Duet Kasia i Wojtek, czyli Kasia Sobczyk (wcześniej Los Trabantos) oraz Wojtek Jabłoński (Buldog, Kult) nagrali sobie swawolną płytę z małą pomocą Kultu. Małą? O przepraszam. Na płycie udziela się i Kazik Staszewski, i niemal cały skład Kultu. Może będę kontrowersyjny, ale udział starych wyjadaczy niemal całkowicie zabił tę płytę. Jasne, pomysł był świetny – dla fanów Kazika i Kultu czytelny sygnał, że tę płytę muszą kupić (a nie ukraść, internetowi złodzieje!). Szkoda tylko, że nie wypalił. Wygłupy starych facetów jakoś mnie nie kręcą. A to, co jest strasznie zabawne w studiu, w gronie znajomych, na płycie jest już tylko straszne. A czasami nawet wkurzające. Ale o tym dalej.
Na początku wszystko wydaje się całkiem w porządku. Myślałem nawet, że nie stało się źle, że mamy taki drugi Los Trabantos, tylko brzmiący lepiej, bardziej pro. Kasia Sobczyk śpiewa jak to ona, manierycznie, wulgarnie, szansonowo – taka młodsza wersja Renaty Przemyk. Jej teksty ocierają się o grafomanię, ale mają swój plugawy urok – zresztą to nic nowego dla kogoś, kto zna wspomnianych Los Trabantos. Z kolei Wojtek Jabłoński zadbał o przyzwoitą, w miarę ponadczasową oprawę muzyczną. I od tego momentu zaczynają się przegięcia. O ile zaproszenie sekcji dętej Kultu kilku nagraniom zrobiło całkiem dobrze (Rewolucja, Biegnę, Na stoliku), to już duety Kasi z Kazikiem Staszewskim wypadają karykaturalnie. Przegięli zwłaszcza w Innej piosence o miłości, która jest po prostu nową wersją znanych od dawna Rabatek. Wersją nic nie wnoszącą i pozbawioną świeżości. Po co? Inna sprawa, to robienie sobie jaj ze słuchacza. Mamy kilka piosenek, które w założeniu miały wprowadzić trochę inny nastrój, mniej rubaszny, bardziej romantyczny, zamyślony. Szczota czy Kolorowe pisma to do pewnego momentu całkiem ładne piosenki. Niestety w finale masakrują je głupawe odzywki, śmichy chichy i temu podobne bzdury, których nie spodziewałbym się po tak doświadczonych muzykach. Za dużo luzu było w tym studiu!
Żeby nie było, że nic mi się nie podoba. Biegnę ma fajny, „joggingowy” rytm i zabawny, wypełniony podwórkowymi rymami tekst. Lola całkiem przyjemnie kołysze i zaskakuje brzmieniowymi smaczkami (ładne klawisze). W Na stoliku wyraziste tąpnięcia basu ciekawie uzupełniają partie instrumentów dętych oraz arogancki wokal Kasi. Jeszcze rokendrolowa Głowa z życiowym tekstem, energicznymi gitarami i sprytnym nawiązaniem do „Kultowej” klasyki (oraz tej jeszcze starszej). Wreszcie patetyczna, hałaśliwa Rewolucja. To jasne punkty płyty, którą jednak zniszczyła zbyt wyluzowana atmosfera, brak dyscypliny i tak naprawdę pomysłu na to, jaka ma być właściwie ta płyta. Wyszła płyta dziwoląg, której nie sposób wysłuchać w całości bez uczucia głębokiej irytacji. [m]
Strona zespołu: www.kasiaiwojtek.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Stardust Memories porzucają covery i debiutują z autorskim materiałem. To będzie bardzo dobra płyta!
-
Pensão Listopad to trio z Wrocławia. Choć nie do końca. Współzałożycielem formacji jest Portugalczyk Joao Teixeira de Sousa. Historia właści...
-
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zap...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
W ciągu ostatnich kilku lat zapatrywania miłośników alternatywy na polską muzykę ekstremalną zmieniły się w znaczącym stopniu. Metal, uwa...
-
Za oknem słońce jeszcze świeci, po różnych pogodowych sensacjach niby jest nawet ciepło, ale każdy podskórnie czuje już nadchodzącą jesień....
Płyta nic nie wnosi, tak jak nie wnoszą nic nowe produkcje pana Kazia. Ni formy ni tresci. Oczywiscie to moje subiektywne odczucia.
OdpowiedzUsuń