3 stycznia 2016

Mikromusic: Matka i żony (Warner Music Poland, 2015)


Pop kontestacyjny.

Grali trip-hop, grali jazz, dziś są potentatem w dziedzinie inteligentnego popu. Trip hopu już u nich nie znajdziecie, jazzu prawie również wcale (choć czasem potrafi gruchnąć znienacka, jak w Krystyno, gdzie atakuje szalona - krytykowana powszechnie - solówka na pianinie), za to pozostało najważniejsze. Zjawiskowe, doskonałe technicznie, oszałamiające pod względem tekstowym piosenki.

Są płyty, które rozpatruje się całościowo, nie odłączając muzyki od tekstu. To zwykle takie dzieła, w których tekst pełni rolę drugorzędną, ma nie przeszkadzać, ma się wtapiać w muzykę. Są też płyty, gdzie na obie warstwy trzeba spojrzeć odrębnie. Matka i żony to przykład takiej płyty.

Najpierw oczywiście dajemy się ponieść muzyce, melodii – a na tej robocie muzycy Mikromusic znają się jak mało kto. Profesjonalizm i precyzja nie przeszkadzają w tworzeniu znakomitych, żywiołowych przebojów. A tych jest na nowej płycie Natalii Grosiak i spółki pod dostatkiem. Swojskie Krystyno, rytmiczne, niemal rockowe Zakopolo i Piękny chłop, klasycznie balladowe Bezwładnie, Nie umrę, tarantinowsko-westernowe Pocałuj, pochowaj, wreszcie lekkie i zwiewne, wypełnione ślicznymi wokalizami Dom czy Matka Teresa. Nie znajdziecie tu słabszego punktu, zapychacza, chwili słabości, znudzenia. Zespół, pomijając pianistyczny wybryk Roberta Jarmuzka, gra zdyscyplinowanie, podporządkowując się popowej koncepcji, w której nie ma miejsca na długaśne improwizacje czy momenty dezorientacji. I wcale mi to nie przeszkadza, nie traktuję tego jako uproszczenia muzyki przez Mikromusic – mam świadomość, że każdą z tych piosenek mogą wykręcić we wszystkich kierunkach podczas koncertów. Tak są elastyczni.

I teksty. Natalia Grosiak, pomijając tak oczywistą oczywistość, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i znakomitych polskich wokalistek, wyrasta na jedną z ważniejszych autorek w naszym popie (obejmującym również całą tzw. alternatywę). To jak bawi się językiem polskim i jak potrafi wyciągnąć z niego nie tylko brzmienie, ale i sens, zasługuje na najwyższe uznanie. Nie sposób nie docenić kunsztownego czarnego humoru i całych pokładów złośliwości, do jakich można się dokopać w piosenkach Natalii. Dosadne przykłady czają się już na samym początku albumu, w weselnej Krystynie i satyrycznym Zakopolo.

Zmarnowanych tyle mięs, brokatów i ryżu
który miał na włosach lśnić do białego świtu.
Zimny bigos przeżarł się, wódka zagrzała.
Tusz rozmazał szczere łzy ulgi i wstydu.
Krystyno nigdy nie będę twoja synową.
Bibuły pod sufitem schną, po oparach potu
pań co w kuchni boży dzień warzyly barszczu.
Z balonów oddech zszedł ostatni smutnie opadły
na stoły gdzie już muchy jedzą stosy krokietów.

Toż to czysty Smarzowski!

Na węgiel zgrilowanych ciał
Martwych trucheł z śmierci farm
Sztucznych zębów, cycków, ust - 
o losie, przed tym chroń 
Ukochanej Comic Sans
Kebabu, pizzy z polskich dań
Czarnej mafii w sercach mas - 
o losie, przed tym chroń! 

Też pięknie, prawda? Polacy, to o nas!

Jak zwykle u Grosiak, pojawiają się też echa ideologii feministycznej (Piękny chłop), walki o prawa zwierząt (Matka Teresa), ale i pięknie, fizycznie, dosadnie traktowanej miłości: w jednej zwrotce jest romantycznie (Kocham cię za to, że jesteś kim jesteś/ Nie muszę lepsza być przy tobie), w kolejnej już naturalistycznie i – zgrzytnijcie zębami, Prawdziwi Katolicy – obrazoburczo (Kocham twe ciało, które więzi cię / Kości i mięśnie, serce i krew / W chorobie, zdrowiu przyjmuję je / Jak święty opłatek).

Matka i żony to album jeszcze lepszy od poprzednika, Pięknego końca. Może i nie wylansował tak dużego przeboju, jak Takiego chłopaka, ale pod względem artystycznym (muzycznym i tekstowym)  to prawdziwy majstersztyk. [m]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/mikromusic

1 komentarz:

  1. Zgadzam się, piękna płyta, prawdopodobnie najlepsza w ich dyskografii

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni