14 sierpnia 2012
Apteka: Od pacyfizmu do ludobójstwa (Lou & Rocked Boys, 2012)
Ta apteka znowu sprzedaje dobre leki (nierefundowane).
Poprzednia płyta Tylko dla... była, delikatnie mówiąc, średnia. Wydawało się, że trio dowodzone przez Jędrzeja Kodymowskiego nie wróci do formy, przynajmniej tej prezentowanej w 2007 r. na płycie Apteka. Na szczęście obawy okazały się płonne – Od pacyfizmu do ludobójstwa to znowu Kodym na haju. Co ważne, Kodym wspierany przez czujnych i trzeźwych kolegów.
Czymże byłaby dzisiejsza Apteka bez Jacka Żołądka (bas) i Grzegorza Puzio (perkusja)? Budują oni twardy, choć elastyczny szkielet kompozycji, na którym Kodym może swobodnie szaleć, wypuszczając spod palców to hardrockowe, to punkowe, to zakwaszone psychodelią riffy. Nie sposób oprzeć się energii otwierającego album Dnia szóstego, wzorowanego na hiphopowych zabiegach promocyjnych przedstawienia składu. Moc basu, szczególnie w zwolnieniach, jest porażająca, a Kodymowe odloty ani na chwilę nie wymykają się spod kontroli sekcji rytmicznej.
Płytę tradycyjnie można podzielić na dwa wątki. No może tym razem trzy. Pierwszy, najmniej interesujący, to punkowe „czady”, w których zespół gna na wyścigi, gitara jest celowo prostacka i podporządkowana rytmowi, a teksty cechuje typowa dla Kodymowskiego gimnazjalno-częstochowska zabawa tematami publicystycznymi (Nie faworyt, Traktor aktor, Buła, Dnia siódmego). Drugi to również utwory mocne i wyraziście rockowe, ale wolniejsze, cięższe, formalnie bardziej wyrafinowane (Dnia szóstego, Miasto masa maszyna, Amfetamina haszysz morfina). I wreszcie to, co u Apteki najciekawsze – narkotyczne jazdy, psychodeliczne odloty, pełne gitarowych efektów, pogłosów, zabaw z brzmieniem i tempem. Praktycznie każdy numer z tej kategorii może trafić do aptecznego kanonu: Dwa paczuany z fantastycznym duetem przesterowanej gitary i oleistego basu. Rajska polana, prawie pozbawiona brzmienia gitary, hipnotyzująca rytmem i niskim głosem Kodyma opowiadającego okrutną bajeczkę. Wreszcie Opowieść medialna, z zaskakującymi, kapitalnymi solówkami saksofonu Jamesa Mortona. Choćby z powodu tych trzech nagrań każdy fan polskiego rocka alternatywnego powinien sięgnąć po Od pacyfizmu do ludobójstwa.
O tekstach Kodyma rozpisywać się nie trzeba. Są tak specyficzne, że ocena w kategoriach „wysokie/niskie loty” nie ma żadnego sensu. To jak z liderem Apteki: lubisz go i szanujesz lub plujesz na niego z wysoka. Wybór należy do ciebie. [m]
Dwa paczuany:
Strona zespołu: http://www.facebook.com/aptekaband
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Nie jest łatwo napisać dobry tekst piosenki po polsku – wiemy o tym dobrze. Skoro to takie trudne, to czemu nie skorzystać z gotowych? Pustk...
-
Prawdopodobnie dwie najlepsze polskie płyty punkowe tego roku.
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
Ten zespół ma przesrane. Nie, nie, wcale nie ode mnie. Po prostu zostanie pożarty. Na forach, blogach, serwisach. Tak jak wcześniej zmasakro...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz