14 lutego 2016
Podsumowanie roku 2015 wg [m]
W tym roku postanowiliśmy iść pod prąd i nie robić redakcyjnego podsumowania roku – w ostatnich latach liczba takich podsumowań w Internecie całkowicie zdezawuowała ich wartość. Przestało to być ciekawe i inspirujące, a sprowadza się obecnie do tego, kto pierwszy opublikuje swój ranking.
Mimo tej decyzji pokusa, by zaprezentować jakąś listę - jest. Dlatego postanowiliśmy dać sobie wolną rękę. Każdy może przygotować COŚ lub NIC. Ja postanowiłem wesprzeć się moją nową zabawką, czyli wideo.
Płyta roku 2015
10. Cosovel: Cosovel
Indywidualne podejście do każdej piosenki sprawiło, że mimo skromnego instrumentarium, każda ma własne, specyficzne brzmienie. Druga sprawa – choć wszystkie opierają się na klawiszach, to brzmienie jest bardzo żywe, organiczne, wręcz „rockowe” - mimo braku gitarzysty w składzie.
9. Searching For Calm: Right To Be Forgotten
Genialne, soczyste, pełne brzmienie, różnorodność stylistyczną sprawiającą, że piosenek słucha się początkowo z uśmiechem niedowierzania, potem z uwielbieniem, kiedy wiemy już, jaka zmiana nastroju nastąpi za chwilę, wreszcie Michała Maślaka, który po doświadczeniach w electropopowym Fair Weather Friends mocno rozwinął swoje wokalne możliwości i jest w fenomenalnej formie.
8. Popsysze: Popsute
Popsute? Nie, proszę państwa. Wręcz przeciwnie.
7. Trupa Trupa: Headache
Coś mi się wydaje, że Trupa Trupa powoli zajmuje miejsce Ścianki. Chłopaki mają podobne podejście do konstrukcji piosenek, tak samo zgrabnie łączą melodię z transowością i okiełznanym hałasem. I mają odpowiednio zwichrowane teksty. A wszystko to sprawia, że Headache jest płytą bardzo dobrą, do wielokrotnego przesłuchania i odkrywania. (Z recenzji autorstwa avatara)
6. Ur Jorge: Przejścia
Bydgoszcz ma nowego reprezentanta, potwierdzającego tezę, że tamtejsza scena muzyczna mówi własnym językiem.
5. Kucz & Klake: Kucz & Klake
Wiele rankingów zdominowała płyta Smolika i Keva Foksa. Ale to Kucz i Klake powinni być na szczycie. Ich płyta to rzecz dla wszelkiej maści wrażliwców, ale też po prostu wielbicieli dobrze napisanych melodii i łagodnych, eleganckich piosenek.
4. The Spouds: Fear Is The New Self-Awareness
Trzeci album The Spouds to dla mnie przełom. Wreszcie chce mi się ich słuchać non stop, bez przerzucania niektórych utworów, wreszcie zapamiętuję ich piosenki. Kapitalnie jest ten album rozplanowany. Brud, hałas, jazgot bezbłędnie łagodzą przebojowe, ZAŚPIEWANE refreny i chwytliwe motywy gitary.
3. Patrick The Pan: ...niczym jak liśćmi
Okej, wytłumaczcie mi z łaski swojej, dlaczego Dawid Podsiadło osiągnął tak wielki sukces, a Patrick The Pan ciągle jest artystą niszowym. Szukacie odpowiedzi? No właśnie, ja też. Bo artystycznie Podsiadło przy Piotrze Madeju jest jak przedszkolak przy studencie czwartego roku. ...niczym jak liśćmi to płyta tak bogata, tak erudycyjna, tak eklektyczna, a przy tym z tak wyraźnym piętnem osobowości Madeja, że możemy mówić nie tylko o gigantycznym postępie, ale wręcz o eksplozji talentu. Album porywający, bez słabych punktów, emocjonujący i finezyjny.
2. Igor Spolski & The Dudes: Wakacje z Hindusami
Igor Spolski kontynuuje wątki podejmowane na płytach Płynów - to ciągle te same ładne, akustyczno-rytmiczne piosenki i zabawne, mieszające różne języki teksty. Bywa egzotycznie, śmiesznie, ale i smutno. Bo to połączenie przyprawnego Wschodu i ponurej, deszczowej Polski musi dać taki podszyty melancholią efekt. Lekkość, fantastyczne melodie i żartobliwe teksty z drugim dnem – to trzeba docenić.
1. Test Prints: Hell For Beginners
Uwielbiam prostą muzykę. Taką, jaką tworzą muzycy Test Prints. Każdy utwór tej płyty dominuje jeden riff, nie ma tu żadnych zmian tempa, solówek, mostków – dwie minuty i następna piosenka. Ale jest w Test Prints coś więcej. Piosenki zostają w głowie, a teksty noszą rakowe znamiona pesymizmu i rezygnacji. Czarny humor może świadczyć o łagodnej depresji. Test Prints z uśmiechem informują, że gdyby przyszło im do głowy targnąć się na swoje życie – zrobią to tak, żeby nikt nie musiał po nich sprzątać. Tacy są fajni i nieproblemowi. I dlatego właśnie są na pierwszym miejscu mojego podsumowania roku 2015.
EP-ka Roku 2015
5. Artykuły Rolne: Artykuły Rolne
Noise rock. Ale taki prawdziwy noise rock. Nie taki, że chłopaki po prostu grają głośno na gitarach i panią recenzent bolą uszy, więc jest nojz. To jest Ewa Braun i Shellac. To jest prawdziwa lekcja stylu.
4. Tkanka: Pomiędzy
Kolejne objawienie z Bydgoszczy. Pop intelektualny, organiczny, zmysłowy i tajemniczy. Zupełnie jak nie pop.
3. Happy Pills: Happy Pills
Mała płyta z coverami piosenek o tytule Happy Pills, poza Norą Jones zupełnie nieznanych wykonawców. Ten dziwny pomysł przywrócił HP dawną hałaśliwą energię. dającą nadzieję na kontynuację w postaci kolejnej płyty długogrającej.
2. Szur Łez: Patera
Chamber pop po polsku, zaskakujące nowe oblicze znanego z Adre'N'Alin Igora Szulca. Patera jest jak wykwintna pralinka wieńcząca syty obiad.
1. Extra Lungs: Extra Lungs
Bez owijania w bawełnę, Extra Lungs posiedli wszystko co potrzebne, by zdobyć moje serce: potrafią bezpretensjonalnie wykorzystać stare dobre postcore'owe patenty, łączyć agresję z melodią, łamać rytm i zgrzytać w wystarczającym stopniu, by nie przesłoniło to przejrzystości kompozycji. I mają wokalistę, który potrafi zarówno krzyczeć, jak i śpiewać. Tylko tyle i aż tyle. Cała reszta to emocje. I dlatego wygrywają rok 2015 w EP-kach.
Najlepsza płyta koncertowa 2015
Pure Phase Ensemble 4: Live at SpaceFest!
Nie lubię nagrań koncertowych, wkurza mnie ta przestrzeń sali i odgłosy publiczności - jestem maniakiem studyjnego brzmienia. Jednak na czwartej z kolei nagrywce z organizowanego przez Karola Schwarza festiwalu SpeceFest udało się coś niezwykłego. Zapomniałem, że słucham nagrania live, że gra zespół, który został sformowany kilka dni przed występem. To kawał świetnej muzyki, nastrojowo-hałaśliwych piosenek wielkiej urody. Powtórzę za recenzją: szkoda, że to zespół efemeryda, bo chciałbym usłyszeć efekt wspólnej pracy muzyków w dobrym studiu.
Podsumowywał [m]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mówi się, że czas płyty CD przeminął, że to relikt przeszłości. Przecież wygodniej jest kupować pliki i odtwarzać je w wielu różnych urządz...
-
Podobno recenzenci muzyczni to niespełnieni muzycy, którzy brak talentu wynagradzają sobie tonami żółci wylewanej na łamach portali muzy...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Kto słuchał kompilacji We Are From Poland Vol.1 , ten wie, czego się spodziewać po Plotkach. Ano bezpretensjonalnych, zabawnych piosenek utr...
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
W drugiej części podsumowania roku 2011 przedstawiamy kolejne trzy kategorie, nie mniej ważne od tych z części pierwszej. Poznajcie najleps...
-
Co może dziać się z zespołem, który osiem lat pracuje nad nową płytą?
-
Przez kilka ostatnich miesięcy obserwowaliśmy perturbacje zespołu związane z nagraniem i wydaniem płyty. Wreszcie jest pełnoprawny album...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz