19 stycznia 2016

Hurtownia: Fertile Hump, Moonrose, Samuel Baron, Wovoka


Przypominamy kilka ciekawych płyt z ubiegłego roku, których nie powinniście przegapić!

Fertile Hump: Fertile Hump EP (Instant Classic, 2015)


Muzycy The Stubs, Test Prints i ona. Magda. Głos czarny jak smoła po trzech paczkach szlugów. Dwie gitary, głównie akustyczne, i perkusja. I blues. I garaż, i rokendrol. Wyrywające z butów cztery piosenki o takiej dawce energii, jakiej żaden elektryczny band nie jest w stanie wygenerować. Oldskulowe inspiracje, bardzo dzisiejsze brzmienie.

Nie ma szans, byście uwolnili się od Oh Wine, to przecież prawdziwy przebój, a taki rozpoznaje się już od pierwszego taktu. Kapitalnie wypada też What Goes Around Comes Around z tym zadziornym, krzykliwym wokalem i klepaną prostacko perkusją. I świetną, elektryczną tym razem, solówką.

Jest tylko jeden problem. Po czterech-pięciu przesłuchaniach zacząłem odczuwać znudzenie. Muzyka Fertile Hump trafia do głowy natychmiast, ale brakuje jej czegoś wyjątkowego, co sprawiałoby, że uważałoby się ją za coś wartego powrotów. Na razie są jak The Von Bondies. Ależ to był kiedyś szał – a dziś? Ktoś o nich jeszcze pamięta?



Strona zespołu: https://www.facebook.com/fertilehump


Moonrose: Skychaser EP (wyd. własne, 2015)


To tego typu muzyka, którą najpierw kwitujesz lekko szyderczym „ale to już było i to setki razy”, a jednak jej słuchasz i słuchasz, i ciągle chcesz więcej. Poznański zespół potrafił ze sprawdzonych, by nie powiedzieć zużytych elementów stworzyć nową, ekscytującą całość.

Mała płyta Moonrose po prostu płynie. Ale potrafi wciągnąć w wir, potrafi rzucić na wystający znienacka głaz. Przesadny patos wokalu Krystiana Chrobaka nie przeszkadza, bo spotyka się z idealnie wyważoną dawką alt- i prog rocka z domieszką przybrudzonego shoegaze'u. Momenty łagodnego „płynięcia” świetnie komponują się z uderzeniami nawiedzonych riffów i zaciekawiającymi skokami w bok fragmentami kompozycji.

Całość piekielnie wciąga – czekam na długograja!



Strona zespołu: https://www.facebook.com/moonrosenow


Samuel Baron: Bromley-By-Bow (wyd. własne, 2015)


Singer/songwriter z południowej Polski (jeśli się nie mylę, mieszka w Katowicach lub okolicy), po wydaniu zespołowej płyty St. Parrot, w ubiegłym roku wypuścił swoją solową, wyjątkową płytę. To tylko pozornie typowe piosenki na gitarę i wokal.

Nad Bromley-By-Bow wiszą dekady brytyjskiej psychodelii i wyspiarskiego humoru. Echa najbardziej upalonych kompozycji Beatlesów i filozofia Lewisa Carolla to moje główne skojarzenia. Na płycie jest kilka świetnych piosenek, jak (I'd Like To Know... What Happened), Missing czy Magpie Flew, których nie sposób przestać nucić. A do tego dziwaczne, ryjące banię tripy (The Moon, The Planes And The Canary Wharf, Silly Pictures Of You i There Are Games).

Oryginalne i szalone.



Strona artysty: https://www.facebook.com/psychedelicbaron


Wovoka: Sevastopolis (Lado ABC, 2015)


Druga płyta dream teamu z Lado ABC (który to już w zasobach tej wytwórni?) brzmi jeszcze potężniej, jeszcze bardziej majestatycznie i duchowo niż debiut, ale brakuje efektu zaskoczenia. Byliśmy na to przygotowani i to dostaliśmy. Mewa Chabiera śpiewa z równie dużym zaangażowaniem, a Raphael Rogiński czesze riffy, których nie powstydziliby się najwięksi gitarzyści świata bluesa i rocka.

Sevastopolis to doskonały album, ale już nie tak porywający jak Trees Against The Sky. Chciałbym wreszcie usłyszeć własne pomysły zespołu – pora się oderwać od evergreenów i napisać swoje kawałki.



Strona zespołu: https://www.facebook.com/wovokaofficial

Słuchał [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni