7 listopada 2014

Perry Ferya Band: Mantra (Clinical Archive, 2014)


Muzyka członków Perry Ferya Band gościła już kilkakrotnie na naszych łamach. Choć pod inną nazwą - Skala Collective. Grupa kołobrzeskich artystów tym szyldem opatruje każdy solowy bądź grupowy przejaw muzycznej działalności przyjacielskiego kolektywu. Kolejne dzieła wydawane pod barwami rosyjskiego netlabelu, mimo wielu cech wspólnych, są zgoła odmienne. A Mantra jawi się najlepszą propozycją ansamblu od czasu ukazania się pozycji SKALI zatytułowanej (nomen omen) Perryferya.

Po przygodzie z piosenkową formą, panowie do dowództwem Roberta Demidziuka i Grzegorza Bartkowiaka powracają do sprawdzonych krautrockowych eksperymentów. Pełne psychodelicznych fluidów kompozycje zawierają się w granicach pięciu minut (z jednym wyjątkiem), co jak na przyjętą formułę jest dość krótkim czasem. I chyba owa zwartość powoduje, iż nowe rzeczy tak mocno oddziałują na wyobraźnię. Otwierający album Olympus Mons w mgnieniu oka porywa poprzez przestrzeń kosmiczną w stronę najwyższej góry układu słonecznego. A wszystko to dzięki gęstej pracy perkusji, rasowemu krautowemu basowi i onirycznej, rozmglonej gitarze. Powstał dzięki temu ujmujący kocioł, w którym przyjemnie bulgocze i plan pierwszy, i skrawki poupychane na dalszych płaszczyznach. Odmienne kosmiczne klimaty przynosi Space, dzięki elementom charakterystycznym dla world music. Tu nie ma nic z planetarnego majestatu; nad kompozycją unosi się retromotyw drogi, znany z powieści Juliusza Verne'a. Wyniosłość i chłód kosmicznych pustkowi panuje za to w North. To pięć minut kłującego w uszy ambientu z elektronicznym wiatrem, wzniosłym klawiszowym pasażem i niespokojnym oscyloskopowym motywem głównym, dobrze znanym z twórczości Tomasza Mirta. Zmianę klimatu przynosi kompozycja tytułowa, gdzie do gry włączają się elementy jazzowe, co nadaje Mantrze pożądany pierwiastek analogowego ciepła. 

Można dużo dobrego napisać o pierwszych czterech kawałkach trwających łącznie około osiemnastu minut. Ale jest jeszcze numer pięć. Live On Mars to półgodzinne ambientowe monstrum, pełne szmerów, szeptów, urwanych dźwięków, stukotów, chrobotów, szurania, powiewów, rozszczelnień, erupcji i co tam jeszcze wyobraźnia podsunie, gdy podłapie temat czerwonej planety. Ale tego jest trzydzieści dwie minuty. Tylko dla twardzieli...

Dzieła PFB słucha się doskonale. Gęste gobeliny utkane ozdobami na wielu płaszczyznach migrują i momentalnie zaszczepiają się do podświadomości. Ale Life On Mars mam ochotę wywalić z katalogu. Bądź zrobić z Mantry dwie niezależne EP-ki. [avatar]

Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/Perry-Ferya-Band/174510219265348

Płyta do darmowego ściągnięcia stąd: http://clinicalarchives.blogspot.com/2014/02/ca524-perry-ferya-band-mantra.html

1 komentarz:

  1. http://cerebralrift.org/2014/09/16/mantra-of-the-perry-ferya-band/

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni