13 lutego 2016

Hańba!: Hańba! (Karoryfer Lecolds/Antena Krzyku, 2016)


Chłopcy przeniesieni wehikułem czasu z lat 30. święcą wielki triumf. Ostatni Off Festival okazał się dla nich przełomowy, pojawili się w specjalnej sesji radia KEXP z Seattle i teraz wydają swój pełnowymiarowy debiut.

Świetna jest ta wymyślona otoczka, spójrzcie zresztą na wkładkę płyty, upozorowanej na „Album fotograficzny przestępców 1936”. Każdy z muzyków ma tu swój policyjny numer i takiż zestaw zdjęć, wraz z lakonicznym opisem wykroczeń i przestępstw, jakich dokonał na szkodę Ojczyzny. Są też zdjęcia „dowodowe”, przedstawiające kapelę koncertującą nielegalnie na podwórkach oraz dokumentację z aresztowań. Wszystko dopracowane w najdrobniejszym szczególe - widać dużo pracy nad wizerunkiem i całą alternatywną historią zespołu. Nawet data wydania albumu wywołuje uśmiech – 7 lutego 1936. Bo Hańba wciąż żyje w latach 30. XX wieku.

To przygotowanie historyczne jest szczególnie ważne, zabezpiecza bowiem bazę do polemik, które muszą się pojawić. A Hańba naprawdę dobrze wgryzła się w temat. Całkiem świeży przykład: plakat trasy promującej płytę zawiera nazwy miast pisane po niemiecku (jak to w roku 1936), choćby Gleiwitz czy Stettin. Na uwagę czytelnika na FB, że zamiast Chorzów powinno być Königshutte, Hańba odpowiada: "No Panie, Chorzów już oficyalnie od lipca 1934, a wcześniej jeśli już to Królewska Huta, a nie jakiś Keniśhute". I mają rację, gdyż nazwa  Königshutte obowiązywała tylko w latach II wojny światowej.

Uśmiech zamiera na twarzy, gdy posłuchamy płyty i samych jej twórców, ze zrozumieniem. Żart i hucpa zmieniły się w poważną sprawę, a Hańba! jest odbierana jako zespół kontestujący obecną władzę. Trudno się nie zgodzić z wieloma interpretacjami wybranych przez Hańbę międzywojennych tekstów, nietrudno znaleźć analogie między sytuacją kraju przez nie rysowaną, a dzisiejszymi nastrojami wywołanymi przez radykalne działania nowego rządu. Oczywiście „nietrudno” dla osoby posiadającej jakąś wiedzę o historii Polski, szczególnie o jej niewygodnych dla „prawdziwych patriotów” fragmentach. Załóżmy hipotetyczną sytuację, że sympatyk obecnej władzy wybiera się na koncert Hańby i bezrefleksyjnie przyjmuje teksty bojowo zaśpiewanych piosenek. Toż to miód na uszy prawdziwego Polaka! Bij bolszewika, strzeż się Niemca, rozlicz bezwzględnie poprzednią władzę obiecującą szklane domy, wyrwij chwasty żydokomuny! No i jeszcze to skinowskie „oi!” się tu przypałętało. Nieważne, że pisane przez „j”...

No ale ze słuchaniem płyty już tak fajnie nie jest. Tak duża dawka identycznie brzmiących kawałków jest dość męcząca. Na EP-kach to się sprawdzało, przez album ciężko mi przebrnąć. Ale jest energia! Dawkowane, utwory Hańby potrafią poderwać na nogi nawet sceptyka. Z pewnością spodobają się każdemu fanowi... Dezertera. I ogólnie polskiego punka lat 80. Zaś moje ulubione nagranie to niezmiennie Niemcy się zbroją z najbardziej przejmującą warstwą muzyczną i porażającym „screamo” finałem.

Hańba to ciekawy eksperyment, który idealnie trafił w swój czas. Kto by przypuszczał, że coś co było tylko zabawą w rekonstrukcję wydarzeń sprzed 80 lat, stało się trybuną - by nie powiedzieć szczekaczką - zaniepokojonego narodu (a dokładniej jego gorszej części) AD 2016? [m]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/Hanba1926

1 komentarz:

  1. Super połączenie punk rocka z muzyka klezmerską.
    Pozdrawiam
    Artur, Peterborough

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni