27 stycznia 2017

Pojedynek: Vittuma kontra Jóga


Dziewczyna z Krakowa kontra młodzieńcy z Katowic. Obie strony próbują zaskarbić sobie atencję fanów elektronicznej sceny. Każda robi to intrygująco, mimo sprawdzonych patentów. W tym pojedynku nie będzie przegranych!

Vittuma: Mixtape 2 EP (wyd. własne, 2016)


Magda punktuje u mnie za samo miejsce zamieszkania (w Krakowie spędziłem najlepsze lata swego życia) oraz za kolor włosów (taki jak u najpiękniejsza kobiety świata Deborah Ann Woll :). Więc tak, dość łatwo namierzyłem ikonkę EP-ki wśród coraz większego bandcampowego śmiecia. A wracając do muzyki - inspiracje Portishead są wyraźne jak na dłoni. Owszem, dziewczyna nie ma wsparcia pełnego zespołu, by wypełnić muzykę bogatą aranżacją, więc elektronika wydobywająca się z głośników ma silnie introwertyczny islandzki sznyt - ale na ubóstwo dźwiękowe nie ma co narzekać. Ścieżek, ornamentów, odcieni jest w muzyce Vittumy całe mnóstwo. Co dobrze oddaje rozpoczynający EP-kę kawałek Chemical Affair. Click-elektronika, down-tempo, mruczący bas, delikatne orkiestracje oraz przepuszczone przez filtry zdeformowane motywy niosą beztrosko jasny i mocny wokal Vittumy. Choć to najmniej wyrazisty utwór w zestawie.

Tuż na nim czyha Devit, mocno duszny numer z ciętym bitem i suchą linią wokalną. Oj, ale tu fajnie pulsuje rachityczny bas, jak rewelacyjnie brzmią pogłosy. I sama melodia, stuprocentowo trip-hopowa i wręcz przebojowa! W Empathology Magda nie odpuszcza słuchaczowi, choć tym razem oferuje kompozycję pełną światła, wręcz natchnioną. Body Unlock to elektroniczne ptaszki, zdeformowany wokal w chórkach na modłę Jamesa Blake'a, pojedyncze plumknięcia fortepianu i okazjonalny głos wokalistki. A dwie minuty czterdzieści sekund przelatują zdecydowanie zbyt szybko. Mixtape 2 kończy się kawałkiem Kid A. Odniesień oczywistych do płyty Radiohead jakoś nie ma (wciąż słychać Portishead), ale to znów niesamowita melodia ładnie zaśpiewana na zasadzie kontrastu: zniekształcony, spokojny głos w zwrotce - ogień w refrenie. Nie spodziewałem się po Vittumie tak bogatej i ułożonej muzyki.



Strona artystki: https://www.facebook.com/vttuma


Jóga: Hero EP (wyd. własne, 2016)


Młodzi, a już z sukcesami. W 2014 roku pierwsza całkiem interesujące EP-ka, potem występy na festiwalach i wygrane w międzynarodowych konkursach. A teraz nowa porcja nagrań. Cóż, trio może się podobać. Grają modny electro pop, podbity żywym instrumentarium. Ostatnio na koncerty pojechali z Fair Weather Friends. Tamci wiadomo, mają niesamowitego wokalistę. A tu wokalistą jest Rafał Skowroński, który śpiewa bardzo emocjonalnie. Człowiek przeżywa swoje melodie, słychać pasję w jego głosie. W rockowej muzyce nazwalibyśmy to emo, tu taka maniera nie jest ani pretensjonalna, ani sztuczna czy przeszarżowana. Skowroński ma tę fajną cechę, że śpiewa po polsku z charakterystycznym akcentem. Coś w stylu Czesława Mozila, tylko znacznie czyściej. Dzięki temu takie Pod prąd brzmi wręcz intrygująco.

A w ogóle to brzmią jak Depeche Mode, The XX i Brodka razem wzięci. Ich muzyka jest bardzo elegancka - Bones otacza lekko psychodeliczna mgiełka, która była wyraźnie widoczna na ostatnich nagraniach kolegów z FWF. Wspomniany Pod prąd ma wszelkie cechy przeboju - łatwo przyswajalny refren, odpowiednio bujający bit i charakterystyczne pohukiwanie elektronicznej sowy. I Can Stay jest ciekawie mroczny. Rafał wkłada w linie melodyczne różne częstotliwości pokazując szeroki zakres napięć i nastrojów, kolegów niespecjalnie ciągnie do popisów, kawałek rozwija się we właściwym tempie do satysfakcjonującego finału. Podobnie skonstruowane jest Hero. Choć jak przystało na kawałek reprezentacyjny, jest tu więcej wyrazistych elementów. Mamy znów powolne budowanie atmosfery, ornamentów jest więcej, więcej pasji w liniach melodycznych, chórków - brakło jednak dobrego finału. Nie zmienia to faktu, że panowie z Jógi umieją robić dobre popowe piosenki, które przez jakiś czas nie dadzą się odczepić od tylnej części czaszki.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/jogamusic

Zarówno Vittuma jak i Jóga nie przynoszą nowej jakości w polskim elecropopie. Korzystają ze sprawdzonych i ogranych wzorców. W starciu z naszymi cenionymi elektronicznymi eksperymentatorami polegną bez zająknięcia. Ale czy mam przez to kręcić nosem na bardzo dobre popowe piosenki, które z chęcią usłyszałbym w radio jadąc samochodem? Przenigdy! [avatar]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni