3 grudnia 2014

Digit All Love: Augusta (Mystic Production, 2014)


Na obfitym łowisku trip-hopowych projektów z kobiecymi wokalami wrocławski Digit All Love jest jedną z największych ryb. Chociaż swoje płyty wydawali rzadko, to były one zawsze dużym wydarzeniem. Trudno się temu dziwić. W przeciwieństwie do pokrewnych sobie zespołów, ten ansambl zawsze wyróżniał się niezwykle rozbudowanym brzmieniem, na co z pewnością wpływ miała obecność żywej sekcji rytmicznej i kobiecego, smyczkowego tria. Dodatkowo nad wszystkim królował subtelny i jedyny w swoim rodzaju głos Natalii Grosiak. Na tyle charakterystyczny, że gdy frontwoman opuściła swoje stanowisko w zespole, pojawiły się pytania, czy Digit All Love podoła i utrzyma swoją pozycję na scenie. Augusta jest odpowiedzią na te wątpliwości.

Trzecia płyta wrocławian jest naturalnie przestrzenią ogromnych przemian, które nastąpiły przy okazji zmiany wokalistki. Została nią liderka Ms. No One, Joanna Piwowar-Antosiewicz. Z początku wcale mnie to nie ucieszyło, gdyż obydwa jej zespoły poruszają się po bliskiej sobie płaszczyźnie stylistycznej, a co za tym idzie, wydawało mi się, że zaowocuje to bliźniaczo podobnymi wydawnictwami. Nic bardziej mylnego. Maciej Zakrzewski, szef Digit All Love, wiedział dobrze co robi, a ja zrozumiałem sens tego posunięcia, gdy pierwsze dźwięki Augusty popłynęły z mojego odtwarzacza.

Ten album jest naprawdę mroczny – to było moje pierwsze skojarzenie, po pobieżnym wysłuchaniu jego zawartości. Anielska subtelność i barokowa melancholia V ustąpiły miejsca zimnym bitom i zgrzytliwemu syntezatorowi, co słychać wyraźnie w otwierającym całość Neon Book. W tymże utworze hałaśliwy wooble rozlewa się w panoramie, spychając smyczki do roli skromnych ozdobników. Zupełnie jakbym słuchał innego zespołu. To wrażenie powoli ustępuje w trakcie wgłębiania się w zawartość Augusty. Lick Your Enemy Right to potężny marszowy singiel, gdzie wszystkie instrumenty rozpościerają swoje brzmieniowe skrzydła, a Will You Dare to już zdecydowana dominacja pięknego tria. Syntezator pełni tam rolę budowniczego napięcia, na wzór soundtracków pisanych przez Hansa Zimmera.

Cały album stara się stworzyć wrażenie symbiozy pomiędzy agresywnie zimną elektroniką a ciepłą, żywą sekcją i smyczkami. Czasami udaje się to znakomicie, vide: „massiveattackowy” Kingdom of Traps, czy genialne We Are Not An Easy Target, gdzie nie sposób rozróżnić, co tu nagrał człowiek, a co wygenerował komputer. Zespół nie porzucił też całkowicie swojej bajkowej otoczki, a ubrał ją jedynie w ciemniejsze barwy. Senny Gainsbourg czy delikatna intymność 2.37 są na pewno tym, na co czekali dotychczasowi fani Digit All Love. Zdarzają się też i kiksy, jak Mono, które brzmi niczym odrzut z drugiego zespołu wokalistki, a szkoda, bo jest jednym z niewielu utworów, które zostały zaśpiewane po polsku.

Największą zmianą jest naturalnie śpiew Joanny, która dysponuje zupełnie inną barwą niż Natalia. Jej głos jest głębszy, bardziej stonowany, pełen ciemnych nut, które doskonale współgrają z zawartością muzyczną albumu. Kiedy kompozycja tego potrzebuje, śpiewa ona w rozmarzony sposób, nierzadko uderza w niemal erotyczny ton, a w jej głosie pojawiają się nutki ironii. Nie brakuje też charakterystycznej melancholii, która pozostaje wyznacznikiem twórczości Ms. No One. Trudno mi stwierdzić czy głos Joanny jest lepszy, czy gorszy od jej poprzedniczki. Operują one w tak odmiennych przestrzeniach, że takie rozważanie nie ma zupełnie sensu.

Trudno jest oceniać Augustę na tle poprzednich wydawnictw. To zupełnie inna płyta, całkowicie nowe oblicze zespołu. Różnica tkwi nawet w mrocznych i wieloznacznych lirykach, napisanych przez Joannę. Na pewno jest to wydawnictwo udane i wciągające, ale też zaskakująco krótkie. Tak jakby zespół bał się wejść głębiej do nowej rzeki i porządnie ją zbadać. Smuci też cofnięcie smyczków na dalszy plan, co było dotychczas ważnym elementem stylu Digit All Love. Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie te rozwiązania znajdą swoje właściwe miejsce na kolejnym albumie, a my nie będziemy musieli na niego czekać aż cztery lata. [zeno]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni