19 grudnia 2014

Hurtownia: Call The Wolf, Galaxy Dust, ParaVan, Radiovidmo


O tych zespołach nie przeczytacie (prawdopodobnie) nigdzie indziej. Przedstawiamy cztery EP-ki „świeżaków” na scenie alternatywnej.

Call The Wolf: Skip The End. We Prefer Beginnings EP (wyd. własne, 2014)


Pierwsze kroki na wyboistej drodze do sławy. Są z Warszawy, są młodzi i dysponują już profesjonalnie wyprodukowaną EP-ką. Fakt, że ich muzyka jest na razie zbyt odtwórcza, by mówić o jakiejś nadziei na przyszłość, ale wypada na tyle solidnie, że nie obraziłbym się, gdyby coś z tej EP-ki poleciało w samochodowym radiu w godzinach poranno-popołudniowych.

Solidność to słowo odnoszące się zarówno do brzmienia, dość masywnego, gitarowego, z wyrazistym basem, jak i kompozycji – przemyślanych, jak na nowicjuszy całkiem rozbudowanych. Zmiany tempa i nastroju, przejścia, mostki – wszystko to zrobione z wprawą wyjadaczy. Mimo dość czytelnych inspiracji, chłopaki potrafią zainteresować. Weźmy tę zaskakująco mroczną końcówkę Dedicated, przebojowy refren Hysterii, rytmikę To Lose Temptation (czyżby próba zaatakowania antyradiowej listy przebojów?), całkowite wyciszenie i urwane zakończenie If You Stay Calm (Maybe You'll Bear This Hypocrisy).

Do poprawy akcent wokalisty, który bardzo chciałby brzmieć po amerykańsku. Może spróbować śpiewania bez takiego nadęcia, bardziej naturalnie?




Galaxy Dust: Space Modular EP (wyd. własne, 2014)


W lipcu 2013 zachwyciłem się ich pierwszą EP-ką Highlights, tym razem będę oszczędniejszy w wyrażaniu emocji. Space Modular podobno zawiera dźwięki z kosmosu, które przypominają niektóre te wydawane przez „ziemskie” syntezatory. To zainspirowało duet ze Szklarskiej Poręby do napisania trzech utworów o „międzyplanetarnym” charakterze.

Niestety efektu wow już nie ma. So Much Depends za bardzo przypomina Moby’ego (ale fajnie, że znalazło się miejsce na wokal), Supersonic zdaje się odcinać kupony (nie za wcześnie?) od świetnego Man Must Explore sprzed roku, jedynie Soul Training zdaje się wnosić coś świeżego do twórczości Galaxy Dust – słychać tu inspiracje młodym synth popem (rachityczne wokale, pogłosy), podane w rozsądnych proporcjach z efekciarstwem rodem ze space opery.




ParaVan: Paper Trees EP (Make Music Agency, 2014)


Zespół poznaliśmy dzięki składance Nowa Lubelska Muzyka, gdzie zaprezentował znakomity utwór Black Milk. EP-ka Paper Trees od początku stawia na melancholijną nastrojowość. Delikatne, melodyjne wokale, rozlewające się w tle gitary i... no właśnie. Rytm zapodawany przez syntezator, taki rodem z lat 80. O ile w intrze, tytułowym Paper Trees, brzmi to całkiem ciekawie, to już w kolejnym Waving Dancefloor zaczyna irytować. A przecież tego samego patentu użyto jeszcze w The Highest Top – tu już irytacja przeradza się w złość, bo zepsuto kompozycje z dużym potencjałem.

Na szczęście w środku jest wciąż niezmiennie udany Black Milk, który pozbawiony drażniącego efektu taniej dyskoteki potrafi potwornie wciągnąć. Zresztą i dla pozostałych kompozycji jest jeszcze nadzieja na drugie życie – na koncertach można je przecież zagrać zupełnie inaczej.



Strona zespołu: http://paravanofficial.com/


Radiovidmo: Radiovidmo EP (wyd. własne, 2014)


Kolejni debiutanci. Pochodzą z Bielska-Białej, Wrocławia i Krakowa – nie wiem, jak się komunikują, ale wychodzi im z tego fajna, trochę niedzisiejsza muzyka. W starym stylu gitarowa, nieco radioheadowo neurotyczna, rozpięta między nerwowymi szarpnięciami strun a płaczliwym wokalem.

Say Go doskonale ich sprzedaje, bo to taka piosenka, która natychmiast zwraca na siebie uwagę. Kolejne są już łagodniejsze, bardziej uporządkowane, jednowymiarowe – co nie znaczy, że gorsze. Taki Dorian Gray potrafi zachwycić już samą linią wokalu w zwrotkach, a co dopiero się dzieje w refrenie! Podobnie jest w równie wyciszonym Lone Dots. Inside znów wprowadza nutkę neurozy i od razu robi się ciekawiej, ciareczki z ożywieniem pracują na kręgosłupie. Erase Your Head doskonale czyści głowę ze złych emocji, choć końcowe dysonanse nie pozwalają spokojnie zasnąć.

Jest dobrze, jest obiecująco. Chciałbym powiedzieć „dajcie im lepsze studio, a zdziałają cuda”, ale boję się, że mogą utracić tę szlachetną surowość i pociągającą podziemność brzmienia. Ciekaw jestem, co zaproponują w przyszłości.



[m]

2 komentarze:

  1. Radiovidmo jest niewątpliwie debiutem tego roku. Ta muzyka zrealizowana w taki sposób to pierolnięcie w ryj wszystkich hipisterskich panienek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne to Radiovidmo jest, odkrycie miesiąca :)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni