Ciężkie jest życie muzyka. Wyżyć z muzykowania trudno, więc
albo można czekać na wolne grafiki, wpaść do studia i nagrać płytę na setkę,
albo wrócić do nagrywania solowego. Michał Smolicki wybrał rozwiązanie drugie.
Można by wyliczać więcej ciekawych rozwiązań w pozostałych
kawałkach: z jednej strony dostajemy prawie przebojowe 8-bit Life, z drugiej Juvenile
Shame bardziej pasujące do New York Crasnals czy neurotyczne Cold Universe. Czuć w formie pisania
kompozycji doświadczenie z pracy zespołowej, Lucky Blood Moon jest pełen aranżacyjnego przepychu i szastania
pomysłami. Nawet w samym głosie Smolickiego słychać wyraźną pewność siebie,
mimo programowej niedbałości wokalnej. Tak brzmi artysta spełniony i świadomy
wartości tworzonej muzyki. Co czyni płytę jeszcze bardziej autentyczną.
Zdolny bloger wyciągnie z Lucky Blood Moon dużo więcej, gdyż jest z czego. Ja, by nie popaść
w bardziej patetyczne tony, skwituję krótko - bardzo dobra płyta! [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/badlightdistrict/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz