4 lutego 2014

Panikarze 2013: Album roku + EP-ka roku


Doroczne liczenie punktów czas zacząć! W części pierwszej naszego podsumowania roku 2013 przedstawimy zdobywców prestiżowej nagrody Panikarze (statuetki odlejemy później) w kategoriach: Album roku i EP-ka roku.


Album roku



1. Eric Shoves Them In His Pockets: Walk It Off
To koleś. Koleś, z którym idziesz na piwo, włóczysz się po podmiejskich łąkach, gadasz o filmach i pannie przyuważonej w autobusie. To twój kumpel. Jego muzyka towarzyszy ci, gdy jest dobrze i gdy chcesz, żeby cały świat spłonął w ogniu apokalipsy. Jego muzyka jest częścią ciebie. [m]

ex equo:

Szezlong: Learned Helplessness
Urodzeni w roku, w którym miało premierę The Lonesome Crowded West Modest Mouse, mają dziś prawie siedemnaście lat. Pewnie nie zdają sobie sprawy, jak brzmiało indie, gdy było jeszcze indie. Tym bardziej powinni sięgnąć po Learned Helplessness. Gdyż to nieprzyzwoicie dobre, gitarowe indie. [avatar]

2. Milcz Serce: Nawyki/Kolizje
Nie posiadać Nawyków/Kolizji to tak, jakby na własne życzenie pozbawiać się czegoś, co sprawia nam największą przyjemność. Niech każdy wyobrazi sobie, jak wyglądałoby życie bez tego czegoś. A obstawienie pojedynku Milcz Serce vs szczerość w muzyce urasta do najbardziej frapujących decyzji minionego roku. [avatar]

3. Blisko Pola: Odkąd odpływamy ogień ogromny ogród
Jest nieco mniej mrocznie niż na debiucie. Więcej tu akustycznych brzmień, przestrzeni i jazzowego - kontrolowanego - chaosu. Lider Piotr Kwietniewski przestawia się na polskie teksty i realizuje nietypowy eksperyment ze słownikiem: strumień świadomości, słownikotok. Wszystko to razem dało nie tylko frapujący, ale i wpadający w ucho efekt. [m]

4. kIRk: Zła krew
Zła krew może i nie dorównuje poprzedniczce, ale wraz z nią tworzy trzon, który coraz częściej inspiruje i jest cytowany przez coraz to liczniejszą grupę muzycznych eksperymentatorów. Sam zespół nie zadawala się wygodną egzystencją w wypracowanej niszy - ewoluuje i szuka nowych przestrzeni nie dając się zatracić w rozterkach pomiędzy melodią a improwizacją. [avatar]

5. Stara Rzeka: Cień chmury nad ukrytym polem
Płyta, która za kilkanaście lat będzie uważana za przełomową przy kształtowaniu się tożsamości polskiej alternatywy. Owoc psychodelicznego folku, ambientowej awangardy i zdekonstruowanego black metalu, a pogłębiony indywidualną filozofią. Nie wszyscy zrozumieli, ale wszyscy podziwiają. [zeno]

6. Hatti Vatti: Algebra
Płyta pełna rozrzuconych szczegółów, sylab, fragmentów. Owe połączenie dubu i ambientu może nie miałoby takiej siły rażenia, gdyby nie umiejętne wplecione orientalizmy pozbierane podczas pobytu na Bliskim Wschodzie. Bezduszność współczesnych komputerów w połączeniu z uduchowioną arabiką uruchamia całkiem nowe połączenia sugestywno-percepcyjne. [avatar]

7. Mikromusic: Piękny koniec
Ten rok był chyba najbardziej znaczącym w historii zespołu. Udało im się wydać singiel, który podbił Polskę (Takiego chłopaka), a i cały album to zbiór wyśmienitych, wysmakowanych popowych piosenek. Przenikają je ciepłe, słoneczne promienie - nie da się przecież słuchać tego albumu bez odrobiny uśmiechu i tęsknoty za leniwym, wiosennym popołudniem. [m]

8. Trupa Trupa: ++
Nuta szaleństwa, szczypta teatralności, pokłady depresji i dekadencji. ++ to vintage w najlepszym wydaniu. [avatar]

9. Rebeka: Hellada
Rebeka położyła na deski nauczyciela, zespół Kamp! – i to jednym ciosem. [m]

10. Blindead: Absence
Najdojrzalsza płyta polskich post-metalowców, która paradoksalnie porzuca monumentalny, gatunkowy sztafaż. Jest wciąż osadzona na metalowym korzeniu, ale jej sedno stanowi melancholijny krajobraz kreowany pięknymi gitarami i wspaniałym śpiewem. Rzecz o śmierci, a pozbawiona kiczu. [zeno]

11. Oszibarack: 12
„Zdradzeni” przez kobietę członkowie Oszibaracka doświadczają kryzysu wieku średniego i pozbawieni hamulca napierniczają w instrumenty niczym młodziaki. Efekt - ożywcza schizotronika i kosmische trans, który nie potrzebuje dopalaczy, by wystrzelić słuchacza daleko poza orbitę. [avatar]

12. Fismoll: At Glade
Smęciarz, dołer, melancholik. A jak gra i śpiewa! [avatar]

13. Budzy i Trupia Czaszka: Mor
Esencja apokaliptycznego czadu. Czaszka porzuca punka na rzecz mariażu hard core, death metalu i industrialnej awangardy. Do tego dziwaczna warstwa liryczna oparta na własnym słowotwórstwie. Bolesny acz inspirujący cios w głowę. [zeno]

14. Entropia: Vesper
Black metal dla hipsterów. Może i w recenzji wytknęliśmy płycie brak szaleństwa, nie zmienia to jednak faktu, że w ubiegłorocznym roku w dobrym tonie było umieszczenie porykiwań oleśniczan obok modnych synth-popowych produkcji. [avatar]

15. Romantycy Lekkich Obyczajów: Kosmos dla mas
Jedno z największych zaskoczeń ubiegłego roku. Zespół kawalarzy, ironistów, niestroniący od kiczu sprzedał nam zestaw wyśmienitych indiepopowych przebojów. Kilka z nich zasługuje na coś więcej niż tylko wzmianka na WAFP, więc jeśli jeszcze nie słuchaliście Kosmosu dla mas - nadróbcie zaległości. [m]

16. Coldair: Whose Blood
Tobiasz Biliński, po dwóch skromnych i - nie oszukujmy się - dość nudnych płytach dogadał się z kolegami, z którymi jeździł na koncerty i razem nagrali zestaw kapitalnych melodii. W większości pozbawionych zadęcia (mimo obecności instrumentów dętych!) i pretensjonalności. To po prostu bardzo piosenkowy, bardzo przebojowy album. [m]

17. Fox: Fox
Mogliśmy zagłosować na kilka ważniejszych tanecznych płyt. Ważniejszych, popularniejszych, lepiej wykorzystujących możliwości, jakie dają media elektroniczne. Album Foksa dziwnie przepadł w rozmaitych podsumowaniach. Tym sposobem trochę chcemy przywrócić mu należyte miejsce. Gdyż w dziedzinie killerskich refrenów i nóżka-sama-rwie-się-do-tańca produkcji nie ustępuje żadnej z nich. Go Ahead, Fox! [avatar]

18. Mord'A Stigmata: Ansia
Kiedy pękają metalowe tamy, uwolniona muzyka zalewa wszystko dookoła. Odważny krok w stronę awangardy, chociaż nadal pozostaje pokarmem głównie dla miłośników czarnej polewki. [zeno]

19. Wilderness Concerto: Wilderness Concerto
Zgodnie z nazwą projektu, zawartość wydawnictwa to melancholijne, zamszowe dźwięki, które wydają się stać w opozycji do rozkrzyczanej młodzieży. Osią wszystkich kompozycji jest spokój, w którym zanurzone są kojące wokale Ewy Landowskiej. Duet stawia na nieinwazyjną melodię i pozbawione agresywności elektro-akustyczne brzmienia. Świetne do odpoczynku po wszystkich „głośnych” albumach 2013 roku. [m]

20. Cukunft: Wilde Blumen
Można by rzec, że po dziesiątkach wysłuchanych gitarowych/elektronicznych płyt zblazowny umysł panicznie szuka czegoś nowego, co zapewniłoby mu ożywczą porcję dopaminy. Klezmerski świat Cukunft sprawdza się w tej roli wyśmienicie, ale proszę nie dać się zwieść pozorom. Wilde Blumen jest i bez tej otoczki żydowskiego folkloru oszałamiającą płytą - pod względem emocjonalnym, kompozycyjnym, muzycznym i światopoglądowym. [avatar]

 ex equo

Wieże Fabryk: Cel i światło
Następcy zimnofalowej Siekiery. Ta sama wibracja i mocne teksty pokazujące, że jednostka w dzisiejszych czasach jest mielona przez żarna historii tak samo jak w dniach umierającego komunizmu. Monolit. [zeno]

ex equo:

Sex Architects: Sex Architects
W Krakowie jest mnóstwo fanów White Lies i Editors. Szkoda, że mało który z nich wie, że w tym królewskim mieście działa grupa Sex Architects, która śpiewa po polsku, ma fajne refreny i w nagraniach bez problemu przemyca wyczuwalną radość grania pozbawioną cienia zaprogramowanej na pisk licealistki smętnej patetyczności. [avatar]

EP-ka roku




1. Plug&Play: Reisefieber
Dowód na to, że warto otwierać się na nowe. Lublinianie zmienili styl i z epigonów stali się awangardą niosącą misję upiosenkowienia polskiej alternatywy. Całkiem zasłużenie zostali przy tym pupilami blogosfery (nie tylko polskiej), bo to co zaproponowali na Reisefieber to czysta radość z doskonałych linii wokalnych i bezpretensjonalnych melodii. [m]

2. Dogs In Trees: To Be Forlorn
Na trzeciej EP-ce gdynianie krzepną i krystalizują styl. A jest on na tyle interesujący i podbarwiony psychodelizującą stylistyką, że zimno dobiegające z nowych nagrań bardziej grzeje niż ziębi. [avatar]

3. Radioteleskop: Blind
Ten teleskop nie został wycelowany w niebo, on poszukuje czegoś w środku człowieka. Nikomu nieznany muzyk stawiający pierwsze twórcze kroki oczarował nas swoją skromną, pełną cudów i wzruszeń muzyką. [m]

4. 1926: Bury The Ghost
Weźmy apokaliptyczny trans Swans, ale zamiast wściekłych katedr hałasu skonstruujmy latarnię morską na brzegu wzburzonego morza. Oto Bury The Ghost. [zeno]

5. Jesień: Dla najbliższych + Letnie przygody
Dwie króciutkie EP-ki utrzymane w stylistyce postcore'owego indie popu. Mistrzowsko dozowany zgiełk i zaskakujące humorem teksty po polsku. Zestaw niemal idealny. [m]

6. Social Cream: Social Cream
W każdej recenzji muzyki inspirowanej latami 90. musi paść nazwa Sonic Youth. Poza tym to sześć świetnych garażowych łomotów. My to lubimy, pewnie EP-kę nagrali pod nas, by się załapać chociaż do jednego rankingu! [avatar]

7. Butterfly Trajectory: Astray
Zespół nazywa się krzywdząco polskim Opeth, ale prawda jest taka, że od Szwedów poznaniacy wzięli jedynie stylistykę wypełniając ją inspirującą, własną treścią. Mocne, lecz piękne. [zeno]

8. Don't Be A Poor Person: Drowning In Shallows
Po mocnym gitarowym uderzeniu na drugiej płycie Lost And Found In The Woods, katowiczanie z DBAPP powrócili do korzeni i eksperymentów z elektroniką. Z niezłym skutkiem. [m]

9. George Dorn Screams: It’s Been A Long Time Since We Moved
Bardzo dobry przykład na to, że jednak warto zbierać b-side’y i rzeczy niepublikowane w jednym miejscu. Nie szkodzi, że w tym przypadku to tylko trzy utwory. Posłuchać Dżordżów w bardzo dobrej formie zawsze miło. [avatar]

10. Straight Jack Cat: One
Nic nowego nie wymyślili, ale to jak podali surową rokendrolową muzę, zabija intensywnością i barbarzyńsko mocnym brzmieniem. [m]

Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

  1. Eric Shoves Them In His Pockets: przyjemny, ale płyty mailowo od nich kupić - nie sposób....:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kup przez stronę thinmanrecords albo pliki mp3 z bandcampa. :)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni