7 listopada 2013

Obserwator: Pale Blue Dot + The Wiletts


Dwie dziewczęce kapele na progu kariery. Która z nich ma większe szanse?

Pale Blue Dot 


Trio z Gdyni o dość nietypowym składzie instrumentalnym. Tło muzyczne do wokali Weroniki Nowaczyńskiej tworzą tylko gitara i bas. A gdzie perkusja, nadająca kompozycjom rockowego rytmu? Ano nie ma. Jest za to niepokojący balladowy klimat budowany ciemnym brzmieniem basu i dreampopowymi zagrywkami gitary.

Trzy zarejestrowane przez dziewczyny piosenki ujmują nastrojem zamyślenia, dojrzałością kompozycyjną i znakomitymi harmoniami wokalnymi. Rush to zaledwie półtoraminutowy klejnocik, błyszczący perlistą partią gitary i wokalu. Separations pokazuje, że skromnymi środkami można stworzyć świetną, pełną napięcia kompozycję gitarową. Thin-skinned to najdojrzalsza w zestawie piosenka dowodząca, że Pale Blue Dot są pojętnymi uczennicami – ich mistrzami są zespoły Warpaint i The XX, a także ciągle inspirująca PJ Harvey.
 
Strona zespołu: https://www.facebook.com/palebluedott


The Wiletts 


Te dziewczyny chcą być jak słynne The Runaways. Łapią za gitary, walą w bębny i grają rock’n’rolla. Warszawski kwartet sięga po brzmienia lat 60., grając proste, bezpretensjonalne, czasem nasączone psychodelią piosenki. Słychać, że inspiruje je modny ostatnio powrót do surowego esencjonalnego rocka z kwaśnymi elementami improwizacji (np. Tame Impala).

Rzecz w tym, że jeszcze sobie nie radzą. Gdy grają covery klasyków (urocza interpretacja The Night Before i zaskakująco delikatne, dziewczyńskie wykonanie Wild Thing), jest całkiem w porządku, ich zachowawcza gra wypada całkiem naturalnie. Autorskie kompozycje zdradzają spory potencjał i żądzę stworzenia czegoś bardziej skomplikowanego, ze zmianami tempa, fragmentami cichszymi i głośniejszymi, z psychodelicznymi wtrętami. Czasem to całkiem nieźle wychodzi (Red Desert), czasem piosenkę kładzie nieporadność sekcji rytmicznej (dobrze zapowiadająca się White Lady). Instrumentalne próbki również pozostawiają wiele do życzenia (nijakie Land Of Nothing, nieco ciekawsze, operujące sabbathowym riffem Unawareness). Co już mi się podoba to strona wokalna – ładny, dobrze ustawiony głos wokalistki ciągnie piosenki mimo braków warsztatowych instrumentalistek.
 

Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/The-Wiletts/110160322444805

Na obecnym etapie to Pale Blue Dot wydają się bliższe gotowości do debiutu fonograficznego. Jednak w ich przypadku pułapką może się okazać ograniczone instrumentarium i brak pomysłów na urozmaicenie kompozycji. Z kolei The Wilettes mają ogromny potencjał na zostanie głośnym rockowym girlsbandem – mają jednak przed sobą sporo pracy nad szlifowaniem umiejętności instrumentalnych oraz pisania piosenek. Obu składom mocno kibicuję. Wierzę, że za rok, może pół, któryś z nich z dumą zaprezentuje światu swoją pierwszą profesjonalną EP-kę. [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni