
Czym zachwyca Cargo? Chilloutową, często ambientową elektroniką nasączoną klasycznym instrumentarium ze szczególnym uwzględnieniem fortepianu. Intrygującą wiolonczelą wyłuskaną z klubowego beatu. Niepokojącym, lekko neurotycznym nastojem. Orkiestrowym przepychem. I koniec końców - przejmującymi melodiami. Nie jestem dobry z name-checkingu. Podobne rozwiązania opanowali do perfekcji chociażby panowie z Depeche Mode. W muzyce Adre'N'Alin słychać lekkość łączenia elektronicznych loopów w nośne linie, czuć precyzyjną wiedzę o oczekiwaniach słuchacza. Igor nie atakuje ilością bitów na sekundę. Wydaje się być oazą spokoju. Co z tego, skoro przy niektórych kawałkach ciężko usiedzieć w miejscu.
O tym, że nie będzie banalnie, przekonują pierwsze sekundy rozpoczynającego całość New Land. Zaczyna się... filmowo, dźwiękiem trąb. Mgnienie oka i już jesteśmy na zupełnie innym lądzie. Proszę uważnie posłuchać zrodzonych w krzemie poszczególnych warstw. Brzmi jak ścieżka wysokobudżetowej produkcji, na miarę (bądźmy na czasie) Avatara. I głos pana Szulca. Głęboki, natchniony, bez cienia patosu.
Moim zdaniem „filmowość” kompozycji jest kluczem do odbioru całości. Sposób, w jaki dokonuje się mariażu elektroniki z pompatycznością klasycznych instrumentów, zasługuje na uznanie. W Second mroczna elektronika zostaje przerwana pełną furii partią fortepianu, której nie powstydziłaby się Tori Amos. Black Cat mógłby ilustrować opowiadania Edgara Allana Poe. Pokłady smutku i tęsknoty zalewają Remeber. Prosty patent: delikatne dźwięki skrzypiec, spokojny fortepian, melancholijny klimat. Byłaby to niczym nie wyróżniająca się pieśń, gdyby nie głos przywołujący dokonania Antony And The Johnsons. Moim ulubionym kawałkiem jest Wardrobe, w którym Igor śpiewa niczym Billy Corgan za czasów Adore. I te przeszywające elektroniczne, barokowe organy...
Ten euforyczny nastrój ochładzają momenty, w których autor pozwala sobie na bardziej klubowe odjazdy (Run To The Head) oraz te, w których trochę przynudza (Meat, Promise). Przy czym zaznaczam, iż Cargo jest wydawnictwem, które powinno się zażywać w całości, bez skipowania.
Miło odpocząłem od gitar i nawalania w perkusję. Debiut Adre'N'Alin mimo całej swej sennej otoczki, leniwie płynących dźwięków oraz melancholijnej atmosfery ma kilka momentów, w których gwałtownie podnosi się poziom adrenaliny. To świadczy o emocjach. Chyba nie ma nic bardziej nobilitującego dla artysty niż świadomość, że jego dokonania oddziałują na świadomość potencjalnego odbiorcy. Ja, w każdym razie, dałem się ponieść. [avatar]
Wardrobe:
Strona artysty: http://www.myspace.com/adreandalin
Od niedawna posiadam tę płytę. Kupiłem ją bezpośrednio od Adre'N'Alin.
OdpowiedzUsuńWiększość utworów do odsłuchu można znaleźć na
http://www.lastfm.pl/music/Adre%27N%27Alin/+tracks
Udaje im się stworzyć pełen mistycyzmu klimat. Jestem zachwycony ich inwencją muzyczną łączącą electronikę z instrumentami klasycznymi. Bravo za Wielki Talent autora!
Życzę bezustannego rozwoju i międzynarodowej kariery pełnej samych sukcesów!! :O)
-MATI-