5 września 2012

Obserwator: Sjón


Dziś na celowniku zespół, któremu można jeszcze zarzucić wiele młodzieńczych błędów, ale podskórnie czuję, że może z nich być coś ponadprzeciętnego.

Wbrew nazwie, islandzkiego/norweskiego/szwedzkiego klimatu tu niewiele. Jeśli północ, to bardziej deszczowe Wyspy Brytyjskie, pełne melancholii i jesiennej chandry. A cała przygoda ze Sjón zaczęła się w Łodzi w 2011 roku, kiedy to wokalista Kacper Kaczmarek zebrał skład, który pomógł mu przekształcić pisane do szuflady piosenki w pełnokrwiste utwory. Coś w tych kawałkach było, skoro zachwyciły jurorów gdyńskiego Openera i pozwoliły zaistnieć zespołowi przed szerszą publicznością na tegorocznym festiwalu.

Najwięcej kompozycji można znaleźć na Megatotalu (czy tylko ja mam problemy z nawigacją w nowej odsłonie tego serwisu?). Zacznijmy od najgorszej - Unless. Każda z notek o zespole jako plus wskazuje charakterystyczny wokal frontmana. Niestety, w tym utworze Kaczmarek raczej straszy swoim zawodzeniem. Również podkład muzyczny (kojarzący mi się trochę ze Stories Therapy?) nie przekonuje. Ot, zwykła rockerka z atmosferyczną gitarką i oldskulowymi klawiszami. Ale to właściwie jedyna taka rzecz, która doprowadza do zgrzytu zębów.

Kasztany ukazują zespół jako interesujących smutasów. Kacper Kaczmarek w końcu pokazuje się od lepszej strony. Te kilka wersów tekstu śpiewa nieśpiesznie, ze zblazowaną manierą, trochę obolałą, ale mimo wszystko klimatyczną. Później kawałek trochę traci za sprawą szybszej, gitarowo-akustycznej części - mimo że energetycznej, ale poprowadzonej po harcersku. Do utworu Forest można przyczepić się jeszcze mniej. Kompozycja fajnie się rozwija, stopniuje napięcie, gitary jadą schizofrenicznie, niosąc pełen bólu wokal, a pałker dwoi się i troi zagęszczając atmosferę. I dobry patent z pojedynczymi pacnięciami w klawisze - fajnie tonują bulgoczącą gitarę. Out w twórczy sposób powiela patenty z Forest. Tu melancholijny klimacik aż kapie. Fajnie brzmiące bębny, nieco post-rockowe gitary, skrzypce, fortepian, zwiewne wokalizy i sadcore’owy sposób śpiewania wokalisty łączą się w patetyczny song o sporej sile oddziaływania.

Na tym nie kończą się pomysły łodzian. Jest jeszcze Pessymistic. Rzecz bardzo radioheadowa z okolic Kid A. Puszczone od tyłu skrawki partii gitar, kapitalna linia basu, precyzyjna perkusja i wycedzone słowa Kaczmarka I don't belong here... Utwór w sam raz do puszczenia po Optymistic Radiogłowych! I na koniec - totalne dziwadełko. Prayer brzmi jakby był wyjęty z jakiegoś psychodelicznego filmu grozy. Groźnie brzmiąca wiolonczela, marszowy rytm, piszczałki oraz zawodzące wokalizy są tylko tłem do melorecytacji, której autorami są zastępy duchów. Jak to ma się do całości? Nijak, ale brzmi świetnie.

Do poprawy jest wiele. Gitarzysta Kornix Maiordomus mógłby wymyślić ciekawsze riffy, gra bębniarza Michała Kowalczyka zbyt często przypomina jeden wielki loop, a i Kacper swój wokal powinien trzymać bardziej na wodzy, gdyż granica między manierycznością a zmanierowaniem jest cienka. Ale będą z nich ludzie. Zobaczycie! [avatar]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/Sjon.Band
EP-ka na Megatotalu: http://www.megatotal.pl/project/show/to-be-continued

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni