2 listopada 2011
Nosowska: 8 (Supersam Music, 2011)
- I co, są hity? – Hitów nie ma, ale i tak jest zajebiście.
Możecie mówić co chcecie, ale od razu ostrzegam - ja jestem w tej płycie beznadziejnie zakochany od pierwszego przesłuchania.
Każda płyta Hey czy Nosowskiej to dla mnie powód do święta. Pierwsze przesłuchanie jest jak medytacja – w domu musi być idealna cisza i przez cały czas trwania muzyki tylko i wyłącznie słucham. I choć w przeszłości nie zawsze od razu lubiliśmy się z nowo serwowanymi dźwiękami, tym razem nie mam wątpliwości – ta płyta to bardzo mocny kandydat do tytułu albumu roku.
Nie ma sensu rozpisywać się osobno o każdym utworze, rozkładać ich subtelnej faktury brzmieniowej i rytmicznej na poszczególne pierwiastki. Dostajemy do ręki spójne dzieło, w którym kilka rzeczy wyraźnie rzuca się w uszy.
Po pierwsze – Nosowska coraz odważniej operuje swoim wokalem. To nie jest już tylko znane z koncertów mruczenie do mikrofonu z rękami w kieszeniach. Wokalistka umiejętnie operuje barwą i emocjami, krzyczy, ale i szepcze, brzmi słodko, by po chwili brutalnie zaatakować słuch. A mimo to nadal ma się wrażenie, że ta płyta jest nagrana niezwykle intymnie – wydaje się być idealna na jesienne wieczory.
Po drugie – to jest krążek, na którym użyto przeogromnej liczby mniej lub bardziej standardowych instrumentów i urządzeń. I co ważne, każdy z nich jest użyty tak jak trzeba. Nic mnie w tych brzmieniach nie razi, aranżacyjnie wszystko siedzi tam gdzie powinno. Na 8 wybija się też bardzo ważna rola rytmu. Są tu bębny, tamburyn, shakery, dzwonki i cały tabun wykorzystywanych rytmicznie instrumentów (pianino, klarnet, gitara). Jest nawet szklanka, butelka czy folia!
Po trzecie – Nosowska znów swoimi tekstami zmiata z powierzchni ziemi zdecydowaną większość polskich tekściarzy. Najbardziej mnie urzekły takie sformułowania: Nie zasypuj mi uszu próchnem słów (Daj spać!); Muszę się grzać/ A Ty to dobrze wiesz/ I Celsjuszy pęk/ Pod kurtką dla mnie masz (Ulala). Warto też prześledzić słowa Polski czy Czasu. Mało kto tak jak Nosowska w kilku celnych frazach potrafi zawrzeć sedno trudnych i skomplikowanych sytuacji z naszego życia.
Po czwarte w końcu – ta płyta to prawdziwa perełka pod względem produkcji. Marcin Macuk i Marcin Bors stworzyli płytę brzmiącą bardzo kameralnie, ale jednocześnie pełną przestrzeni, ze świetnie osadzonymi brzmieniami. Zwieńczeniem zgrabnych aranżacji jest finałowe O lesie. Ten klarnet na wstępie i później cała instrumentacja – Grzegorz Turnau nie powstydziłby się takich zabiegów. Albo pierwszy Rozszczep – harmonia zalatuje Preisnerem, a brzmienia przywołują na myśl ekscentrycznego „Bzima” Zareckiego.
Nosowska już przyzwyczaiła mnie do tego, że jedynym łącznikiem jej kolejnych produkcji są dobre teksty. Muzycznie i aranżacyjnie zwykle zmienia się bardzo dużo, więc nie ma sensu przyrównywać tej płyty choćby do UniSexBlues. Ale jestem gotów się założyć, że ten album będzie jednym z najczęściej nominowanych do Fryderyków. Bo tej muzyki po prostu świetnie się słucha. [jaszko]
Strona atystki: http://nosowska.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
WAFP! z dumą przedstawia: 01. Girls Overcome By Satan : Girl Overcome By Satan/ We Love Hair Police Since We Were Six EP - więcej 02. D...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Ostatnio dwie sprawy zaprzątają mi myśli, te związane z szeroko pojętą muzyką vel kulturą. Pierwsza z nich szczególnie drażniąca. Trójko, ko...
-
Młody warszawski zespół, który już został okrzyknięty sensacją i (kolejną) nadzieją polskiej sceny alternatywnej. Zastanawiające, co było pr...
-
Tytuł może i kiczowaty, może i pompatyczny, ale idea chyba niegłupia - co powiecie na stworzenie listy najlepszych polskich płyt alternatywn...
-
Tajemniczy zespół grający fajne, bezpretensjonalne piosenki, od których nie można się uwolnić.
-
To, co nie do końca udało się Vermones, Sex Architects osiągają bez trudu.
-
Zanim odpowiem na to pytanie, pragnę wyraźnie zaznaczyć, że szanuję Go zarówno jako artystę, jak i organizatora i dyrektora festiwalu Off. ...
Mogę się podpisać pod tą notką. Płyta + teksty -> mistrz!
OdpowiedzUsuńpiękna płyta!
OdpowiedzUsuń