19 kwietnia 2013

Universe Seed: Portray EP (wyd. własne, 2013)


Jest progres! Druga EP-ka międzymiastowego składu (są z Krakowa, Lublina, Łodzi i Starachowic) przynosi solidną dawkę przyjemnego hałasu. Jednak jest pewno „ale”.

Od pierwszego przesłuchania otwierającego EP-kę Converge Provisional Remedies miałem dziwne wrażenie, że skądś znam ten charakterystyczny riff. Początkowo zignorowałem tę myśl – w końcu muzyka rockowa dysponuje ograniczonym zasobem akordów i wszystkie już zostały wymyślone. Jednak rzecz nie dawała mi spokoju i w końcu dotarłem do źródła. Wspomniany riff, pojawiający się na początku i w końcówce nagrania, to kopia, by nie użyć mocniejszego słowa na „p”, motywu z utworu Delusions nieistniejącego już (ostatni wpis na FB - marzec 2012) warszawskiego zespołu Contra Contra! Zagrany trochę niżej, z mniejszą ilością sprzężeń i pisków, ale poza tym – toczka w toczkę!

Odkrycie to trochę zaburzyło moją percepcję muzyki Universe Seed. Gdy ochłonąłem, uznałem, że nie ma wielkiej afery, chłopaki albo 1) nieświadomie zainspirowali się wspomnianą piosenką, albo 2) wymyślili riff w równoległej rzeczywistości, nie mając żadnego kontaktu z Delusions. To się zdarza.

Zresztą, jeśli już się czepiam, wokalista Tom Veill ma sporo takich momentów, w których brzmi jak wokaliści Contry (chodzi o specyficzne akcentowanie i krzykliwość). Słychać też, że Universe Seed chętnie dołączyliby do grupy warszawskich kapel reprezentowanych choćby przez The Spouds (ciekawe wykorzystanie saksofonu w Enfant Terrible) czy Brooks Was Here. Nie ma nic złego w świadomym udziale w jakimś nurcie muzycznym (np. tym nawiązującym do brzmienia i stylu Sonic Youth), ale takich „podpatrzonych” u innych kapel pomysłów jest na omawianej EP-ce niepokojąco dużo. A gdzie wkład własny?

Pomijając moje narzekanie na brak oryginalności (zaraz mi ktoś wytknie, że w dzisiejszych czasach nie ma miejsca na oryginalność i cieszmy się, że w ogóle powstaje jakaś muzyka na poziomie wyższym od Gangnam Style – no cieszę się), Potray jest okejowym zbiorem pięciu dynamicznych, hałaśliwych piosenek. Pomijając również mój problem z domniemaniem popełnienia plagiatu, Converge Provisional Remedies to dobry numer i po małej modyfikacji mógłby spokojnie służyć do promowania zespołu. Chłopaki dobrze łoją w Jean-Baptiste, jest tu sporo fajnej arogancji i pozytywnego tumiwisizmu, Abandoned World z kolei chwyta mnie za flaki wysilonym wokalem i tymi nibyjazzowymi, psychodelicznymi wstawkami. A Waiting For An Apple serwuje sympatyczną zmyłkę, udając balladę, po której przeradza się w dziarskiego rokendrola.

Wyszło mocno krytycznie, ale czy trzeba się tym przejmować? Who cares, pewnie i tak nie dotrwają do wydania płyty i za rok o nich zapomnimy*. [m]
 
Strona zespołu: http://www.facebook.com/pages/Universe-Seed/178693128850327

*A może na złość nagrają wykurwisty materiał, który wstrząśnie niezalowym światkiem, i będą z sukcesami grać przez kolejne dekady, jak The Fall.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni