się podejmuje, ale Magda już wcześniej dawała nam sygnały, że nasza współpraca może się zakończyć. Magda chciała nagrywać płytę, ale nie wiedziała, czy będzie z nami koncertować, a taka wizja była dla nas nie do przyjęcia. Decyzja była tym bardziej ciężka, że nastąpiło to jakieś sześć tygodni przed wejściem do studia.

- Zdecydowaliście się niejako zacząć od nowa, pod nową nazwą. Nie obawialiście się, że będzie wam trudniej ponownie rozpoczynać od zera, po tych wszystkich latach, przez które pracowaliście na „markę” LTBD?

Krystian „Pilara” Pilarczyk, perkusja: - Początkowo chcieliśmy kontynuować jako Let The Boy Decide, ale po konsultacjach z zaprzyjaźnionym towarzystwem wyszło na to, że lepiej będzie jednak przyjąć nową nazwę. Stwierdziliśmy, że aż takiej straty jednak nie będzie. Nie ukrywajmy, osób, które znają LTBD jest naprawdę niewiele. Te, które się interesują, będą wiedziały ze Low-Cut to takie LTBD po liftingu.

- Skąd wziął się nowy członek zespołu – Rafał Sztucki? Jaki jest jego wkład w materiał znajdujący się na płycie - „przyszedł na gotowe”, czy współtworzył piosenki?

Fildek: - Mieliśmy bardzo mało czasu, żeby znaleźć osobę, która bym nam pasowała. Rafała praktycznie nie znałem, ale wiedziałem, że coś pogrywa i śpiewa. Zadzwoniłem, przedstawiłem propozycję, Rafał nagrał wokal do jednego numeru z demo, później do drugiego i postanowiliśmy go przyjąć do zespołu. Oczywiście nie był jedyna osobą, którą „testowaliśmy”. Rafał nie miał żadnego wkładu w tworzeniu muzyki, miał zrobić wokale do tego, co mieliśmy już zrobione i z tego się świetnie wywiązał. Dołączył do nas na miesiąc przed wejściem do studia, a nie mieliśmy zrobionych ani tekstów, ani linii melodycznych. W sumie wzięliśmy go, bo fajnie urządzoną kanciapę miał, a my musieliśmy gdzieś graty wstawić :)

- Nie mogę nie zapytać o osobę Przemysława „Perły” Wejmanna - dla mnie to niesamowita postać, a brzmienie, które stworzył, jest w pewnych kategoriach najlepsze w Polsce. Jakim jest człowiekiem, jak się z nim współpracuje?

Pilara: - Daj spokój! To gestapo! Ha, ha, każdy o tym wie. To tyran i dlatego uwielbiamy z nim pracować. To człowiek, który jest świadomy tego, że pod każdym nagraniem składa swój podpis. Nie ukrywamy, że miał duży wkład w brzmienie zarówno LTBD, jak i Low-Cut. Perła nas pilnował pod każdym względem. Nie tylko muzycznym, ale także organizacyjnym. Zresztą, kto zna Perłę, ten wie, że dla niego plan w kalendarzu jest ponad wszystko! Dziękujemy, Przemku!

- Materiał zawarty na płycie LTBD wydaje się lżejszy od waszej poprzedniej płyty z Magdą. Pojawia się nawet numer całkiem radiowo-przebojowy - Disco. Liczycie, że te piosenki zaistnieją w stacjach radiowych? Czy możemy się spodziewać teledysku?

Pilara: - Ja mam inne odczucia. Wydaje mi się właśnie, że Low-Cut jest zdecydowanie mniej radiowy niż LTBD. Ale nadal liczę na to (już kilkanaście lat), że nasze kawałki zaistnieją w ogólnopolskich radiostacjach. O teledysku myślimy.

Fildek: - Uważamy, że Disco to najsłabszy nasz numer na płycie, ale jeśli nawet dzięki niemu mamy zaistnieć w mediach, to ja nie mam nic przeciwko.

- Jaka jest wymowa płyty, o czym są teksty?

Rafał „Gibon” Sztucki, wokal, gitara: - Tematy i emocje zawarte w tekstach są bardzo różne, czasem niejednoznaczne. To taka płyta drogi. (Zresztą ponoć dobrze jej się słucha w trasie). Piosenki są o poszukiwaniu właściwej drogi, miejsca, osoby oraz o przeszkodach, a także własnych błędach z tym związanych. Jeden utwór jest o potrzebie odpoczynku w samotności, inny o chęci dobrej zabawy, więc kolejny może być o potrzebie spotkania bratniej duszy. Taka właśnie jest ta płyta. Może to zbyt trywialne stwierdzenie, ale ta płyta jest po prostu o życiu.

- Jealous Gobbler to nietypowy dla was numer - instrumental z rytmiczną, wręcz taneczną bazą, wstawkami saksofonu, kojarzący mi się ze sceną dancepunkową (The Rapture, !!!, w Polsce Wolfgang In The Truck) - czy to jest kierunek, w którym chcecie podążać i rozwijać swoją muzykę? Odważniejsze sięganie po nowe inspiracje, mieszanie stylów?

Pilara: - Broń mnie panie Boże od tego! Szczerze? Nienawidzę tego całego dance punka czy dance rocka, jak zwał, tak zwał. W ogóle mnie to nie chwyta. Słyszę ten hi-hat tsy tsy tsy, to mnie szlag trafia. To już wole ska albo jakieś dobre rock steady. A czy będziemy mieszać? Sam nie wiem. Stawiamy przede wszystkim na gitary, ale nie wykluczam, że w przyszłości i jakaś elektronika się pojawi. Zobaczymy, jak będzie i na co będziemy mieć w danej chwili ochotę muzycznie.

Fildek: - Nigdy bym nie powiedział, że Jealous Gobbler to dacepunkowy numer. Nikt z nas nie słucha takiej muzyki i raczej nic podobnego nie będziemy grali. Trudno powiedzieć, co będziemy tworzyli w przyszłości. Zobaczymy, co nasz wokalista wniesie do muzyki.

- A co was w takim razie inspiruje, czego słuchacie?

Pilara: - Ja niezmiernie jestem podjarany ostatnią płytą Medications! Dla mnie to band, który z czasem wygryzie z dischordowskiego piedestału kultowe Fugazi. Cudo! Uwielbiam! Poza tym cały czas Magnolia Electric Co. czy Blitzen Trapper. Ostatnio odświeżyłem sobie Fire Theft i czekam na nową płytę Sunny Day Real Estate. Nagrają w końcu czy nie? W Polsce nic mnie ostatnio nie chwyta za gardło. Wyjątkiem jest ostatnia płyta Plum – Hoax. Po prostu miazga! No i może Turnip Farm, ale to koledzy, więc się nie liczy :)

- Jakie plany w związku z płytą? Będzie jakaś trasa, może z innymi zespołami?

Fildek: - W planach jest promocja płyty i granie koncertów, których mamy już zaplanowane jedenaście. Mam nadzieję, że tylko się nie pochorujemy i nie będziemy musieli nic odwoływać, bo to była zmora LTBD. Ale teraz dużo fajek palimy i piwa na próbach pijemy, więc powinno być dobrze. Trasy z innym zespołem nie planujemy, ale jesteśmy bardzo otwarci na propozycje.

- Czy na koncertach będziecie grać piosenki LTBD?


Fildek: - Będziemy grali z trzy lub cztery numery LTBD, a jak będą wyglądać na koncertach to trzeba się samemu przekonać!

Pytał [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni