Trójmiejska Wilga wdarła się na scenę alternatywną bez
ostrzeżenia i już zaczyna podbijać muzyczną blogosferę. Ich płyta pojawiła się
bez żadnych zapowiedzi, viralowych kampanii promocyjnych – po prostu nagle
jest. I robi duże wrażenie.
Jeszcze lepiej. Bo siedem (zaledwie!) utworów zawartych na
debiucie kwartetu może namieszać w głowach nie tylko muzycznym freakom. Wilga z
niesłychaną swobodą porusza się po obszarach zwiewnego slow core’u, ale i
potrafi przyłoić surowym brzmieniem gitar i perkusji. Początek płyty jest
zwodniczy. Ordinary Habit z monotonnym, nawet tanecznym rytmem, oraz
akustyczny Traveller z onirycznymi chórkami i partiami fletu w wykonaniu
dziewczyn z Enchanted Hunters budują mylący wizerunek Wilgi jako zespołu
grającego ładne, pluszowe piosenki. Robią to z dużym wdziękiem (dotyczy
szczególnie Travellera), ale dajcie im się tylko rozkręcić! Już Cold udowadnia,
że te chłopaki nie są oswojonymi misiami. Nerwowy hak gitary i poszarpany wokal
rzucony na mocno uderzaną perkusję oraz mięsisty bas przyśpieszają krążenie
krwi. Instrumentalny General Butt Naked utrzymuje tętno na wysokim
poziomie, pompując adrenalinę brudnym gitarowym riffem. Inbetween (She Wants
Some Wine) to już piękne altrockowe rzępolenie z kapitalnie melodyjnym
refrenem. Wilga podkręca potencjometry i wzmacniacze zaczynają ujadać aż miło.
Ale poczekajcie, najlepsze dopiero przed nami. Kolejny
instrumental, Bela Lugosi, to kawał hałaśliwego, pełnego sprzężeń
gitarowego grania, w którym wyczuwa się inspiracje... amerykańskim folkiem. Nie
mogę się uwolnić od skojarzenia z Ten Kens i to jest duży komplement (kiedy się
doczekam koncertu tego znakomitego bandu na polskim festiwalu?). Wreszcie
finał. Znacie tę piosenkę doskonale, choć w pierwszej chwili możecie jej nie
rozpoznać, bo to zupełnie inna interpretacja od oryginału. To Killer
Seala, rozsławiony przez wersję niejakiego Adamskiego. Tu surowy, ciężki,
naprawdę morderczy, z porywającym rozwinięciem i zakończeniem. Powiem
szczerze, finał tego nagrania pozostawił mnie z otwartymi ustami przez długi
czas po wybrzmieniu ostatniego akordu. Tak się robi covery!
Wilga, najbardziej nieoczekiwany pretendent do czołówki
najlepszych płyt 2014 roku? Takie niespodzianki to ja lubię! [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/wilgamikrofonie
Strona zespołu: https://www.facebook.com/wilgamikrofonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz