4 października 2013

Pojedynek: Servants of Silence kontra Echoes Of Eon


Wbrew pozorom żadna z niżej zaprezentowanych grup nie uczyniła z ciszy myśli przewodniej. Chyba że mówimy o wokalistach, a raczej ich braku. Post rock ma się w Polsce dobrze i na instrumentalnej scenie jest coraz ciaśniej. Aby zachwycić potencjalnych fanów, nie wystarczy już odpowiednio dziwna nazwa i równie pokręcone tytuły kompozycji. Co mają do zaoferowania bohaterowie dzisiejszego wpisu?

Servants Of Silence: Two Billion Seconds (wyd. własne, 2013) 


Kwintet z Puław ubiegłoroczną EP-ką Weightless Thoughts wyraźnie nakreślił swoje inspiracje, których rygorystycznie się trzyma także na długogrającym debiucie. Muzyka Sług Ciszy to wzorzec post rocka z Sèvres: długie, przestrzenne gitarowe kompozycje z obowiązkowymi ścianami dźwięku następującymi po kilkuminutowym przygotowawczym plumkaniu. Można się zżymać słuchając kolejnej kopii Explosions In The Sky. Ale zapotrzebowanie na taką muzykę ciągle jest i nawet jeśli kolejny nowy zespół nie posuwa gatunku ani o krok naprzód, to właśnie w młodych adeptach tego rodzaju grania cieszy autentyczna, jeszcze nie zmanierowana radość z wspólnego muzykowania.

Dobrym przykładem jest kawałek One Million Things - One Million Thoughts, gdzie muzycy w pewnym momencie igrają sobie ze słuchaczem celowo opóźniając o ułamek sekundy spodziewaną zmianę riffu. Inne rzeczy, które mają szanse zaistnieć na dłużej z pamięci: filmowy „anielski chór” w Waiting for the End i uduchowione klawisze w Energy From the Sunlight.

Na obecnym etapie raczej nie osiągną tego stopnia popularności co Tides From Nebula - zbyt mało wyróżniających się, przebojowych riffów. Mimo wszystko to już dobrze naoliwiona, zgrana ekipa i rzeczy w stylu Oriens czy Augustin's Helicopter mają prawo spodobać się w każdym zakątku postrockowego świata.
 
Strona zespołu: https://www.facebook.com/servantsofsilence


Echoes Of Eon: Immensity (wyd. własne, 2013) 


Pochodzący z Dobrego Miasta Echoes Of Eon dał swoim instrumentalnym zamiłowaniom znacznie więcej swobody. Post rock jest tylko punktem wyjścia do bardziej eksperymentalnych form. Bardzo często motoryczne partie przechodzą w postmetalową burzę, a same riffy wyraźnie skręcają ku progresywnym krainom. W odróżnieniu od wydawnictwa Servantsów, tu nie ma czasu na przestoje. Zwolnienia i przyśpieszenia potrzebują jednej sekundy by zamienić się miejscami. Łagodne partie nigdy nie odprężają, zawsze po nich następuje soniczna lawina.

Immensity to koncept-album, którego głównym bohaterem są księżyce Jowisza. Takie są też kompozycje zespołu. Majestatyczne, zimne, nie pozwalające słuchaczowi na chwilę zgubnej w skutkach nieuwagi. Cierpi na tym całościowy wydźwięk albumu - ciężko wskazać na konkretną pozycję (poza Japet, ale to jedyny kawałek z wokalem w zestawieniu). Mnogość podobnych do siebie zagrań, akordów, rozwiązań stylistycznych jest wspólna dla wszystkich utworów. Nie ma nic takiego w Ganimedesie, co wyróżniałoby go jakoś szczególnie od Europy. Aranże zastosowane w Io znajdziemy także w Tytanie. Rea kończy się niemal identycznie co Kallisto. Z tego też powodu 50 minut trwania Immensity zaczyna nużyć już po półgodzinie.


Strona zespołu: https://www.facebook.com/EoE.band

Paradoksalnie Echoes Of Eon, mimo większych możliwości, oddaje palmę pierwszeństwa kapeli, która pozostała przy bardziej skostniałej stylistyce. To kompozycje Servants Of Silence są bardziej zwarte, a celowa rezygnacja z technicznych fajerwerków na rzecz mozolnego budowania klimatu przyniosła zamierzony efekt - gitarowej opowieści z wyraźnie zaznaczonym początkiem, logicznym rozwinięciem i satysfakcjonującym zakończeniem. [avatar]

7 komentarzy:

  1. Recenzja jaką z ciężkim bólem wypocił z siebie autor jest tylko kolejnym dowodem, że niektórzy nie powinni się zabierać za ocenianie muzyki. Jeśli się twierdzi, że na Immensity nie ma wyróżniającej się kompozycji, to podejrzewam albo brak słuchu, debilizm, albo kompletny brak wrażliwości muzycznej. Zabierz się człowieku za recenzowanie blogów modowych, lub wystaw z H&M, i nie mieszaj z błotem muzyki która coś do tego świata wnosi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Według prawideł statystyki, 50% słuchaczy, którzy wysłuchali obie płyty, za lepszą uznają dzieło SoS. Drugie 50% wskaże tą drugą. Ja jestem w pierwszej grupie. Czemu? Podałem argumenty.
    A wygląda na to, że Wielki Żeglarz nawet modowe blogi czyta bez głębszej refleksji. Można i tak iść przed życie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Avatar, usuń konto

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ulubiona muzyka Od zawsze i chyba już na zawsze- gitarowa. Istnieją piosenki, które przepływają przez całe moje ciało- ja zaś jestem częścią nich i poruszam się między dźwiękami. Klimaty, które mnie definiują to dokonania zespołów: TooL, A Perfect Circle, Coma, Pearl Jam, Pink Floyd, Oasis, Smashing Pumpkins..." hehe Nie zabierałby głosu z takim gustem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny tak "wartościowy" komentarz zostanie usunięty. rób rynsztok gdzie indziej [m]

      Usuń
    2. Nie widzę tu nic rynsztokowego, po prostu zerknąłem na profil Pana Żeglarza, który odsyła WAFP do pisania o modzie. A tam jak dla mnie bezguście muzyczne. Ale obiecuje się zamknąć i nie pisać. Nie ma sprawy. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. po prostu nie rób personalnych wycieczek, bo to najprymitywniejsza forma dyskusji. skupmy się na muzyce.

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni