27 marca 2012

Płyny: Vacatunes! (Thin Man Records, 2012)


Pogoda jest sexy, zwłaszcza gdy świeci słońce, a ludzie na ulicach pachną. To znaczy, że przyszła wiosna, a wraz z nią porcja ciepłych melodii od Płynów.

W ubiegłym roku dostawę świeżych przebojów po polsku wzięły na siebie Kobiety z Trójmiasta, pierwszy kwartał bieżącego należy do prawobrzeżnej Warszawy i jej piewców – Płynów (taki zespół). Jak zwykle dostarczają nam zestaw piosenek, w których przedstawiają jakże inną stolicę od tej oglądanej przez nas w tiwi. Tu się nikt nie spieszy, nie goni za kasą w białym kołnierzyku, dzień spędza się leniwie popijając tanie trunki, wylegując nad Wisłą, gadając z kolegami. To miasto, w którym kotłują się jak składniki bigosu w garnku różne nacje. Jak na poprzedniej płycie Płyny żartowały po francusku, a Chińczykom oberwało się za zalewanie nas „szajsem”, tak na nowej jest coś po „hiszpańsku” (zabawne gry słów w Camping de Europa) i rosyjsku (rewelacyjna Wojna polsko-ruska w PKiN z cytatem z Clashów w refrenie). Płyny jakby trochę spoważniały. W La Revolution nie ma mowy o rewolucji, a Igor Spolski zmęczonym głosem, niczym Lech Janerka punktuje młodzieńcze ideały: I nagle wygodniej jest mi w fotelu przy coraz większym ekranie/ Gdzie siedzę przykuty i patrzę jak znika Salwador w oddali. W kółko ten krzyżyk to gorzkie rozliczenie z polskim piekiełkiem, którego wszyscy mamy już serdecznie dosyć: A dla mnie ten krzyżyk/ Co w kółko go widzę/ Jak kastet przy twarzy/ Jak sól do rany.

Na szczęście na Vacatunes nie brakuje odprężających melodii. Pogoda jest sexy to klasyczny kawałek Płynów, w którym akordeon zmysłowo romansuje z fletem, a w tle namiętnie pulsuje gorący bas. Świetnie wypadają kawałki Szymona Tarkowskiego: leniwa, miłośnie lepka Naklejka i wieczornie taneczne Najbrzydsze dziewczyny, które brzmią trochę jak Pustki z Do Mi No. No i jest jeszcze Ola Bilińska, której udziału w piosenkach śpiewanych przez kolegów nie można przecenić (śliczne wokalizy we W kółko ten krzyżyk, genialny drugi głos w „Pałacu Kultury”). A zaśpiewane przez nią NRF.FM (urocze Dziewięćdziesiąt dziewięć Polaków słucha NFR.FM/ A w Radiu Maryja nie poleci nigdy jazz) i wieńczące album melancholijne Vacatunes z tekstem Zuzy Wrońskiej to prawdziwe perełki.

Co ważne, na tym albumie nie ma żadnych słabych fragmentów (a takie zdarzały się na Rzeszów – St. Tropez). Może jedynie Lucy’s Dreams nieco odstaje od reszty – to ładna piosenka, ale taka mało wyrazista, kompletnie „niepłynowa”. Po raz kolejny warszawski zespół udowadnia, że można tworzyć nieobciachowy miejski folk czerpiący pełnymi garściami z naszej tradycji, będący inteligentnym, ironicznym komentarzem do aktualnej sytuacji w kraju. A wszystko to z takim wdziękiem i lekkością, że nie sposób się nie zakochać. [m]



Strona zespołu: http://plyny.net/

Przeczytaj też: Rzeszów – St. Tropez

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni