28 września 2014

Daktari: Lost Tawns (Multikulti, 2014)


Dylemat, przed jakim się staje dokonując oceny płyty, nie zawsze daje się rozstrzygnąć stwierdzając, że coś jest „dobre” bądź „złe”. Podobnie w przypadku Lost Tawns trudno zmierzyć z precyzją karateki rozwalającego dłonią deskę, ile oddziela ostatnią płytę Daktari od dzieła niegodnego uwagi, prawdopodobnie jest to odległość kilku (na)dętych pstryknięć i bębnionych postukiwań rytmu.

Swoboda harmoniczna odsztywniająca gorset prowadzonych narracji dźwiękowych staje się polem do improwizacji w duchu free jazzu. Każdy z utworów jest hermetyczną komórką, w której pozorny rozgardiasz dźwiękowy ma swoją logikę przebiegu, jak na przykład w utworze Swamp Hing Apetizer. Prezentowany przez trąbkę we wstępie temat jest w dalszym rozwoju wariantowany. Następnie po wirtuozowskiej części „pierwszej” pojawia się w zwiększonej obsadzie „druga”, „podsumowująca” oraz kontrastująca swoim energicznym, nieco punkowym charakterem. Lost Tawns może okazać się prawdziwym cackiem dla miłośników marginesu muzycznych gatunków; jest niczym śmietnik dźwięków poddanych muzycznej utylizacji, wynikiem czego jest jaskrawe, intensywne oraz awangardowe brzmienie. 

Każdy z utworów jest abstrakcyjnym wytworem niesfornej, muzycznej wyobraźni. Sztuka, jakiej dokonują muzycy, jest niczym gra w bierki – stos rozrzuconych myśli muzycznych, z których uchwycenie jednej nieostrożnie porusza pozostałe, tworząc bezkresne pola wydobycia muzycznego sensu. Przyzwoitość i doza poprawności każą założyć na szyi Daktari złoty medal za ich wysoce oryginalny styl – tak zwykło mówić się z przesadną patetycznością o dziełach, których wspaniałość jakby nie była wystarczająco monumentalna. Tenże album taki właśnie jest, można wzdychać z zachwytu jak zakochany kundel, ale kiedy ponownie dech ulokuje się w płucach, pozostaje wrażenie zmęczenia, jak po Tour de Pologne. Mimo wszystko ekscytujesz się na samą myśl ponownego przesłuchania, bo oto muzyka, która stawia wymagania. Stąd w słuchawce ucha nie zawsze usłyszy się przewidywalny dźwięk z automatycznością sekretarki, bowiem zaskoczenie wiszące na (pięcio)linii jest zbliżone do nagłych zakłóceń teleodbiorników naznaczonych syczącym, białym szumem.

Wszystkie czarne znaki na białym URL-niebie mówią o tym, że Lost Tawns jest nieprzeciętny i niepowtarzalny. Jednak niesłuchanie go nie sprawi, że ominie cię coś przełomowego, więc możesz przejść obojętnie jak na zielonym świetle. [Adrian Matuszak]

 

Strona zespołu: https://www.facebook.com/daktaripl

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni