21 października 2014
Jacek Stęszewski: Księżycówka (Lou & Rocked Boys, 2014)
Płonie ognisko i szumią knieje – z tą harcerską sekwencją kojarzy się Księżycówka, która biletu podróżnego na Księżyc nie jest w stanie zafundować, lecz na harcerski obóz szlak przetrze niejednemu bojaźliwemu druhowi prostymi piosenkami stworzonymi na wzór poezji śpiewanej.
Stęszewski nagrał płytę dla koneserów brzmień epoki Starego Dobrego Małżeństwa, czyli tak naprawdę przeterminowaną, a nawet restrykcyjnie ujmując sprawę, bezużyteczną i przymusowo apetyczną – „jak głodny, to zje”. Księżycówka jest poprawna, przyzwoita, przyjemnie się jej słucha, ale nie zapiera powietrza w dechę piersi. Ewentualna „decha” może być trumną z pochowaną w niej piosenką poetycką, jednak podniesienie wieka nie wskrzesi trupa, skoro wokół stoi dzisiejsza, nowa muzyka pokolenia 3 bądź więcej D. Gitarowe, „biesiadne” motywy specyficzne dla prostoty tego gatunku nie mają aspiracji do konkurowania z tekstem o znamionach literackich, dlatego melodie są przede wszystkim dopełnieniem tekstu śpiewanego. Prócz gitary do głosu zostają także dopuszczone inne instrumenty strunowe, jak skrzypce, kontrabas, wiolonczela, jak również akordeon i perkusja. W momentach intuicyjnie i domyślnie tytułowanych „nie do zniesienia” można spodziewać się pasyjnych bolączek z infantylnych melodii rączek.
Problem leży nie na sercu czy Księżycu, lecz wątrobie, przyprawiając o niestrawności dyskomforty. „Obyczajowość” melodii rodem z serialowych czołówek przypominają pocztówkowe obrazki z romantycznymi zachodami słońca bądź inne, równie malownicze pejzaże Polski z dopiskiem „pozdrowienia z Księżycówki”. Jednakże, zdążysz zwrócić z wakacji nim kartka dojdzie do adresata analogizując do niepierwszej świeżości utworów. Mimo wszystko, bezstresowo, Stęszewski dostarcza rozrywki, przyjemności, ograniczając analityczne myślenie słuchacza o owych brzmieniach na rzecz urokliwie kiczowatych doznań estetycznych.
Śpiewaj, graj i tańcz w zaciszu domowym, domach kultury, knajpie, na obozowisku, szkolnych przedstawieniach, bo takie to piosenki – do wspólnego muzykowania. Nie zrobią furory w szerszym kręgu melomanów, za to wąski będzie oddany, bo prawdopodobnie większość ich dzieci, dzieci dzieci gwiżdżą na to. [Adrian Matuszak]
Strona artysty: https://www.facebook.com/steszewski.official
Autor:
we are from poland
Etykiety:
acoustic,
LP,
piosenka poetycka,
po polsku,
singer/songwriter,
video
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz