17 października 2012
Cinemon: Three Days EP (wyd. własne, 2012)
Skomplikowana droga do prostoty.
Grałem pop/ Grałem jazz/ Grałem rocka. A nie, to Maleńczuk. Cinemon za to grał post, a nawet progrocka, miał też romans z rozbudowaną muzyką ilustracyjną, a nawet – o zgrozo! – był aktywnym wyznawcą pinkfloydyzmu. Wszystkie te ekscesy zespół ma już za sobą. Obecnie odkrywa na nowo klasycznego rocka z początków lat 70. Tonny Iommi, Jimmy Page, Pete Townshend i wreszcie – last but not least – Jimi Hendrix – ich nieśmiertelne riffy znajdziemy w nowej, prostej muzyce krakowskiego tria. Jeśli więc nie jesteś miłośnikiem starzyzny z second handów, udaj się teraz na spacer.
Z tą starzyzną to oczywiście mała podpucha. Piosenki Cinemonu brzmią energetycznie i nad wyraz świeżo. Jest też wśród nich przebój przez duże „P”. Na Na Na już od pierwszych dźwięków nośnego jak cholera motywu gitary i bujającego głębokiego basu zwiastuje coś z czołówki list przebojów (i to nie tylko TurboTopu, if you know what I mean). Zwrotki w stylu new rock revolution, radosny refren, Hendriksowskie mostki i obowiązkowa solówka w końcówce. Miodzio! To zdecydowanie najbardziej wyrazisty fragment płyty, nieco przyćmiewający pozostałe kompozycje, które wszakże, gdy damy im szansę, potrafią się odwdzięczyć.
Three Days po przydługawym wstępie rozwija się w kapitalny, z pasją wyśpiewany refren, Up In The Skies czaruje zawadiackim wokalem Michała Wójcika i lekkim, funkowym klimatem, Let’s Dance być może zachęci kogoś do tańca, ale to przede wszystkim popis basisty Kuby Tracza i perkusisty Jakuba Pałki, którzy kręcą razem perfekcyjne młynki. Barefoot rozbraja swoim przyciężkawym urokiem – główną rolę odgrywają tu żartobliwe falsetowe chórki.
W wersji „extended” EP-ki dodano dwie wersje - studyjną i koncertową - „ponoć hitu” Analog Man (bazuję na opinii osoby będącej blisko zespołu). W porządku, choć moim zdaniem nowsze piosenki są lepsze.
Mnie to kręci, a was? [m]
Strona zespołu: http://www.cinemon.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Gdy ma się tak dobrego wokalistę, przechodzą nawet sztywne i konserwatywnie poprawne kompozycje.
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Myślicie, że w tym roku ukazało się już całkiem sporo niezłych płyt? To macie rację, ale dużo dobrego jeszcze przed nami. Tuż po wakacjach r...
-
Niektórzy artyści na pytanie, dla kogo tworzą swoją muzykę, odpowiadają: dla siebie, robimy to dla siebie. Czasem: dla siebie i naszych fanó...
-
Według materiałów prasowych debiut Kumki Olik został przez krytyków i publiczność uznany za najważniejszy polski debiut roku 2009 . Cóż, w ...
-
Jakbyście nie wiedzieli, to informuję, że od paru lat blog WAFP wydaje wirtualne składanki z muzyką. My je składamy, wy ściągacie. Albo i ni...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Gliwicka Fabryka Drutu to miejsce bliskie mi geograficznie, a mimo to do tej pory nie miałem okazji do niej zajrzeć. Powodem był mało i...
-
Zapraszamy na drugą część naszego muzycznego podsumowania roku 2010!
-
Od paru tygodni w moim słowniku istnieje powiedzenie: "wyskoczył jak Jacaszek z konopi" w miejsce przysłowiowego Filipa. Dla mnie,...
Dobra muzyka!
OdpowiedzUsuńŚwietna muzyka! Szkoda, że na Offie nie dałam rady ich zobaczyć:/
OdpowiedzUsuńbo nie grali na offie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że na Roskilde nie dałem rady ich zobaczyć :/
OdpowiedzUsuń