18 października 2011

Time To Express: Void In You (Big Blue Records, 2011)


Dużo sobie obiecywałem po drugiej płycie Time To Express. Szczególnie po składanych obietnicach, że będzie na niej sporo grania w stylu The Smashing Pumpkins. Danego słowa dotrzymali, choć nie w takim stopniu, jakby mogło się wydawać. Skojarzenia z bandem Billego Corgana wypełniają około jednej czwartej albumu. Niewiele, gdyż zespół podąża mimo wszystko ścieżką wytoczoną na debiucie Traffic Life.

Zaczynają smashingowo, ale w wydaniu unplugged. Ice to akustyczne brzdąkanie w stylu Stumbleine. Tylko gitara i głos Tomka Skierczyńskiego. Lekko zbolały, ale pełen światła. Skojarzenia z Corganem potęguje rozbicie linii wokalnej na dwie ścieżki różniące się o parę tonów. Zabieg posty, lecz klimatyczny. Po dość nieoczekiwanym, jakby urwanym zakończeniu, dostajemy soczysty riffowy wygrzew. The Valley Of Unrest przenosi nas do czasów Siamese Dream. I znów Skierczyński dobrze wczuwa się w rolę szefa Rozbitych Dyń. Kiedy krzyczy - czuć moc. W wolniejszym momencie wyraźnie nie trafia w czystą nutę, sam styl frazowania również przywodzi tylko jedno skojarzenie. Pozostali muzycy również nie pozostają w tyle. Gitary tną riff za riffem, we właściwych momentach ustępują miejsca perkusji, czy wyciszającej partii fortepianu. Z kolei singlowe Human Dreams to odpowiednik hymnów pokroju 1979 czy Perfect. Optymistyczna melodia podana z ujmującą swadą powinna rozhulać się w wielu stacjach radiowych.

Pozostałe kompozycje to już raczej okołocoldplayowe wariacje. Zdarzają się po prawda rzeczy ostrzejsze (Innocence, Alone) jednak ekipa z Kołobrzegu eksploruje dość bezpieczną gitarową szkołę. Może trochę za bardzo lubi patent „spokojniejsza pierwsza połowa i mocniejsza druga”, gdyż zaskoczenie działa tylko za pierwszym razem. Przy kolejnych odsłuchach ma się wrażenie lekkiej pretensjonalności. Na Void In You jest sporo fajnych rzeczy, ale zespół nie umie jeszcze ich dobrze zaserwować. Dla przykładu Alone. Zapowiada się na mroczną balladę, a tu znienacka wchodzi dość hałaśliwy riff, który trwa już do końca kawałka. Co prawda w tym czasie muzycy ubarwiają kompozycję, jednak główna oś pozostaje za bardzo widoczna. W Everyone pojawia się na parę sekund ciekawa partia basu - niestety zespół nie postanowił użyć jej ponownie później. Szkoda również ballady Live At The Level. W tym kawałku napięcie stopniuje jedynie wokalista, śpiewając bardziej żarliwie w refrenie. Natomiast gitara Bartka Kuleszy łka w głośnikach już od pierwszych sekund, nieważne czy zwrotka czy refren... i tak przez cztery i pół minuty. Nie mogła wejść dopiero po pierwszym refrenie? Dla przeciwwagi jest Mother, Mother, gdzie emocje są uwalniane stopniowo od delikatnych, akustycznych dźwięków, po niespokojną perkusję i pełne werwy gitarowe ujadanie. Gdyby tak wyglądała cała płyta! Warto wspomnieć również o Morricone. Nie tylko z tego względu na to, że to jedyny kawałek zaśpiewany po polsku, ale także, że słuchać w nim wyraźnie basistę, a całość ma przyjemny duszny nastrój.

Void In You to porządna płyta, ale pełna drobnych, odbierających przyjemność słuchania niedoskonałości. Tomasz Skierczyński śpiewa z polotem, ale mógłby częściej podrzeć buzię (express, express!). Zespół powinien uwierzyć w zdolności basisty. Nie bać się klawiszy i elektroniki. Bartosz Kulesza w miarę finansowych możliwości powinien zatrudnić do bardziej energetycznych partii także gitary innych producentów. I częściej używać akustycznego pudła z nylonowymi strunami. Właśnie to sobie uświadomiłem - na płycie jest za dużo „twardych” dźwięków (Human Dreams brzmi jakby był wyjęty z innego albumu). Oraz, najważniejsze, popracować nad uatrakcyjnieniem aranżacji. Bliski duchowo (niekoniecznie muzycznie) Sublim niech będzie twórczą inspiracją. [avatar]

The Valley Of Unrest:





Strona zespołu: http://www.timetoexpress.com

Przeczytaj też: Traffic Life

5 komentarzy:

  1. Skierczyński a nie Świerczyński ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. straszna kicha. już nudniej i bez pomysłu i z zapatrywaniem się na mody , które mineły 15 lat temu nie da się. polska żenada.

    OdpowiedzUsuń
  3. chłopaki grają na poziomie tworza niesamowity klimat kupilam ich plyte i czekam na nastepna ,a kolegę wyzej pozdrawiam środkowym palcem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się ,że chłopaki dają radę, a kolega dwa piętra wyżej to pewnie sfrustrowany samotny muzyk, albo lokalny artysta z uznanym dorobkiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni