6 sierpnia 2013

Off Festival – Katowice, Trzy Stawy 2-4.08.2013


Jak co roku wasz wafpowy korespondent przebywał na katowickim Offie, by sprawdzić formę polskich zespołów, skorzystać z toi-toiów, bawić się w ciuciubabkę z bramkarzami, zjeść wege-bio-eko fast food i poleżeć na trawie pośród obściskujących się hipsterskich parek. Jesteście na to gotowi?

Piątek, 2 sierpnia 2013

Teenagers


Jako jedyny z branży stawiłem się pod sceną główną już na pierwszym koncercie o godzinie 15:00. Z pewną taką nieśmiałością zainstalowało się na niej warszawskie trio Teenagers, mające na koncie dopiero dwie krótkie EP-ki. Trzon koncertu stanowiły utwory z Sick And Tired, czyli drugiej kasety zespołu. Odrobinę lepiej słyszalny wokal Darii podniósł atrakcyjność brzmienia, nadal opartego na prostej pracy perkusji, równie prostym riffie gitary i dudniącym basie. Mimo paru potknięć, ten koncert w pełnym słońcu uznaję za udany. Czy żałuję, że nie byłem na występie przemodnego duetu Fuka Lata? I tak, i nie. O tej porze nie byłem jeszcze gotowy na taką dawkę elektroniki.

1926


Masywne brzmienie 1926 mogło przygnieść każdego, zwłaszcza przed obiadem. Długie kompozycje, a właściwie głównie jedna z nich, znana z debiutanckiego albumu, hipnotyzowały i obezwładniały intensywnością. Pełny skupienia podmetalizowany post rock – kolejna rzecz, która powinna wydarzyć się wieczorem. Ale jak wiemy, polityka zarządców Offa jest taka, że z polskim paszportem masz małe szanse na występ po zmroku. Trochę szkoda.

Drekoty



Dla odmiany Drekoty, z nową wokalistką Natalią Pikułą (zastąpiła Zosz Chabier), zagrały żwawy i pełen energii set złożony z najlepszych utworów z Persentyny. Zabrakło tylko Tramwaju, były za to Poddania, Masłem i Listopad. Bez zaskoczenia, trio wypadło bardzo dobrze mimo dramatycznego upału zalewającego scenę główną.

Hokei


Jak napisałem w recenzji – zespół sprawiający wrażenie niezdecydowanego. Ogromny potencjał tkwiący w świetnym składzie (dwóch perkusistów!) nie zostaje w pełni wykorzystany. Zamiast eksponować najbardziej agresywne kompozycje, kwartet co rusz pogrążał się w mało porywającym ambiencie. Dopiero gdy Ziołek zaczął wrzeszczeć w Zodiaku, poczułem ciary.

Zbigniew Wodecki with Mitch & Mitch

Doceniam trud włożony w odtworzenie kompozycji z 1976 r. Doceniam rozbudowany skład na scenie i fantastyczne ciepłe brzmienie. Doceniam wysoką formę Wodeckiego, który dął w trąbkę, by za chwilę zaśpiewać pełnym głosem bez zadyszki. Wszystko to jest super, wspaniałe i hippi. Jest tylko jeden problem. Nie jestem swoją mamą. Nie czuję blusa, nie nadaję na tej samej fali, nie kumam czaczy. Materiał zaprezentowany przez Mitchów jechał starzyzną i klimatami opolskimi. Sorry, nie kupuję tego. Nie jestem dzieckiem kwiatem.

Sobota, 3 sierpnia 2013

Semantik Punk


Ożkurwajakietoporypanebyło.

Frozen Bird


Estetycznie, nastrojowo, z puzonem. Fajny koncert, trochę żałuję, że musiałem się spóźnić ze względu na Semantika. Znowu szkoda, że o tak wczesnej porze, i tak dobrze, że w cieniu trójkowego namiotu.

Trupa Trupa


Czarny koń polskiej części festiwalu. Bezbłędne wyczucie chwili, doskonale pod względem dramaturgii skonstruowany występ. Zagrali głownie piosenki z drugiej płyty ++, choć pojawiła się też niespodzianka w postaci Good Days Are Gone wykrzyczanego przez basistę Wojtka Juchniewicza. Warto było, choć bardziej alternatywni blogerzy obstawiali Piotra Kurka, który grał w tym samym czasie w namiocie eksperymentalnym.

Nathalie And The Loners


Natalia wystąpiła w czteroosobowym składzie: tradycyjne rockowe trio + wiolonczelistka, prezentując głównie utwory z najnowszej płyty On Being Sane (In Insane Places). Mam wrażenie, że występy na żywo są dla niej strasznie frustrujące, bo co chwilę usprawiedliwiała się, że coś nie wyszło, że gitara nie stroi, że gorąco. Niepotrzebne to było! Piosenki się broniły (Daria!), a potknięć się nie słyszy, jeśli artysta nie zwraca na nie uwagi. Więcej pewności siebie życzę.

UL/KR


Duet, o którym pisał nawet Wprost, przyciągnął pod Scenę Leśną całkiem spory tłum. Przywalili. Zahipnotyzowali. I ach ten wąsik Błażeja. Chciałbym taki, ale moja narzeczona mi nie pozwoli. Artyści mają lepiej.

Niedziela, 4 sierpnia 2013

We Draw A


Duet klon Kamp! Na szczęście na żywo wypadli trochę surowiej niż na EP-ce Glimpse, co podniosło ich wiarygodność. Na koncie mają dopiero jeden przebój – Tears From The Sun – i on właśnie stał się osią całego występu. Trzeba przyznać, że muzycy perfekcyjnie wykorzystali wszelkie jego atuty. Zmusić ludzi do tańca o godzinie 15:00 to nie lada wyczyn.

Peter J. Birch & The River Boat Band


Byłem tylko na dwóch ostatnich kawałkach. Pierwszy był utworem country z debiutanckiej płyty, drugi – nową piosenką. Odniosłem wrażenie, że Piotr Brzeziński słuchał ostatnio płyt Franka Blacka & The Catholics. Mylę się?

Babadag


Kolejny po Trupie Trupa występ, który usatysfakcjonował mnie w każdej swojej sekundzie. Dźwięki steel drum, dzwonków, głębokie basy, niesamowity drugi głos Juli z Frozen Bird oraz oczywiście piękne wokalizy Oli Bilińskiej i oszczędna gra na gitarach Macieja Cieślaka. To byłby perfekcyjny występ, gdyby nie uciążliwe odgłosy próby z namiotu Trójki, które zrujnowały nastrój najbardziej intymnych piosenek Babadag. To oczywiście nie wina zespołu rozgrzewającego się w namiocie, tylko organizatorów, ale żal pozostał i na Ampacity się nie wybrałem.

Gówno



Bardzo się starałem dojrzeć i usłyszeć wyjątkowość tego zespołu, jego prześmiewczą inteligencję i wspaniałe umiejętności, jednak dla mnie brzmiało to jak, nieco ironiczny, ale wciąż tylko i wyłącznie toporny punk rock. Doceniam za to sceniczność i dobry kontakt z publiką. Koncert spędzony na leżeniu (choć widziałem, że sporo osób pogowało pod sceną).

Rebeka



Ostrzyłem sobie zęby na ten występ i było okej, choć nie zawsze wszystko trybiło. Miałem wrażenie, że w piosenkach, w których Iwona i Bartek sięgali po tradycyjne instrumenty (ona gitarę, on bas) dźwięki nieco się rozłaziły i muzycy tracili kontrolę nad kompozycjami. Najlepiej wychodziły im te najmocniejsze, elektroniczne kopniaki. Szkoda, że Iwona nie może skupić się tylko na śpiewaniu – z racji jednoczesnego obsługiwania wielu urządzeń, czasem brakowało jej pary w płucach i głos ginął w nawałnicy bitów. Ale i tak była niezła impreza, a zdjęcia wyszły najlepiej :)

Super Girl & Romantic Boys

Brawurowy występ w glorii po latach grania w podziemiu. Specyficzna mieszanka synth popu z oldskulowym new romantic i siermiężnym punkiem trafiła w gust licznie zgromadzonej publiczności. Na pętli, Koma, Klub SS i jeszcze parę innych hitów z niedawno wydanej retrospektywy Miłość z tamtych lat dziwnie dobrze pasowało do krzykliwej, kiczowato-pozerskiej hipsterskiej otoczki tegorocznego Offa.  

I to tyle opisów koncertów. Co do zespołów zagranicznych – możemy podyskutować w komentarzach, jeśli macie ochotę.

Kilka luźnych uwag na tematy różne

Ach te sceny

Konkretnie Scena Leśna i Trójki. Bardzo skutecznie się zagłuszały. Nowy namiot Trójki był może i przyjemniejszy i przewiewniejszy, ale też znacznie głośniejszy niż w poprzednich edycjach.

Bilety wyprzedane

Taki napis rzeczywiście pojawił się w sobotę przed wejściem. Off osiągnął swoją maksymalną pojemność 12 tys. uczestników. Nie wyobrażam sobie zwiększenia tej liczby o kolejne 2 tys. (wspomniał o tym Artur Rojek w wywiadzie dla gazeta.pl) – nie będzie już gdzie szpilki wcisnąć.

Punkty za pochodzenie

Słabe zagraniczne zespoły zawsze mają lepszy czas w line upie niż najlepsze polskie ekipy. Naprawdę wydaje mi się, że organizatorzy powinni sobie parę rzeczy przemyśleć. Prime time tylko dla składów hip-hopowych i wybudzonych ze snu dinozaurów to jakaś pomyłka.

Karty zbliżeniowe

Wymieniając więcej niż 50 zł w okienku offowego kantoru dostawałeś bez pytania przedpłaconą kartę mBanku z opcją płatności zbliżeniowej. Niby ułatwienie, ale tak naprawdę płatność trwa dłużej (terminal nie działa, przepraszamy) i trzeba pamiętać saldo, czyli sumować wydatki, by przy kasie nie okazało się, że nie masz czym zapłacić. To już bony lepsze.

Łaskawość organizatorów nie zna granic

Bo pozwolili ludziom wnosić na teren festiwalu półlitrowe butelki z wodą. Odkręcone. Zakrętkę trzeba było wyrzucić. Podobno zakręcona butelka może zrobić krzywdę artyście. Jako żywo nie widziałem, żeby na Offie ktoś rzucał czymkolwiek na scenę.

Jeśli piszę, że festiwalowicze mogli wnosić własną wodę, to mam na myśli wodę. Nestea czy inny napój już nie mógł być. Rozumiem, że butelka coli robi krzywdę bardziej niż butelka wody.

Głupio mi, że musiałem oszukiwać na bramkach i chować zakrętkę do kieszeni. Ale na miłość boską, po to wnoszę butelkę wody, żeby pić z niej kiedy chce mi się pić, a nie wtedy, kiedy każą mi organizatorzy. I co, aresztujecie mnie?

Palacze

Noż kurwa, nie mam słów by wyrazić swoją wściekłość na samolubne zachowanie ludzi kopcących papierochy podczas koncertów, w tłumie, gdzie nie można w żaden sposób uciec od drażniącego dymu. Drodzy egoiści! Być może palenie jest dla was wyrażaniem siebie, przeżywaniem wolności, łatewer. Zdajcie sobie jednak sprawę, że palicie w miejscu publicznym, co jest: 1) niezgodne z prawem, 2) bardzo uciążliwe dla osób niepalących.

Kuriozalna sytuacja – namiot producenta papierosów, tzw. miejsce dla palaczy, w którym nie było ani jednej palącej osoby.

Drodzy organizatorzy, wyciągnijcie wnioski. Sikawka strażacka nie wystarczy.

Państwo rezydenci

Czy udało się wam kiedykolwiek skorzystać z leżaków w strefie gastronomicznej? Mnie nigdy. Zawsze były zajęte albo „zajęte”. To znaczy wolne, ale ktoś je sobie zajął i zaraz wróci. Czy ci ludzie przyjeżdżają na teren festiwalu o siódmej rano, żeby już przed wszystkimi ulokować swoje dupska na tych leżakach? I potem spędzać na nich cały dzień?

Pogoda

Udało się! Nie było oberwania chmury, nie było błota i zziębniętych festiwalowiczów. Przez całe trzy dni żyleta – tylko w niedzielę trochę pokropiło, ale wieczór był już bezchmurny. Wielki sukces organizacyjny!





Raportował i focił [m]

12 komentarzy:

  1. o a how how nie grali w końcu, bo słyszałam, że odwołani, czy nie była redakcja?
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  2. Picie alkoholu w miejscu publicznym też jest nielegalne, zakażmy piwa na festiwalach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie to pasi, obejdę się bez piwa, tym bardziej, ze jest syfiaste to od sponsora

      Usuń
    2. Spoko, to wiele wyjaśnia.

      Usuń
    3. mozna pic w wyznaczonych miejscach po co ta przepychanka?

      Usuń
  3. No i właśnie dlatego nie można było wynosić piwa poza strefę gastronomiczną. W odrębie strefy gastro picie alkoholu jest legalne, jak w każdym "ogródku piwnym". Nie widzę problemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. generalnie to byl bardzo dobry off ale olewka polskich wykonawcow troche smuci

    OdpowiedzUsuń
  5. Magnificent Muttley - zaluj ze nie byles! Co do palaczy, na przyszlorocznego Offa kupuje gowno w sprayu, bede sobie rozpylac ile wlezie wsrod palaczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie widziałeś żeby ktoś czymkolwiek rzucał w wykonawców? Molesta została zaatakowana śmiercionośnymi stanikami. Sprawcy zostali zatrzymani

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawa prosta - za rok przed wyjściem trzeba oderwać sprzączkę spinającą stanik i wyrzucić do kosza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł. W końcu będzie bezpiecznie na OFF Festivalu.

      Tylko po cholerę ten Jerzy Buzek? A no bez lizania dupy politykom nie bedzie pieniążków...

      Usuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni